Fundacja Instytut Bezpieczeństwa Narodowego opublikowała na swoich stronach powyborczy raport, autorstwa swojego Zespołu Analitycznego, w którym podsumowuje zakończoną kampanię wyborczą przed wyborami prezydenckimi. Fundacja zwraca uwagę na poważne kontrowersje i przypomina o poszczególnych zdarzeniach oraz działaniach instytucji, które mogły negatywnie wpłynąć na równość kampanii. Jak wynika z raportu, działania te uderzały w obywatelskiego kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego.
Twórcy raportu podzielili swoje wnioski na osiem części. Są to: „Ocena ogólna kampanii”; „Ocena działań podmiotów krajowych”; „Nierówność finansowania”; „Krajowe incydenty bezpieczeństwa informacyjnego”; „Działania niemieckie”; „Działania rosyjskiego systemu walki informacyjnej” oraz „Podsumowanie” i „Epilog”.
W punkcie o nazwie „Ocena ogólna kampanii” Fundacja alarmuje:
Przebieg wskazuje na brak równości Kampanii wyborczej. W sposób zauważalny kandydaci powiązani z rządem mogli liczyć na wsparcie instytucji publicznych i zasobów, którymi dysponuje rząd
– czytamy.
Autorzy piszą o wspieraniu kandydata największej partii koalicji rządzącej.
Trzaskowski miał wsparcie rządu, mediów publicznych oraz większości parlamentarnej. Przez miesiące widać było korelacje między bieżącą polityką rządu i potrzebami Kampanii Trzaskowskiego
– przekonują.
W części zatytułowanej „Ocena działań podmiotów krajowych” zwrócono uwagę na działania instytucji rządowych i publicznych.
Kampania wyborcza cechowała się widocznym jednostronnym zaangażowaniem instytucji rządowych i publicznych na rzecz kandydata powiązanego z rządem, tj. Rafała Trzaskowskiego. W toku kampanii widoczne było wykorzystanie na rzecz Trzaskowskiego przewagi, która wynikała z możliwości wykorzystania instrumentów politycznego nadzoru rządu nad administracją państwa
– czytamy.
Jednym z przykładów współdziałania na rzecz dyfamacji Karola Nawrockiego była sprawa oskarżeń pod adresem Nawrockiego o bezprawne wykorzystywanie przez niego zasobów Muzeum II wojny światowej. „Gazeta Wyborcza” sformułowała zarzuty pod adresem Nawrockiego, że wbrew regulacjom miał korzystać z apartamentów Muzeum II Wojny Światowej na potrzeby prywatne, i jako jego Dyrektor naruszył tym samym interesy tego podmiotu. Po kampanii medialnej w tej sprawie uruchomiona została prokuratura, która po zawiadomieniu wydała komunikat „o wszczęciu śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych poprzez dopuszczenie do nieodpłatnego korzystania z pokoi i apartamentów należących do Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku”. Podjęcie tak szybkich decyzji oraz prowadzenie aktywnej komunikacji społecznej w momencie kampanii wyborczej należy uznać za wykorzystanie autorytetu prokuratury do bieżącej walki politycznej
– piszą autorzy.
Przypominają też m.in. sprawę kawalerki Jerzego Ż.
Temat był kontynuowany i omawiany przez wiele tygodni w mediach, a także na posiedzeniu Rządu. Politycy koalicji rządzącej aktywnie komentowali medialne doniesienia promując i legitymizując zarzuty w tej sprawie formułowane wobec Nawrockiego. Widać było także wsparcie strukturalne. Przed jednym z posiedzeń Rady Ministrów Premier Donald Tusk poinformował, że polecił Ministrom, by pilnie przygotowali rekomendacje, w jaki sposób polskie prawo może chronić skutecznie seniorów przed „wyłudzeniami i zwykłymi naciągaczami”, zaś Prokuratura rozpoczęła bardzo pilne zbieranie informacji o działaniach dotyczących bezprawnego przejmowania mieszkań od osób starszych i biednych. Takie decyzje były publicznie ogłaszane i wpisywały się w trwającą w tamtym czasie debatę publiczną dotyczącą sprawy „kawalerki Karola Nawrockiego”
– czytamy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Finansowanie kampanii
We fragmencie pt. „Nierówność finansowania” autorzy piszą o sprawie decyzji PKW, która doprowadziła do ograniczenia funduszy Prawu i Sprawiedliwości.
Był to skutek sporu prawno-finansowego między Rządem (w praktyce Ministerstwem Finansów), a Prawem i Sprawiedliwością, które poparło Karola Nawrockiego. Pomimo podjęcia przez Państwową Komisję Wyborczą decyzji o przyjęciu sprawozdania finansowego partii, Minister Finansów odmawiał wypłacenia ugrupowaniu należnych środków budżetowych. Wzbudzało to oczywiste pytania o zgodność tego postępowania z przepisami, ale jednocześnie rzutowało na realne zdolności zasilania kampanii wyborczej Karola Nawrockiego. Partia miała bowiem zablokowane możliwości wsparcia finansowego dla popieranego przez nią kandydata
– głosi raport.
Kolejny punkt to „Krajowe incydenty bezpieczeństwa informacyjnego”. Tu twórcy raportu alarmują m.in. w kwestii działania mainstreamowych mediów.
Od początku kampanii prezydenckiej media mainstreamowe rozpoczęły akcje dyskredytującą Karola Nawrockiego, a część tych doniesień miała charakter incydentów rzutujących na bezpieczeństwo informacyjne RP. Opisane powyżej przypadki udziału instytucji rządowych do stymulowania ataków medialnych w czasie kampanii wyborczej niosą znamiona incydentów bezpieczeństwa informacyjnego i muszą być wyjaśniane przez odpowiednie struktury państwa. Zachodzi bowiem podejrzenie złamania przepisów dotyczących ochrony danych osobowych, przepisów dotyczących funkcjonowania prokuratury, NIK, a nawet Ustawy o ochronie informacji niejawnych. Celem tych działań było prowadzenie kampanii wyborczej zgodnie z taktyką powodzi, tj. wytwarzanie tak wielu następujących po sobie incydentów i zdarzeń informacyjnych, by ofiara takich działań została sparaliżowana, a jej zasoby zostały wysycone ciągłą potrzebą odnoszenia się do ataków informacyjnych. Na bezpieczeństwo informacyjne RP miało to negatywny wpływ, szczególnie w momencie wsparcia struktur państwowych dla działań identyfikowanych jako ataki informacyjne i manipulacje organizowane w celach politycznych
– czytamy.
Działania z Niemiec i Rosji
Kolejne dwa fragmenty dotyczą zaangażowania spoza granic RP. To „Działania niemieckie” oraz „Działania rosyjskiego systemu walki informacyjnej”.
W pierwszym punkcie czytamy:
Niemieckie podmioty państwowe i prywatne przez cały okres kampanii prezydenckiej w Polsce prowadziły intensywne działania propagandowe, które należy ocenić jako próbę wywarcia wpływu na wynik wyborów. W operację zagrażającą prawidłowemu przebiegowi procesu wyborczego w naszym kraju zaangażowały się niemieckie agendy rządowe (np. Federalna Centrala Kształcenia Obywatelskiego), wpływowe fundacje (np. Fundacja Friedricha Naumanna, Fundacja Heinricha Bölla) oraz wielkie ośrodki medialne.
W drugim z punktów:
Analiza działań rosyjskich struktur walki informacyjnej wskazuje, że w okresie kampanii wyborczej rosyjska propaganda skupiała się na realizowaniu długofalowego oddziaływania przeciwko Polsce. Aktywność propagandowa prowadzona bezpośrednio w związku z kampanią wyborczą na Prezydenta RP skupiała się na deprecjonowaniu Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego, ale równocześnie uderzała w wiarygodność systemu wyborczego w Polsce, poprzez sugestie, że wybory nie mają żadnego znaczenia w sytuacji, gdy Polska jest jedynie „wasalem krajów Zachodu”, głównie USA
– piszą autorzy.
W „Podsumowaniu” twórcy raportu przekonują m.in., że:
Kampania wyborcza była nierówna i naznaczona działaniami rządu, których celem była pomoc kandydatowi powiązanemu z koalicją rządzącą. Skala zaangażowania wypaczała zasady rywalizacji demokratycznej o wyborców. Celem tych działań było nie tyle promowanie Rafała Trzaskowskiego, co atakowanie i deprecjonowanie jego głównego kontrkandydata
– czytamy.
W „Epilogu” raportu zwrócono uwagę m.in. na kwestię próby podważenia wyniku wyborów, a co za tym idzie na działania Romana Giertycha oraz na kwestię ataków na Sąd Najwyższy.
Kampania wyborcza przed wyborami na Prezydenta RP cechowała się dużą liczbą incydentów i prób wykorzystania zasobów publicznych na rzecz kandydata powiązanego z rządem. Mimo tego, niedługo po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów część polityków związanych z Koalicją Obywatelską rozpoczęła działania komunikacyjne, sugerujące, że wybory został sfałszowane, a Rafał Trzaskowski powinien być następnym prezydentem. Działania takie bardzo mocno promuje Roman Giertych, który wezwał zwolenników partii rządzących do masowego wysyłania do Sądu Najwyższego protestów wyborczych. Giertych oraz inny polityk KO, Michał Wawrykiewicz, opublikowali w mediach społecznościowych, wzór protestu, który miał trafić do Sądu Najwyższego. Jak informowała I Prezes SN Małgorzata Manowska, 90 procent protestów przesłanych do SN to właśnie dokumenty wysłane przez osoby korzystające z przygotowanych schematów
– piszą autorzy raportu.
W raporcie są też fragmenty, w których przypominano kwestię miażdżącego dla obozu władzy raportu OBWE oraz spotów wyborczych, których finansowanie budziło poważne wątpliwości.
mly/fibn.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/733483-miazdzacy-raport-ibn-podsumowal-kampanie-wyborcza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.