Polska została zaatakowana, nie imigrant został zaatakowany. Polski żołnierz został zaatakowany - powiedział na konferencji prasowej w Płocku (Mazowieckie) wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, komentując ubiegłotygodniowy incydent na granicy z Białorusią.
Atak na żołnierza
Do incydentu doszło w 10 lipca na odcinku granicy z Białorusią w okolicy Michałowa, gdzie - jak poinformował rzecznik Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego Podlasie mjr Błażej Łukaszewski - grupa migrantów zaatakowała polskich żołnierzy rzucając w nich kamieniami; dwóch migrantów przekroczyło nielegalnie granicę, jeden z polskich żołnierzy został ranny.
Szef MON: To atak na Polskę
Pytany o to zdarzenie wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, który przebywał w Płocku, oświadczył:
Po pierwsze Polska została zaatakowana, nie imigrant został zaatakowany. Polski żołnierz został zaatakowany. Ja jestem po stronie polskiego wojska, po stronie polskich żołnierzy i po stronie bezpiecznej Polski.
Szef MON ocenił, że jeżeli ktoś w nielegalny sposób przekracza granicę, jeżeli rzuca w polskich żołnierzy kamieniami, to musi liczyć z odpowiedzią na to.
Łamie prawo, przekracza granicę, zagraża bezpieczeństwu życia i zdrowia żołnierza, to musi liczyć się z konsekwencjami. I liczę, że prokuratura i wszystkie służby będą działać, żeby chronić polskich żołnierzy, którzy chronią od ponad trzech lat polskiej granicy. To im się należy wsparcie
– powiedział Kosiniak-Kamysz na konferencji prasowej.
Przypomniał jednocześnie, że rok temu polski żołnierz oddał życie za bezpieczeństwo państwa polskiego. Zwrócił przy tym uwagę, że także w trakcie ostatniego incydentu żołnierz został ranny, trafił do szpitala, gdzie była udzielana mu pomoc medyczna. - Oczywiście zawsze sprawa każda musi być przeanalizowana, jak każde zdarzenie, ale dla mnie jest jednoznaczne: żołnierz broni państwa polskiego przed przestępcami, którzy łamią prawo, przed tymi, którzy narażają nasze bezpieczeństwo, są wykorzystywani przez reżim białoruski - podkreślił wicepremier.
Stwierdził przy tym, że uszczelnienie polskiej granicy powoduje frustrację po stronie białoruskiej. - Myślę, że to stamtąd płynie coraz większa inspiracja do atakowania polskich żołnierzy. Brutalność na granicy jest większa wobec polskich żołnierzy i funkcjonariuszy - zaznaczył Kosiniak-Kamysz.
Odpowiadając na pytanie o obecną sytuację na granicy z Niemcami i wprowadzone w ostatnim czasie kontrole, minister obrony narodowej odniósł się do obecności aktywistów, powtarzając, że zaprasza wszystkich, którzy chcą prawdziwie chronić granice do wstąpienia np. w szeregi Straży Granicznej. Podkreślił, że przeszkadzanie służbom pracującym na granicy jest działaniem na szkodę państwa polskiego.
Tak, jak nie popierałem tych aktywistów, którzy biegali z pizzą na granicy z Białorusią trzy lata temu, nie popieram też działań politycznych, które są stosowane przez naszych oponentów z PiS do tego, że oni teraz biegają z pizzą na granicy polsko-niemieckiej i zaburzają pracę służb do tego powołanych
– powiedział Kosiniak-Kamysz.
Szef MON ocenił jednocześnie, że wprowadzone niedawno kontrole na granicy z Niemcami są bardzo skutecznie prowadzone, o czym świadczą kolejne zatrzymania, także - jak dodał - na granicy polsko-litewskiej. Dodał, że decyzja o wprowadzeniu tych kontroli na granicach z Niemcami oraz z Litwą była słuszna i musi być kontynuowana. Zapewnił, że do momentu, kiedy w jakiekolwiek sposób będzie potrzebna obecności wojska, wojsko będzie tam tyle, ile trzeba.
Morawiecki: „Dziękujemy za gotowość do poświęcenia!”
Do sprawy odniósł się też Mateusz Morawiecki. W swoim wpisie były premier wyraża wdzięczność obrońcom granic za ich poświęcenie.
Polski żołnierz, atakowany przez agresywnego migranta, bronił nie tylko granicy – bronił Polski. Dziś trzeba powiedzieć jasno: jesteśmy Wam wdzięczni. Dziękujemy za odwagę, za służbę, za gotowość do poświęcenia! Żołnierze muszą mieć pełne prawo do obrony. Muszą mieć pewność, że państwo stoi za nimi, a nie za agresorem! Silna Polska zaczyna się na granicy. Dziękuję każdemu, kto jej strzeże!
– czytamy w jego wpisie.
Stan zaatakowanego żołnierza
Żołnierz służący na granicy z Białorusią został zaatakowany przez agresywnego migranta; stan żołnierza jest stabilny, ale obecnie nie wykonuje służby na granicy - przekazało w poniedziałek wojsko. Migrant został zatrzymany przez SG. Prokuratura prowadzi śledztwa w tej sprawie.
O incydencie, do którego doszło 10 lipca wieczorem, poinformował na poniedziałkowym briefingu prasowym rzecznik Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego Podlasie mjr Błażej Łukaszewski. Jak mówił, na odcinku granicy w okolicy Michałowa grupa dziewięciu migrantów zaatakowała polskich żołnierzy rzucając w nich kamieniami; dwóch migrantów przekroczyło nielegalnie granicę.
Jeden z nich, jak relacjonował mjr Łukaszewski, zaatakował żołnierza, którego „życie i zdrowie było zagrożone”.
Agresywny migrant został zatrzymany przez Straż Graniczną, a żołnierzowi natychmiast udzielono pomocy medycznej i przetransportowano do szpitala
— powiedział rzecznik WZZ Podlasie.
Dodał, że zaatakowany żołnierz „bronił się wszystkimi możliwymi sposobami”.
Mjr Łukaszewski powiedział, że stan żołnierza jest stabilny, ale ze względu na silną opuchliznę oka i związane z tym problemy z widzeniem nie może on obecnie pełnić służby na granicy. W rozmowie z dziennikarzami dodał, że żołnierz jest w służbie, ale nie wykonuje czynności na granicy.
Na konferencji rzecznik WZZ Podlasie pytany był o doniesienia medialne, że żołnierz miał używać wobec migranta broni gładkolufowej. Wtedy nie odpowiedział jednoznacznie, podkreślając, że „to była sytuacja niezwykle dynamiczna, w bardzo trudnych warunkach terenowych, pogodowych, czy bardzo ograniczonej widoczności, więc żołnierz musiał zrobić wszystko, żeby nie stracić swojego życia”.
Natomiast wiem doskonale, bo też osobiście rozmawiałem z tym żołnierzem, on jasno stwierdził, że jego życie, zdrowie było zagrożone. Sam widziałem jego spuchnięte oko. Wiem, że żołnierz mógł stracić życie, jeżeli nie podjąłby jakichkolwiek czynności, więc po pierwsze zatrzymał migranta, który nielegalnie przekroczył granicę, a po drugie obronił się, ocalił swoje życie
– dodał mjr Łukaszewski.
W komunikacie zamieszczonym w poniedziałek po południu na internetowym profilu 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej (to ona dowodzi obecnie WZZ Podlasie), podpisanym przez Łukaszewskiego, opisano interwencję żołnierzy wobec nielegalnych migrantów, którzy chcieli przekroczyć granicę. Pojawiła się tu informacja o użyciu broni.
Pomimo oddania strzałów z broni gładkolufowej agresywni migranci nielegalnie przekroczyli granicę państwową
— podano.
Dodano, że zaatakowany żołnierz broniąc się przed agresją migranta stosował „w obliczu poważnego zagrożenia dostępne środki”. Powołując się na dobro postępowania, nie udzielono bliższych informacji.
Migrant, który zaatakował żołnierza został zatrzymany przez SG. Jak poinformował PAP Michał Bura z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, migrant, obywatel Afganistanu, przebywa w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców. Powiedział, że został tam przewieziony po wypisaniu z SOR, gdzie - jak dodał - nie przebywał długo. Nie mówił o szczegółach. Poinformował też, że SG prowadzi czynności administracyjne w jego sprawie.
Dwa śledztwa w tej sprawie prowadzi dział ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ. Jedno postępowanie prowadzone jest w kierunku art. 223 par. 1 Kodeksu karnego, czyli czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego. Drugie - w kierunku ewentualnego przekroczenia uprawnień przez żołnierza.
Do sprawy ataku na żołnierza we wpisie na X odniósł się w poniedziałek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Żołnierze strzegący wschodniej granicy robią wszystko, codziennie narażając życie i zdrowie, by chronić Polskę przed nielegalnymi migrantami. Tak też było 10 lipca niedaleko Michałowa. Pod gradem kamieni i agresji obrońcy granic zrobili wszystko, by zatrzymać najeźdźców. Zrobili to skutecznie
— napisał.
Postępowania w prokuraturze
Po incydencie z 10 lipca na granicy z Białorusią, w którym ranny został żołnierz, trwają dwa postępowania w Prokuraturze Rejonowej Białystok-Północ Jedno prowadzone jest w kierunku ewentualnego przekroczenia uprawnień przez żołnierza, drugie - w kierunku napaści na funkcjonariusza.
Postępowania prowadzi obecnie dział ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ.
Śledztwo w kierunku ewentualnego przekroczenia uprawnień przez żołnierza zawodowego w trakcie czynności podejmowanych na granicy jest prowadzone w sprawie - przekazał PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Daniel Brodowski, który informuje o tym postępowaniu. Dodał, że oznacza to m.in., że nikt nie usłyszał zarzutów.
Prokuratura gromadzi materiał dowodowy.
Czekamy na przesłuchanie świadków i opinie w tej sprawie
— dodał Brodowski.
Rzecznik nie miał jeszcze informacji, kto złożył zawiadomienie w tym wątku.
Jednocześnie trwa śledztwo w sprawie ataku na żołnierza. Zawiadomienie złożył sam poszkodowany żołnierz. Rzecznik prasowy Oddziału Żandarmerii Wojskowej w Lublinie mjr Damian Stanula potwierdził PAP, że postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura w Białymstoku.
Śledztwo prowadzone jest w kierunku art. 223 par. 1 Kodeksu karnego, czyli czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego. To postępowanie także prowadzone jest w sprawie, nikt nie usłyszał zarzutów. PAP zapytała też rzecznika o doniesienia medialne dotyczące tego, że żołnierz najprawdopodobniej miał użyć broni w obronie własnej.
Nie udzielamy w tym temacie informacji ze względu na dobro śledztwa
— odpowiedział.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/735030-stan-zolnierza-jest-stabilny-szef-mon-polska-zaatakowana
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.