Z raportu Sadury i Sierakowskiego wynika, że w polskim społeczeństwie i polityce dokonuje się przełom kopernikański, w wyniku którego nowa prawica może rządzić przez dekady.
Wybory prezydenckie 18 maja i 1 czerwca 2025 r. ujawniły wręcz kopernikański przełom, jaki dokonał się w polskim społeczeństwie, a przez to i w polskiej polityce. Wcześniej to przede wszystkim partie oraz wyłaniane przez nie rządy wpływały na to, jak głosowano. Ostatnie wybory prezydenckie odwróciły porządek (system): to zmieniająca się struktura społeczna zdecydowała o wyniku wyborów, a konkretnie struktura elektoratów. Ten kopernikański przełom spróbowali opisać prof. Przemysław Sadura, socjolog z UW oraz Sławomir Sierakowski, również socjolog z „Krytyki Politycznej”.
Raport Sadury i Sierakowskiego wręcz ośmiesza Romana Giertycha i jego farmę trolli czy prokuratora generalnego Adama Bodnara. Pokazuje, że czepiając się jak pijany płotu „fałszerstwa wyborczego”, nie mają oni zielonego pojęcia o społeczeństwie, w którym żyją. Nic nie zrozumieli z powodów porażki Rafała Trzaskowskiego. Zatrzymali się w rozwoju na etapie kogoś, kto na problemy reaguje młotkiem, a nie rozumem. Raport negliżuje bezsens i głupotę tych, którzy domagali się przeliczenia wszystkich głosów, licząc na zmianę wyborczego wyniku.
Opublikowany na stronie krytykapolityczna.pl raport bazuje na „sondażu postwyborczym przeprowadzonym po zwycięstwie Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich 2025”. Chodziło o „zrozumienie mechanizmów zwycięstwa prawicy, analizę przepływów wyborczych oraz charakterystykę elektoratów poszczególnych kandydatów, jak również możliwe implikacje dla dynamiki politycznej w przyszłości i perspektywie kolejnych wyborów parlamentarnych (2027)”. Co bardzo znaczące, badanie i wydanie raportu sfinansowano ze środków Fundacji im. Heinricha Bölla. Albo nie znalazł się żaden polski podmiot zainteresowany takim projektem, albo to niemiecka fundacja (bliska ideowo niemieckim Zielonym) jest bardziej zainteresowana zrozumieniem tego, co dzieje się w Polsce niż rodzime uczelnie czy inne instytucje. W obu wypadkach to fatalnie dla polskiej strony.
Omówienie raportu zaczyna się ostro: „Kto uzna, że Nawrocki wygrał o włos, zlekceważy zmiany społeczne zachodzące poza horyzontem publicystyki. A te są wręcz tektoniczne”. Okazuje się, że „to nie tyle udana kampania wyborcza, ile zachodzące od dłuższego czasu procesy społeczne wyniosły na tron niemal anonimowego kandydata, jakim był do niedawna Karol Nawrocki”. Te procesy społeczne „mogą zastąpić obecny podział polityczny zupełnie nowym, prowadząc do zmiany całego porządku politycznego w Polsce”.
Zacznijmy od ogólnych wniosków, które wieńczą raport. Karol Nawrocki wygrał wskutek „masowej konsolidacji prawicy wokół wspólnego kandydata”. Dowodem może być to, że aż 34 proc. głosów oddanych w drugiej turze na Nawrockiego pochodziło od wyborców Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna. Na Nawrockiego głosowało 87 proc. wyborców Mentzena i 93 proc. zwolenników Brauna. Na Rafała Trzaskowskiego tylko 13 proc. elektoratu Konfederacji.
Normą, a nie anomalią w polskim społeczeństwie jest obecnie „radykalizm polityczny”. Wyborcy wszystkich kandydatów prawicy osiągnęli bardzo wysokie wartości na skali radykalizmu (powyżej 4 w skali 1–5). I nawet elektoraty Trzaskowskiego oraz kandydatów lewicy uzyskały w tej kategorii wysokie wskaźniki. Akceptacja dla „polityków radykalnych” jest duża, podobnie jak niezadowolenie z braku polityków „autentycznych”.
Raport dowodzi, że „wzrosła akceptacja dla autorytaryzmu we wszystkich elektoratach”. Wykazują one poparcie dla „silnego lidera, który może naginać zasady” i nawet wyborcy Trzaskowskiego osiągnęli 3,28 na tej skali (powyżej neutralności). Tylko wyborcy lewicy, szczególnie ci popierający Adriana Zandberga (wynik 2,85) znaleźli się poniżej progu akceptacji dla rozwiązań „autorytarnych”. „Demokracja [może bardziej tzw. demokracja] jako system straciła w oczach Polaków na wartości” – wnioskują Sadura i Sierakowski.
Niemal powszechne są już „postawy antysystemowe”. Niezależnie od politycznej orientacji „większość wyborców zgadza się, iż ‘obecny system polityczny jest tak niesprawny, że nie da się go naprawić’”. Poczynając od wskaźnika najniższego do najwyższego - tak sądzi 56 proc. wyborców Magdaleny Biejat oraz 68 proc. wyborców Grzegorza Brauna.
Kampania negatywna, uderzająca jak tsunami w Karola Nawrockiego i jak huragan w Sławomira Mentzena oraz Grzegorza Brauna, przyniosła efekt odwrotny do zamierzonego. Szczególnie wśród młodych wyborców „zadziałał efekt bumerangu – zbyt agresywna krytyka wywołała reakcję obronną”. Ataki na Nawrockiego wywołały „efekt wiktymizacji i zawstydzenia wyborców, zamiast ich zniechęcić”. W efekcie Nawrocki stał się symbolem „ludowego sprzeciwu wobec elit”, a stawiane mu zarzuty tylko „potwierdzały jego ‘autentyczność’ jako kogoś spoza establishmentu”.
Nie pomogli Rafałowi Trzaskowskiemu ci jego zwolennicy, którzy „odwoływali się do wyższościowych narracji i pogardy względem kandydata PiS i jego elektoratu”. Po prostu „klasistowska klisza mobilizowała zwolenników Nawrockiego i wszystkich, którzy nie identyfikowali się z ‘Polską salonową’. Jedni dzielili naród na Polaków i debili, drudzy na patriotów i zdrajców – ci ostatni wygrali”. Fundamentalnym podziałem pozostał ten na osi miasto–wieś, czyli „podział postziemiański” – nie tylko między miastem a wsią, ale też między elitami a ludem. Co oznacza, że „polityczna polaryzacja jest tylko pochodną tej głębszej społecznej rany”.
Ogromna popularność książki „Chłopki” dowodzi, że „każdy liberalny rząd w Polsce prędzej czy później upadnie, jeśli nie znajdzie sposobu na to, żeby pod presją bieżących problemów zrealizować wreszcie program reform społecznych, który zbudowałby zaufanie ludu do elit. (…) Dopóki się to nie zdarzy, lud z grubsza będzie miał powód do buntu i rację, okazując wrogość elicie, miastom, wykształconym, lepiej zarabiającym. I nie powinien być tu żadnym usprawiedliwieniem sposób, w jaki to robi – mądry czy głupi, prawdziwy czy nie, elegancko czy prymitywnie”.
Mająca szansę na rządzenie przez dekady „nowa prawica” to przede wszystkim młodzi, wykształceni mężczyźni z miast („47 proc. wyborców Mentzena to osoby w wieku 18–34 lat, 64 proc. to mężczyźni, 29 proc. ma wykształcenie wyższe, a 23 proc. mieszka w dużych miastach”). Nie pochodzą ani z peryferii, a nie są wykluczeni ekonomicznie – kiedyś stanowiliby trzon liberalno-demokratycznego centrum, obecnie wybierają prawicowy radykalizm.
Elektorat Konfederacji jest podzielony na trzy frakcje: „libertarianie (45 proc.) są motywowani wizją radykalnej transformacji gospodarczej, nacjonaliści (35 proc.) kładą nacisk na kwestie tożsamościowe i suwerenność, a kontestatorzy (20 proc.) to radykalni antysystemowcy”.
Większość elektoratów jest gotowa na „nietypowe koalicje. 81 proc. sympatyków PiS popiera koalicję z Konfederacją. Wśród zwolenników KO 63 proc. jest gotowych poprzeć sojusz z Konfederacją, byle tylko nie dopuścić PiS do władzy. Wśród wyborców samej Konfederacji 35 proc. popiera koalicję z PiS, 17 proc. z KO, a 48 proc. woli wywrócić stolik i wymusić przedterminowe wybory”. Oznacza to, że „prawica ma zdecydowaną przewagę w potencjalnych układach koalicyjnych, co może oznaczać dominację na kolejne dekady”.
Wyborcy nowej (młodej) prawicy „oglądają różne programy informacyjne, także w pozostającej zupełnie poza zasięgiem ich pokolenia telewizji, wchodzą na strony kandydatów, czytają różne serwisy internetowe. Niektórzy deklarowali oglądanie niemal wszystkich najważniejszych programów informacyjnych. Co ciekawe, cały ten wysiłek prowadził ich zwykle do refleksji, że jedynym wiarygodnym źródłem informacji jest Kanał Zero i programy Krzysztofa Stanowskiego, jednego z kandydatów – z grupy osobliwych”.
Sadura i Sierakowski twierdzą, że z ich badania wynika, iż „III Rzeczpospolita miała być demokratyczna, liberalna, umiarkowana, odrzucać ideologie radykalne (zarówno komunizm, jak i nacjonalizm). W latach 90., mimo ujawnienia się poważnych różnic w społeczeństwie, w sprawach zasadniczych panował konsensus. Obecnie nie ma już po nim śladu. Teraz dochodzi jeszcze odrzucenie najbardziej podstawowych wartości, które stały za ustrojem III RP”. Oznacza to, o czym autorzy raportu jednak nie napisali, że do wymiany jest konstytucja z 1997 r., a w ślad za nią powinno powstać „nowe państwo” (idea środowiska Jarosława Kaczyńskiego sprzed ponad 30 lat).
„Demokracja” jako system polityczny straciła w oczach Polaków na wartości, a już „niemal powszechne są postawy antysystemowe (przekonanie, że głosowanie to formalność, elity polityczne wyalienowały się ze społeczeństwa i potrzeba wstrząsu, żeby naprawić system polityczny w Polsce)”. Znaczenie ma natomiast „suwerenność” rozumiana jako „realizacja polskiego interesu (np. w obszarze polityki klimatycznej) nawet za cenę konfliktu z UE. Nawrocki osiągnął na tej skali 4,27 (najwyższa wartość ze wszystkich kandydatów), Braun – 4,00, Mentzen – 3,94, podczas gdy Trzaskowski jedynie 3,21”.
Czynnikiem konsolidującym prawicę okazał się „sceptycyzm wobec wsparcia dla Ukrainy. Na indeksie składającym się z oceny polskiej pomocy dla Ukrainy oraz akceptacji dla kompromisów geopolitycznych wyborcy prawicy osiągnęli bardzo podobne wysokie wartości: Braun 4,10, Nawrocki 3,95, Mentzen 3,91, podczas gdy u Trzaskowskiego i Biejat jedynie 3,4, a Zandberga – 3,3”.
Zwycięstwo Karola Nawrockiego ma zwiastować „narodziny nowej prawicy, charakteryzującej się radykalnym populizmem konserwatywnym, który łączy martyrologicznie rozumiany patriotyzm z antyelitarną i potencjalnie antyunijną retoryką, autorytarnymi impulsami i wyparciem liberalizmu politycznego”. I ta nowa prawica może „zmieść III Rzeczpospolitą”.
Kluczem do sukcesu nowej prawicy jest „zmiana osi politycznego sporu. Zamiast konfrontacji ‘PiS vs anty-PiS’, która dominowała w polskiej polityce przez dekadę, prawica zdołała narzucić nowy podział: za istniejącym systemem czy przeciwko. W tym kontekście Nawrocki reprezentował to, co ‘radykalne’ i ‘autentyczne’, także dzięki swojej zbuntowanej biografii, podczas gdy Trzaskowski funkcjonował jako kandydat ‘systemu’ i ‘elit’”.
Dlaczego nowa prawica może rządzić przez dekady? Otóż dlatego, że „wspólnota antysystemowości, autorytarnych impulsów, radykalizmu politycznego i suwerenizmu tworzy silne spoiwo ideologiczne między różnymi segmentami prawicy. Jeśli tej koalicji uda się utrzymać spójność programową i organizacyjną, może to oznaczać zmierzch polskiej demokracji w obecnym kształcie”. A centrum i lewica parlamentarna mogą „na długo znaleźć się w defensywie.
Porażka Trzaskowskiego nie była „po prostu sumą błędów w kampanii wyborczej, ale rezultatem fundamentalnej niezgodności z trendem i przeważającymi nastrojami w polskim społeczeństwie”. Nie tylko chodzi o nastroje, ale i zmiany strukturalne: „młody elektorat, nieźle wykształcony, ale głęboko antysystemowy, będzie miał duży wpływ na przyszłość polskiej polityki. Jego rosnąca polityczna świadomość i aktywność mogą zapewnić prawicy dominację na kolejne dekady. A „radykalizacja polityczna może stać się trwałą cechą polskiego systemu politycznego”.
W badaniu Sadury i Sierakowskiego zwolenników Konfederacji zapytano, z kim ich partia powinna zawrzeć koalicję w przyszłym Sejmie. Zwolenników pozostałych partii zapytano o akceptację koalicji z Konfederacją. Zwolennicy współpracy z Koalicją Obywatelską (17 proc. wszystkich odpowiedzi „tak”) to najmłodsza część elektoratu Konfederacji – aż 55 proc. to osoby w wieku 18–34 lat (średnia dla całej Konfederacji wynosi 39 proc.). Grupa ta jest również mniej zdominowana przez mężczyzn niż pozostałe frakcje. W drugiej turze co czwarty wyborca w tej grupie przeniósł swoje poparcie na Trzaskowskiego – najwyższy odsetek spośród wszystkich segmentów Konfederacji.
Wśród zwolenników koalicji z Prawem i Sprawiedliwością (35 proc. odpowiedzi „tak”) aż 72 proc. stanowią mężczyźni; jest to jednocześnie najlepiej wykształcony segment elektoratu Konfederacji (35 proc. z wykształceniem wyższym, wobec 28 proc. w całości tej grupy). W drugiej turze wyborów prezydenckich aż 83 proc. tej grupy poparło Karola Nawrockiego.
Najliczniejsza grupa to „przeciwnicy wiązania się z którąkolwiek z dominujących partii, zwolennicy przedterminowych wyborów (48 proc. odpowiedzi „tak”). Te osoby postrzegają wybory w 2027 r. jako szansę na zapowiadane ‘wywrócenie stolika’: destabilizację starego duopolu i wymuszenie głębokich zmian. Jest im jednak zdecydowanie bliżej do PiS: w drugiej turze 72 proc. tej grupy poparło Nawrockiego”.
Sympatycy PiS popierający koalicję z Konfederacją (81 proc.) to „w dużej mierze starsi mężczyźni. Jedynie 13 proc. to osoby w wieku 18–34 lat”. A skala poparcia Nawrockiego w drugiej turze (87 proc.) „potwierdza silne przywiązanie do idei wspólnego prawicowego obozu politycznego”. Przeciwnicy koalicji z Konfederacją w PiS (19 proc.) to przede wszystkim młode kobiety: aż 34 proc. to osoby w wieku 18–34 lat.
Zwolenników koalicji z Konfederacją w elektoracie KO (63 proc.) charakteryzuje „negatywne nastawienie do PiS (2,33 na skali 1–5, wybierających opcję). To grupa, dla której „najważniejszym celem politycznym jest niedopuszczenie PiS do władzy, nawet za cenę trudnych sojuszy”. Takie sojusze są możliwy jedynie jako „najmniejsze zło, w ramach ‘strategii kordonowej’ względem PiS”. Przeciwnicy koalicji z Konfederacją (37 proc.) to przede wszystkim kobiety, młodsi oraz bardziej lewicowi sympatycy KO.
Sadura i Sierakowski wieszczą, że „za horyzontem wyłania się już nowy duopol: nowej prawicy i nowej lewicy”. Rozdrabnia się i zanika centrum polityczne, stanowiące „warunek istnienia rządu Donalda Tuska”. Nie rośnie ani PiS, ani KO, nie widać też, „aby PSL, Polska 2050 czy Lewica mogły odwrócić swój trend spadkowy”. Prezydent Karol Nawrocki „będzie mógł grać albo na wzrost notowań PiS, albo na wzrost notowań Konfederacji, albo patronować koalicji obu sił”. A rząd Donalda Tuska „potrzebuje cudu, żeby odwrócić negatywny trend”. Ale cudu nie będzie. To wszystko oznacza, że wybory parlamentarne w 2027 r. (o ile nie będą wcześniej) zapoczątkują radykalną zmianę w Polsce. A kolejnym krokiem będzie nowa konstytucja tworząca podwaliny „nowego państwa” – tej wiele razy zapowiadanej, a nigdy nie zrealizowanej IV Rzeczpospolitej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/734775-wybory-parlamentarne-w-2027-r-zapoczatkuja-radykalna-zmiane
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.