Choć ma obowiązywać od 2028 roku, to już wiadomo, że bez dyskusji i kontrowersji nie obejdzie się. Bruksela proponuje bowiem szereg radykalnych zmian, a wśród nich: cięcia wydatków na rolnictwo, zaciąganie nowych długów i dobrze nam znaną warunkowość czyli „pieniądze za posłuszeństwo”.
Jutro Komisja Europejska przedstawi Wieloletnie Ramy Finansowe (WRF) na lata 2028-2034. Nawet jeśli wydawać się może, że to odległa perspektywa, to tak naprawdę najbliższe miesiące negocjacji będą kluczowe dla tego, na jakich zasadach fundusze z budżetu będą dzielone po roku 2027.
Prace w głębokiej tajemnicy
O tym, że szykuje się wielka przebudowa budżetu, dopasowująca działania UE do nowej rzeczywistości gospodarczej i geopolitycznej szefowa KE Ursula von der Leyen mówiła od wielu miesięcy. Zadbała zarazem o to, by – jak informuje portal Euronews - szczegóły pozostały tajemnicą. Dyskusje o budżecie „odbywały się w odizolowanych grupach, w szczególności na spotkaniach (…), w których uczestniczyli przedstawiciele gabinetów komisarzy i dyrekcji generalnych”. A całość znają „tylko trzy osoby”. Warto w tym miejscu przypomnieć, że za ostateczny kształt unijnego budżetu odpowiada komisarz Piotr Serafin, wieloletni współpracownik Donalda Tuska z czasów jego bytności w Brukseli.
Niechybne cięcia w polityce rolnej
Już wiadomo, że będzie mniej programów finansowania – zamiast obecnych 58 – „tylko” 37. Połączone czyli wrzucone do jednego worka (funduszu) mają być dwa olbrzymie fundusze – Spójności (wyrównania szans regionów biedniejszych w UE) i Wspólna Polityka Rolna. Jest to jedno z najbardziej kontrowersyjnych rozwiązań, więc rolnicy już są w drodze do Brukseli, by jutro zaprotestować przeciwko ograniczeniu środków na rolnictwo przed siedzibą Komisji Europejskiej. W drugim worku – według Euronews - mają być programy na rzecz poprawy konkurencyjności, wspierające kluczowe inwestycje i innowacje, zaś w trzecim - „wszystkie instrumenty zewnętrzne”.
Pieniądze za posłuszeństwo
Nowy budżet rozgrzewa emocje nie tylko rolników, ale też rządów – szczególnie w naszej części Europy. Powodem jest wprowadzenie powszechnego już mechanizmu warunkowości, czyli uzależnienia wypłat z budżetu od tego, jak dany kraj realizuje reformy i cele unijne. Już wcześniej przewodnicząca von der Leyen zapowiedziała, że chce kontynuować zasadę – znaną z przydzielania funduszy na odbudowę po pandemii COVID-19 (w Polsce znane jako KPO) – także po 2027 roku. W praktyce oznaczać miałoby to, że najpierw kraje członkowskie opracują własne plany dotyczące rolnictwa i spójności (i wydatków z wykorzystaniem środków z unijnego budżetu), a następnie – gdy te dokumenty zatwierdzi KE i zaczną być realizowane, to wtedy nastąpić ma wypłata pieniędzy w postaci przelewów z Brukseli. Krajowe plany mają odzwierciedlać tak cele jak i unijne priorytety.
Jak informuje portal Politico, Komisja chce walczyć (jeszcze bardziej skutecznie) z rządami krajów członkowskich, które nie przestrzegają zasad demokracji. Obecnie na cenzurowanym są władze Węgier, a wcześniej przez lata były to rządy Zjednoczonej Prawicy w Polsce. Chodzi generalnie o to, by – jak sugeruje cytowana przez Politico szwedzka minister ds. UE Jessica Rosencrantz - ani jedno euro nie trafiło do kraju, który „rażąco narusza demokratyczne standardy rządów prawa”.
Na ostateczny kształt budżetu muszą zgodzić się jednak wszystkie kraje członkowskie, więc dopiero w czasie zaplanowanych na wiele miesięcy negocjacji okaże się, czy i które z pomysłów Ursuli von der Leyen wejdą w życie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/735118-szykuje-sie-wielka-awantura-o-nowy-unijny-budzet
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.