„Jeśli sprawa jest zbadana i osądzona przez służby, a w tym wypadku była dwukrotnie zbadana, to służby nie mają prawa użyć jej jako podstawy do zawieszenia poświadczenia dostępu” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prezydencki doradca Tomsza Szatkowkowski. Były ambasador RP przy NATO w ten sposób komentuje cofnięcie mu przez ABW poświadczenia dostępu do informacji niejawnych. „Musieli cofnąć mi poświadczenie, żeby przedłużyć Donaldowi Tuskowi osłonę medialną w związku z jego wcześniejszymi wypowiedziami na mój temat” - ocenia nasz rozmówca.
CZYTAJ TAKŻE: Służby Tuska uderzają w Szatkowskiego! B. ambasador stracił dostęp do informacji niejawnych. Dowiedział się… od dziennikarzy!
Portal wPolityce.pl: Jak pan odczytuje decyzję ABW o cofnięciu poświadczenia dostępu do informacji niejawnych? Donald Tusk poświęcił panu wiele uwagi.
Tomasz Szatkowski, prezydencki doradca, były ambasador RP przy NATO: Musieli cofnąć mi poświadczenie, żeby przedłużyć Donaldowi Tuskowi osłonę medialną w związku z jego wcześniejszymi wypowiedziami na mój temat. W przeciwnym razie przyznaliby się de facto do tego, że to były kompletnie bezpodstawne pomówienia. Tzw. postępowanie kontrolne trwało maksymalnie przewidziany w prawie czas, choć do mojej interwencji nic się w tej sprawie nie działo. Po 8 miesiącach prowadzonego bez żadnych działań postępowania kontrolnego ja sam zażądałem wysłuchania przez ABW. Przekonało mnie ono jednak, że służby chcą znaleźć pretekst do cofnięcia poświadczenia. Miałem sygnały, że tej sprawy nikt nie chciał jednak w służbach ruszać, bo wszyscy mają świadomość, że to jest temat „skręcony”. Ktoś jednak w ostatnim dniu decyzję musiał podjąć. Z przecieku, który poszedł do TVN24, wynika, że głównym zmartwieniem było przynajmniej częściowe uprawdopodobnienie pomówień Tuska. Ewidentnie widać, że służby starają się chronić go, ale prędzej czy później ta sprawa zostanie wyjaśniona i osądzona. Najwyraźniej zdecydowali się dalej grać tą sprawą ze szkodą dla autorytetu państwa polskiego, zaufania dla samych służb i ze szkodą dla mnie osobiście.
Na czym polegała ta gra Donalda Tuska?
To wszystko zaczęło się od zainicjowanej przez Donalda Tuska pokazowej czystki ambasadorów. W ten sposób chciał zrównoważyć swój, wymuszony przez Amerykanów wyjazd do Waszyngtonu z prezydentem i pokazać, że nie będzie współpracował z ludźmi, którzy zostali mianowani przez poprzedni rząd. Obserwowałem wizyty Tuska w zeszłym roku i docierały do mnie sygnały, że każdy poprzednio mianowany ambasador – merytoryczny czy też nie - zawsze był demonstracyjnie wypychany ze składu osobowego jego spotkań. To jest gest niespotykany w świecie dyplomacji, bo nikt w ten sposób nie osłabia pozycji własnego państwa. Takie zachowanie miało pokazywać, że Tusk nie toleruje ludzi, którzy współpracowali z poprzednim rządem. Ja kończyłem swoją kadencję. Miałem wracać po Szczycie NATO w lipcu, więc wcześniejsze ściągnięcie mnie miało symboliczny charakter. Byłem bowiem na czele jego listy, jako wiceminister obrony w poprzednim rządzie, w czasie kiedy szefami resortu byli Antoni Macierewicz i Mariusz Błaszczak. Polowanie na mnie zapowiadano już w grudniu 2023 r., a w marcu dotarły do mnie sygnały, że służby szukają czegoś na mnie, na rozkaz z samej góry.
Nie liczyły się kompetencje i doświadczenie, ale partyjna wojenka?
Pojawiały się informacje, że Donald Tuska chciał w pewnym momencie pojechać na szczyt NATO. Świadczyły o tym jego niejasne wypowiedzi, ale także sugestie wiceministrów Cezarego Tomczyka i Pawła Zalewskiego. Być może liczył na to, że to on, a nie Mark Rutte zostanie wybrany Sekretarzem Generalnym NATO. Uderzając we mnie i usuwając z funkcji ambasadora przy NATO, chciał wyczyścić sobie pole, ale prezydent zareagował na tę sytuację bardzo zdecydowanie. Nawet politycy rządzącej koalicji, z którymi miałem okazję rozmawiać, przyznawali, że wszystkie ich działania, były jedynie polityczną odpowiedzią na postawę prezydenta. Później, na moją prośbę, całą tę sprawę zbadały służby i stwierdziły, że tam nie ma kompletnie nic, że to jest, mówiąc szurski donos.
Miał pan szansę zostać zastępca Sekretarza Generalnego NATO. Czy był jakiś inny kandydat na to stanowisko z ramienia rządu?
Byłem na krótkiej liście najpoważniejszych kandydatów na funkcję zastępcy Sekretarza Generalnego NATO ds. inwestycji obronnych. Z punktu widzenia polskich interesów, posiadanie takiego stanowiska jest bardzo ważne, bo wiąże się z polityką wobec przemysłu obronnego. Miałem w tym zakresie wsparcie prezydenta, a widać było, że rząd Tuska nie ma żadnego kandydata na to stanowisko. Niestety, kiedy Tusk się o tym dowiedział, uznał, że musi to zablokować.
Zablokował posługując się publicznie insynuacjami. A może są jakieś nowe fakty, na których służby oparły decyzję o cofnięciu poświadczenia?
Jeśli sprawa jest zbadana i osądzona przez służby, a w tym wypadku była dwukrotnie zbadana, to służby nie mają prawa użyć jej jako podstawy do zawieszenia poświadczenia dostępu. W tym jednak wypadku dokonano grubej manipulacji, załamano prawo. Nie mieli i nie mają żadnej nowej informacji, która wskazywałaby na jakiś nowy stan faktyczny. Cała sprawa, będąca manipulacją, została wywołana przez SKW, a ABW tylko przybiło tu pieczątkę. Oczywiście wszyscy, którzy są za to odpowiedzialni, złożyli swój podpis, kiedyś poniosą odpowiedzialność za działania niezgodne z prawem.
Co teraz? Będzie się pan odwoływał od tej decyzji?
Wpierw muszę odwołać się do premiera Donalda Tuska, ale jego decyzja jest oczywista i mam tylko nadzieję, że jej rozpatrywanie nie będzie wykorzystywane do przeciągania sprawy. Później zwrócę się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Przypadek prof. Sławomira Cenckiewicza pokazuje, że do tej pory w takich sprawach sądy zachowały się profesjonalnie. Wierzę, że tę sprawę wygram.
Czy prokuratura bada tę sprawę?
Jedyne postępowanie, które toczy się w sprawie tych pomówień, jest z mojego zawiadomienia. Dotyczy tego, że dochodziło do manipulacji materiałami niejawnymi ze służb specjalnych w celach politycznych. Niestety zablokowano mi dostęp do materiałów z tego śledztwa, co jest także skandaliczne. Przypomnę, że nawet rosyjskiemu szpiegowi udzielono dostępu do akt jego sprawy, a mnie, osobie poszkodowanej w tych działaniach i jednoczenie byłemu już funkcjonariuszowi państwowemu, taki dostęp zablokowano. Dlaczego? Ponieważ jest tam ukryta po prostu mizeria tych materiałów - mówił o tym swego czasu Prezydent Duda. To wszystko jest jak skrzyżowanie twórczości Franza Kafki i George’a Orwella.
Dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/734799-szatkowski-cofniecie-mi-dostepu-to-oslona-medialna-tuska
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.