Rano w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego rozpoczęła się seria trzech posiedzeń jawnych w sprawie protestów przeciwko wyborowi prezydenta - m.in. tych, w związku z którymi zdecydowano o weryfikacji kart wyborczych. „Wnoszę proszę Wysokiego Sądu, o modyfikację tego stanowiska i uznanie, że rzeczywiście zarzut jest zasadny, jednakże nie ma on żadnego wpływu na wynik wyborów” - mówiła prokurator. „To nie powinno się zdarzyć (…). Natomiast w końcowym wyniku, kiedy ta różnica między kandydatami wynosiła blisko 370 tys. głosów, to należy uznać, że nie miało to wpływu na ustalenie wyniku wyborów” - wskazywał również przewodniczący PKW. Na zewnątrz trwają dwie demonstracje! Ostatecznie przy pierwszej sprawie SN orzekł w większości przypadków, że zarzuty protestów były zasadne, ale „nie miały wpływu na wynik wyborów”!
Posiedzenia te wyznaczono w największej sali SN w piątek o godz. 9, 11 oraz 13.
Manifestacje przed SN!
Stałe grupy aktywistów - przeciwników PiS - inspirowanych absurdalną i groźną narracją Romana Giertycha i obozu Donalda Tuska o rzekomo sfałszowanych wyborach, zgromadziły się na zewnątrz budynku SN.
Przed SN jest również awanturująca się „Babcia Kasia”, czyli Katarzyna Augustynek. Jak relacjonuje poseł PiS Sebastian Kaleta, policja uniemożliwia jej zakłócanie manifestacji. Widać było również, że w pewnym momencie aktywistka się przewróciła.
Policja wyprowadziła z demonstracji Knapika z TVN uznając, że prowokuje
— zrelacjonował także Paweł Rybicki.
Po drugiej stronie ma miejsce demonstracja środowisk patriotycznych, broniących wyniku wyborczego. Wśród nich jest m.in. Robert Bąkiewicz, był także były premier Mateusz Morawiecki i poseł PiS Sebastian Kaleta!
SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY: Dwie demonstracje przed SN! Był Kijowski i „Babcia Kasia”. Bąkiewicz podkreślał: „Jesteśmy tutaj po to, żeby bronić prawa”. WIDEO, ZDJĘCIA
Posiedzenia jawne
W pierwszym posiedzeniu uczestniczy przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak oraz reprezentująca Prokuratora Generalnego prokurator z Prokuratury Krajowej Renata Macierzyńska-Jankowska. Na sali sądu są zgromadzeni dziennikarze.
Protesty rozpoznawane są w składach trzech sędziów. Pierwszy protest rozpoznają sędziowie: Adam Redzik, Aleksander Stępkowski i Paweł Wojciechowski. Sędzia Redzik poinformował, że bez rozpoznania został pozostawiony wniosek PG o przekazanie sprawy do Izby Pracy SN.
Wnosząca protest zgłosiła możliwe nieprawidłowości przy sporządzaniu protokołów. (…) SN doszedł do wniosku, że skarżąca uprawdopodobniła podnoszone zarzuty
— powiedział sędzia Redzik w związku z tym protestem. Jak przypomniał przed dwoma tygodniami SN zarządził oględziny kart wyborczych we wszystkich komisjach wskazanych w proteście.
Jak przekazał sędzia Redzik są to komisje z Krakowa, Olesna, Mińska Mazowieckiego, Strzelec Opolskich, Grudziądza, Gdańska, Bielska-Białej, Tarnowa, Katowic, Tychów, Kamiennej Góry i Brześcia Kujawskiego.
Głos zabrał szef PKW
Chciałbym dodać kilka kwestii, też być może wyjaśnienia dla naszych obywateli. W przestrzeni publicznej pojawia się dużo kwestii, które z punktu widzenia prawa wyborczego i zasad rządzących procesem wyborczym, budzą wątpliwości
— mówił przewodniczący PKW sędzia Sylwester Marciniak. Wskazał m.in. na obwieszczenie o wyborze prezydenta z 2 czerwca.
Opiera się i zostało wydane na podstawie protokołów 49 okręgowych komisji wyborczych, które składają się w większości z sędziów
— wyjaśnił przewodniczący PKW.
Te 49 okręgowych komisji ustala z kolei swoje protokoły na podstawie przeszło 32 tys. protokołów obwodowych komisji wyborczych. Podkreślam, przeszło 32 tys. obwodowych komisji wyborczych, które składają się z ogromnej liczby członków, mianowicie przeszło 260 tys. osób
— podkreślał.
Sędzia Marciniak przywołał przykład komisji nr 95 z Krakowa, która składała się z 11 członków, wskazanych m.in. przez komitety Rafała Trzaskowskiego, Szymona Hołowni i Magdaleny Biejat, nie było zaś osoby wskazanej przez komitet Karola Nawrockiego.
Jak wskazywał, relacje członków komisji wyborczych są podobne i akcentowany jest w tych przypadkach błąd ludzki.
Do żadnych z tych protokołów nikt nie zgłosił zastrzeżeń
— dodał.
Jak podkreślał, „te kwestie dotyczące tychże obwodowych komisji wymaga to wyjaśnienia, łącznie z ewentualnie z postępowaniem karnym”.
Natomiast już reasumując, tak jak w naszej odpowiedzi na protest wyborczy, to jest różnica niespełna 4 tys. głosów. To nie powinno się zdarzyć, bo każdy głos powinien odzwierciedlać to, jak wyborca zagłosował. Natomiast w końcowym wyniku, kiedy ta różnica między kandydatami wynosiła blisko 370 tys. głosów, to należy uznać, że nie miało to wpływu na ustalenie wyniku wyborów
— powiedział przewodniczący PKW.
Jest jedna pozytywna wiadomość, że w komisji w Tarnowie, która też była ujęta w proteście, to okazało się, że wynik de facto po sprawdzeniu wszystkich kart odpowiada protokołowi
— dodał Marciniak. W zakresie tej komisji SN uznał protest za niezasadny.
Stanowisko prokuratury
Z kolei reprezentująca Prokuratora Generalnego prok. Renata Macierzyńska-Jankowska przyznała, że w sprawie tego protestu początkowo PG wnioskował o pozostawienie go bez dalszego biegu. Jednak zainicjowaniu weryfikacji oddanych głosów i następnie po przedstawionych dowodach w wyniku oględzin kart wyborczych, musi dojść do modyfikacji stanowiska PG
Uznając te przeprowadzone dowody za zasadne i znajdujące, jakby uzasadniające ten zarzut w zakresie naruszenia przepisów kodeksu wyborczego, wnoszę proszę Wysokiego Sądu, o modyfikację tego stanowiska i uznanie, że rzeczywiście zarzut jest zasadny, jednakże nie ma on żadnego wpływu na wynik wyborów
— mówiła z kolei prokurator.
„Nie miało wpływu na wynik wyborów”
Postępowanie dowodowe jednoznacznie potwierdziło te nieprawidłowości. Czy to były omyłki, czy celowe działanie, to już kwestia postępowania niezwiązanego z postępowaniem wyborczym prowadzonym przez SN, ale postępowania prowadzonego przez prokuraturę
— powiedział w uzasadnieniu decyzji sędzia SN Adam Redzik.
Po rozpoznaniu na posiedzeniu jawnym w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych wyraża opinię, że zarzuty protestu co do nieprawidłowości w sporządzeniu protokołu głosowania w wyborach na Prezydenta RP przez obwodowe komisje na 4 w Brześciu Kujawskim, nr 17 w Gdańsku, nr 25 w Grudziądzu, nr 95 w Krakowie, nr 13 w Mińsku Mazowieckim […], nr 35 w Tychach z powodu nieprawidłowości w przenoszeniu prawidłowo policzonych głosów do protokołu poprzez przypisanie głosów jednego kandydata drugiemu kandydatowi są zasadne, ale stwierdzone naruszenie nie miało wpływu na wynik wyborów. Wyraża opinię, że zarzuty protestu co do nieprawidłowości w liczeniu głosów przez obwodowe komisje wyborcze nr 36 w Bielsku-Białej, nr 6 w Kamiennej Górze są zasadne, ale stwierdzone naruszenie nie miało wpływu na wynik wyborów. W punkcie trzecim również stwierdzone naruszenie nie miało wpływu na wynik wyborów
— podkreślił sędzia SN. Jak mówił, „Sąd Najwyższy mierzył się z takimi problemami już wcześniej, gdzie dochodziło do podobnych pomyłek”.
Sprawa zaświadczeń
Około południa Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego rozpoznała na posiedzeniu jawnym kolejny z protestów przeciw wyborowi prezydenta. Uznała go za zasadny, ale niemający wpływu na wynik wyborów – de facto dotyczył on bowiem uniemożliwienia oddania dwóch głosów w II turze wyborów 1 czerwca.
W sprawie tego protestu chodziło o małżeństwo, które przed wyborami prezydenckimi w koszalińskim urzędzie pobrało zaświadczenia do głosowania poza miejscem zamieszkania zarówno w I jak i II turze wyborów.
Podczas głosowania podczas I tury wyborów 18 maja br. w lokalu wyborczym w Limanowej – z powodu problemów ze wzrokiem – podali wszystkie zaświadczenia członkowi komisji, aby ten dokonał wyboru dokumentów. Członek komisji – jak się później okazało – pomylił się i pobrał niewłaściwe zaświadczenia. Kiedy bowiem małżeństwo przyszło dwa tygodnie później oddać głosy w II turze, to przedłożyli zaświadczenia na I turę głosowania. W związku z tym małżeństwo 1 czerwca nie mogło oddać głosów.
Przewodnicząca składu trojga sędziów SN sędzia Joanna Lemańska oceniła w uzasadnieniu decyzji SN, że „nie ma żądnych wątpliwości, iż ta zapewne omyłka doprowadziła do uniemożliwienia skorzystania z prawa wyborczego w II turze”. Dodała, że w II turze komisja zachowała się prawidłowo – nie mogła wydać kart do głosowania.
Te zaświadczenia muszą być w pewnym zakresie zmodyfikowane. (…) Szata graficzna przez to, że informacja o tym, na którą turę jest zaświadczenie, była mniejszą czcionką i na dole dokumentu, faktycznie mogła prowadzić do pewnych omyłek
00 wskazała sędzia Lemańska. Jak dodało, przykładowo można byłoby rozważyć na przykład drukowanie zaświadczeń na poszczególne tury na różnokolorowych kartach.
Przewodniczący PKW Sylwester Marciniak mówił podczas posiedzenia SN w sprawie tego protestu, że w I turze wyborów na podstawie zaświadczenia zagłosowało ponad 315 tys. osób, a zaświadczeń wydano ponad 333 tys. W II turze natomiast na podstawie zaświadczenia zagłosowało ponad 531 tys., a wydanych było powyżej 550 tys.
Świadczy to, że liczba osób, które zagłosowały na podstawie zaświadczenia jest mniejsza od liczby osób, które je odebrały. Takie sytuacje przy każdych wyborach występują. Groźniejsze byłoby gdyby okazało się, że obwodowe komisje wyborcze sygnalizowały większą liczbę głosujących na podstawie zaświadczenia od liczby wydanych zaświadczeń
— powiedział Marciniak.
Szef PKW wskazał też, że w związku z tym „można domniemywać, iż nie doszło do wtórnego wykorzystywania zaświadczeń”.
„Błąd ludzki”
Ostatni z protestów, który został rozpoznany jawnie dziś po południu, wniosła wyborca, będąca jednocześnie obserwatorką społeczną w obwodowej komisji nr 20 Zabrzu. Według niej, podczas czynności przy II turze wyborów, na jednym ze stosów z głosami oddanymi na Karola Nawrockiego znalazło się 30 kart oddanych na Rafała Trzaskowskiego. To z kolei - w jej ocenie - „mogło świadczyć o celowym działaniu mającym na celu sfałszowanie wyniku głosowania”.
Stwierdziła także, że członkowie komisji liczyli głosy w osobnych grupach, czemu członkowie ci zaprzeczyli. Ponadto w oświadczeniu komisji wskazano, że obserwatorka „wywierała presję ponownego przeliczenia głosów (…), przy czym dotykała kart wyborczych”.
W wyniku przeprowadzonych przez sąd rejonowy oględzin ustalono, że wskazana komisja pomyliła się co do jednego głosu - wśród 543 głosów przypisanych Karolowi Nawrockiemu, jeden z nich był w rzeczywistości oddany na Rafała Trzaskowskiego. W związku z tym wyniki ustalone przez sąd w tej komisji, to 542 dla Nawrockiego i 683 dla Trzaskowskiego.
Obecni na posiedzeniu - Marciniak oraz zastępca PG prok. Jacek Bilewicz - uznali wskazaną nieprawidłowość za „błąd ludzki”.
Sąd Najwyższy uznał protest za zasadny, z uwagi na przypisanie Nawrockiemu jednego głosu oddanego na Trzaskowskiego, lecz niemający wpływu na wynik wyborów.
Staramy się na wszystkie tego typu protesty, które są indywidualnymi protestami - niepowielanymi w tysiącach sztuk - reagować
— zaznaczył sędzia Redzik.
TRANSMISJA DOSTĘPNA NA STRONIE SĄDU NAJWYŻSZEGO NA YT
1 lipca uchwała
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, z których zdecydowana większość jest rozpatrywana niejawnie, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru Prezydenta RP. Posiedzenie w sprawie podjęcia uchwały odnoszącej się do ważności wyborów jest wyznaczone na wtorek 1 lipca br.
CZYTAJ WIĘCEJ:
nt/X/PAP/wPolityce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/733524-obrady-sn-na-zewnatrz-manifestacje-bez-wplywu-na-wynik
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.