To są straszne, czarne dni polskiej demokracji. Jeżeli do tej pory nie zrozumiemy jak daleko zabrnęła władza w demontażu fundamentów naszej wolności i suwerenności, to nie zrozumiemy tego nigdy.
Zastraszanie
Przez cały czwartek i piątek docierały do nas przerażające informacje, sugerujące, że władza szykuje siłowe wejście Sądu Najwyższego – być może z użyciem bojówek – by uniemożliwić sędziom procedowanie protestów wyborczych, by nie upadł plan wydumania, wykreowania rzekomego spisku kilkunastu grup kilkunastotysięcznych „kamratów”, którzy mieli rzekomo sfałszować wybory. To potwarz wobec całej polskiej demokracji i ponad ćwierć miliona aktywistów, którzy przyszli z wszystkich zakątków sceny politycznej, by pilnować wyborów.
Uświadommy sobie – tezy takie na poważnie głosi najbliższy współpracownik premiera Polski, a powiela je z pełną powagą opłacana 3 miliardami rocznie rządowa neo-TVP i prorządowe stacje telewizyjne. To nie głosy szaleńców, to polityczny plan podważenia wyniku wyborów, odebrania zwycięstwa doktorowi Karolowi Nawrockiemu.
Tusk działania bezprawne zapowiadał niemal otwarcie, ustawiając je jako „test lojalności koalicjantów”.
Spisek
Do gry weszli też „byli prezesi Trybunału Konstytucyjnego” i ci sędziowie Sądu Najwyższego, którzy gotowi są w tym zamachu pójść z władzą. To niewielka mniejszość – zaledwie 28 na 125, ale czytajmy ich stanowisko, że rzekomo Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych sądem nie jest i w związku z tym „nie może realizować czynności w procesie wyborczym przynależnych wyłącznie Sądowi Najwyższemu” czyli stwierdzić ważności wyborów prezydenckich – w szerszym planie.
Spróbowali uruchomić wszelkie możliwe siły uliczne jakimi dysponuje władza. Wyciągnięto ze strychu nawet skompromitowanego byłego lidera KOD Mateusza Kijowskiego. W Sądzie Najwyższym panował stan najwyższego alarmu i niepokoju. Pełna mobilizacja jak przed szturmem jakichś obcych okupantów.
To jest warstwa zewnętrzna. Co w tym czasie dzieje się za kulisami? Jak udało mi się ustalić w wiarygodnych źródłach, w tym czasie bodnarowcy intensywnie przygotowywali plan zamachu na Sąd Najwyższy. Zakładał on powtórzenie mechanizmu z bezprawnego wejścia nielegalnej prokuratury do Krajowej Rady Sądownictwa, co zdarzyło się niemal równo rok temu – w lipcu 2024 roku.
Wypruto wtedy sejfy by dorwać się do akt spraw legalnych rzeczników dyscyplinarnych. Teraz chodziło o dokumenty związane z oceną protestów wyborczych i finalnej decyzji o uznaniu ważności wyborów. Sparaliżowany brakiem dokumentów Sąd Najwyższy miałby problem z wydaniem uchwały – co miałoby dać pretekst do przejęcia kompetencji głowy państwa przez Marszałka Sejmu.
Prokuratorzy najwierniejsi Bodnarowi wedle moich informacji byli gotowi do wydania policji polecenia umożliwienia takich działań, pomocy w przejęciu materiałów wyborczych zgromadzonych w Sądzie Najwyższym. Plan zakładał użycie wydziałów prokuratorskich do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji – zgodnie z tezami stawianymi przez ludzi władzy o których już mówiliśmy.
Jednocześnie do akcji miały wejść bojówki władzy, fizycznie okupując gmach Sądu najwyższego. To miałoby dać rządzącym pretekst do głoszenia tez o rzekomych „chaosie”.
Lis wysypał cel
To miała być ta ”poważna próba przed liderami Koalicji” o której mówił Tusk. Po to wprowadzono tezę o zorganizowanym masowym rzekomym fałszerstwie, by użyć sił prokuratorskich dedykowanych do zwalczania takiej przestępczości.
O tym napisał Lis, wyraźnie znający ten plan od swojego kumpla mecenasa:
Teraz nie chodzi tylko o uczciwe policzenie głosów. Dzięki wyborczemu wałowi pojawiła się przypadkowo niepowtarzalna okazja żeby raz na zawsze zlikwidować stworzony przez PiS i Ziobrę hybrydowy system pseudo wymiaru sprawiedliwości z lewą izbą SN, TK, KRS i neosędziami. Drugiej takiej szansy nie będzie. Możemy odkręcić cały budowany przez nich konsekwentnie przez lata system bezprawia.
Przekładając na normalny język - po prostu przejąć siłowo Sąd Najwyższy i zlikwidować wszelkie bezpieczniki!
Zakłamane to wszystko do szpiku kości. Weźmy taki tekst Bartosza Wielińskiego z pisma Michnika:
Nie twierdzę, że wybory prezydenckie sfałszowano. Ale w dyskusji nad wynikami pojawiło się już tyle znaków zapytania, że ponowne przeliczenie wszystkich oddanych w drugiej turze głosów staje się kwestią racji stanu
No ludzie, napisać 100 nieprawdziwych tekstów o rzekomo sfałszowanych wyborach a potem bredzić, że tyle „wątpliwości” się pojawiło. Stara prymitywna zagrywka.
Dlaczego przegrali
Plan się jednak rozsypał.
Dlaczego?
Po pierwsze, jak ustaliliśmy, w prokuraturze coraz mniej chęci by ginąć za bezprawną władzę, która ewidentnie słabnie.
Po drugie, słaba mobilizacja rządowych aktywistów. Mało kto się już nabiera na ich opowieści. Jest za to duża mobilizacja polskich patriotów w obronie wyniku wyborów. Szaleńcy zostali sami. Nie przespano momentu zagrożenia.
Po trzecie, nikt z Europy, zapewne pod wpływem obecnej administracji amerykańskiej, nie poszedł na „wariant rumuński” w Polsce.
Po czwarte, niechętne stanowisko wobec tej awantury koalicjantów Tuska.
Po piąte, całkowity brak dowodów na jakiekolwiek fałszerstwa. Ba – im więcej liczymy tym bardziej widać, że jeśli przekładano głosy z jednej kupki na drugą – to te oddane na Nawrockiego oddawano Trzaskowskiemu.
Finalnie, jak podkreślili przewodniczący PKW Sylwester Marciniak i sędziowie, nie ma o czym mówić. Nieprawidłowości jeśli były, to w mikroskali i nie miały żadnego wpływu na wynik wyborów. Ale fakt, że tak blisko byliśmy przemocowego puczu w stylu putinowskim, że władza była gotowa rozjechać Sąd Najwyższy, musi wreszcie przebudzić Polaków. Obecna władza pozostaje potężnym zagrożeniem dla naszej demokracji i wolności.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/733642-ujawniamy-bodnarowcy-przygotowywali-silowe-przejecie-sn
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.