„Rękami obcymi [Donald Tusk - red.] został premierem i on tutaj nie ma absolutnie nic do gadania. On się nie postawi swoim przełożonym w obcych stolicach, którzy życzą sobie tego, żeby także Polska, tak jak ich kraje, została zainfekowana chorobą nielegalnej migracji i chorobą gwałtów na ulicach, rozbojów, terroru” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Adam Andruszkiewicz, poseł PiS, były wiceminister cyfryzacji.
Adam Andruszkiewicz odnosi się do doniesień portalu Służby w akcji, który poinformował, że funkcjonariusze Straży Granicznej piszą o tym, że całkowicie zawodzi polityka tzw. alternatywnych środków wobec cudzoziemców.
To jest celowa robota. Donald Tusk jako podwykonawca polityki niemieckiej boi się sprzeciwić kanclerzowi Niemiec, który jest, można powiedzieć, jego szefem, patronem politycznym, i nie chce twardo uszczelnić zachodniej granicy, tak jak rząd Prawa i Sprawiedliwości uszczelniał granicę wschodnią przed migrantami, budując zaporę
— mówi..
Dzisiaj można byłoby przecież zrobić porządek z tą kwestią. Wystarczyłoby przerzucić odpowiednie siły Straży Granicznej i Policji na przejście graniczne z Republiką Federalną Niemiec. I w momencie, kiedy byśmy zauważyli, że jedzie transport konwojowany przez niemieckie służby w stronę Polski z migrantami, tego transportu nie wpuszczać. To jest do zrobienia, natomiast nie ma absolutnie chęci po stronie rządu Donalda Tuska, żeby tego uszczelnienia granicy dokonać właśnie z obawy, którą Donald Tusk żywi wobec swoich patronów w Niemczech
— zaznacza poseł PiS.
Bezwolne narzędzie Niemiec?
Andruszkiewicz ocenia, że posłuszeństwo wobec Berlina jest dla szefa rządu o wiele silniejszą motywacją niż obawy przed gniewem polskiego społeczeństwa.
Myślę, że to jest silniejsze. To jest bezwolna kukła w rękach Berlina i nawet jeśli jest świadomy tego, że Polacy coraz bardziej boją się o własne bezpieczeństwo, to ta jego świadomość nic mu nie pomoże w podjęciu decyzji, ponieważ został w Polsce premierem jakby po decyzji, która zapada w Berlinie i w Brukseli
— zaznacza.
Pani von der Leyen, Niemka, szefowa Komisji Europejskiej publicznie przecież stwierdziła, że Donald Tusk musi wrócić na urząd premiera w Polsce. Rękami obcymi został premierem i on tutaj nie ma absolutnie nic do gadania. On się nie postawi swoim przełożonym w obcych stolicach, którzy życzą sobie tego, żeby także Polska, tak jak ich kraje, została zainfekowana chorobą nielegalnej migracji i chorobą gwałtów na ulicach, rozbojów, terroru
— podkreśla.
Dlatego też absolutnie dzisiaj należy podziękować wszystkim Polakom, którzy tej naszej zachodniej granicy w czynie obywatelskim bronią, bo to dzięki nim możemy spać znacznie spokojniej
— ocenia Andruszkiewicz.
Chorzy na granicy
Były wiceszef resortu cyfryzacji komentuje także informację o tym, że lekarz z Zielonej Góry ujawnił na posiedzeniu tamtejszej Rady Miasta, iż zawracani do Polski przez Niemców migranci są często w złym stanie zdrowotnym.
Oczywiście trzeba tę kwestię ponosić i myślę, że tutaj nasi europosłowie powinni tę kwestię nagłaśniać, ale nie spodziewam się, żeby Bruksela ujęła się w tym za polskim państwem, dlatego że tam również rządzą na co dzień fanatycy lewaccy, którzy są po prostu oczadzeni chorą multikulturalizmu
— tłumaczy.
Tego typu działanie jest skandaliczne. Po pierwsze są to ludzie. Jeśli ci ludzie są pokrzywdzeni w jakiś sposób, wymagają opieki medycznej, no to skoro znajdują się na terenie Republiki Federalnej Niemiec, to Republika Federalna Niemiec powinna otoczyć ich opieką i zapewnić im leczenie, a nie podrzucać tych chorych ludzi do Polski, żeby na koszt polskiego podatnika realizować ich rehabilitację
— podkreśla Adam Andruszkiewicz.
CZYTAJ TEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/733735-andruszkiewicz-tusk-boi-sie-sprzeciwic-kanclerzowi-niemiec
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.