„Litera prawa jest następująca: Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jest odpowiedzialna za stwierdzenie ważności wyborów. Jeżeli stwierdzi ważność, ślubowanie ma być przyjęte. Koniec kropka. Szymon Hołownia zapowiadał właśnie takie postępowanie i mam nadzieję, że wystarczy mu odwagi, aby zadziałać w tym przypadku zgodnie z konstytucją i z ustawą” - mówi poseł PiS prof. Krzysztof Szczucki w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Po akcji zorganizowanej przez Romana Giertycha według Sądu Najwyższego ostatecznie złożonych zostanie około 50 000 protestów wyborczych. Poseł Michał Woś ujawnił w swoich mediach społecznościowych, że prawie 25 000 zawierało PESEL Romana Giertycha, czyli ci, którzy to kolportowali, nawet nie zmienili tego PESEL-u. Jaki to ma sens poza paraliżowaniem Sądu Najwyższego i szansą na mówienie o tym, jaka niby wielka była skala?
Prof. Krzysztof Szczucki: Absolutnie to nie ma żadnego sensu. Sąd Najwyższy sobie z tym poradzi. Poradził sobie już z sytuacjami jeszcze poważniejszymi, kiedy protestów było znacznie więcej po wyborze Aleksandra Kwaśniewskiego na pierwszą kadencję. Zgodnie z kodeksem wyborczym, jeżeli protesty dotyczą tego samego zagadnienia, to mogą być wspólnie rozpoznane, czyli nie musi Sąd Najwyższy rozpatrywać oddzielnie każdego z tych, powiedzmy, 50 000 protestów.
Oczywiście sensu to nie ma żadnego. Protest należy składać wtedy, kiedy są uzasadnione podejrzenia co do tego, że doszło do jakieś nieprawidłowości w czasie wyborów. A ludzie, którzy składają te protesty udostępnione przez Romana Giertycha, z takimi nieprawidłowościami w znakomitej większości nie mieli do czynienia, tylko po prostu kopiują dokument w internecie opublikowany przez ich lidera, przez ich guru i próbują zakłócić proces wyborczy w ten sposób.
Czyli jest to działanie na użytek wewnętrznej propagandy?
Oczywiście, że tak, bo to jest grupa, która nie jest w stanie uwierzyć, że Trzaskowski mógł wybory przegrać, więc należało im wytłumaczyć, że winę za to ponosi Prawo i Sprawiedliwość, partia opozycyjna, która rzekomo dokonała fałszerstw wyborczych. A sam Giertych przecież kilka miesięcy temu tłumaczył w internecie, że wyborów nie da się sfałszować. Więc pytanie, który Giertych jest prawdziwy?
Ale czy to trochę nie jest dla nich uwłaczające, czy aby nie robią z siebie niepoważnych ludzi, wmawiając Polakom, że będąc partią rządzącą, rzekomo pozwolili na to, że wybory sfałszowała opozycja?
Oni już dawno temu zrobili z siebie niepoważnych ludzi i można powiedzieć, że nie mają już nic do stracenia, bo autorytet stracili już dawno. A oczywiście, że w tej konkretnej sprawie się ośmieszają, bo opozycja nie ma takich narzędzi, żeby fałszować wybory. I to chyba jedyną taką sytuacją była sytuacja na Ukrainie, kiedy też Janukowycz zarzucał „pomarańczowej rewolucji”, że sfałszowała wybory. Jeżeli Donald Tusk i jego towarzysze równają do pana Janukowycza, to rzeczywiście chyba już tracimy zupełnie jakąkolwiek płaszczyznę do porozumienia i rozmowy. Absolutne ośmieszenie się. Wybory były ważne i mam przekonanie i nadzieję, że właśnie takie rozstrzygnięcie Sąd Najwyższy wyda w najbliższych tygodniach.
Tylko że niestety to już się rozszerza. Już nie tylko pan Giertych, ale inni politycy PO podążają tą drogą. Teraz poseł Michał Szczerba na przykład mówił w Radiowej Jedynce, że nie jest przekonany, czy już 6 sierpnia dojdzie do zaprzysiężenia Karola Nawrockiego. Jak Pan w ogóle patrzy na takie opowieści?
To jest próba jeszcze wzmocnienia polaryzacji podzielenia Polaków. Platforma myśli, że w ten sposób będzie zwiększała swoją popularność i swoje szanse na zwycięstwo, ale to jest tak naprawdę działanie strasznie antypaństwowe. Uważam, że wybory, wynik wyborów, to co w demokracji bardzo ważne, to jest jedna z niewielu rzeczy, która do tej pory jeszcze nas jakoś łączyła. To znaczy przy wszystkich sporach, kłótniach, konfliktach, podziałach partie uznawały wyniki wyborów i się do nich dostosowywały.
Tak było, chociażby w 2023 roku. Oczywiście bez satysfakcji, ale władzę oddaliśmy tym, którzy sformowali większość w parlamencie. Teraz nawet te podstawowe tryby działania państwa w demokracji się podważa, co oznacza, że Platforma Obywatelska prowadzi nas najprostszą drogą ku wojnie domowej.
Jest jeszcze jedna kwestia, bo te protesty wyborcze to jedno, a jak Pan patrzy na te „wątpliwości”, które powtarzają także znane „autorytety prawnicze” dotyczące tego, że to zaprzysiężenie nie będzie mogło się odbyć, jeżeli wybór Karola Nawrockiego zatwierdzi Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego?
To jest dla mnie przykre, ale musimy w ogóle skończyć z określeniem „autorytety prawnicze”. Jeżeli ktoś dostosowuje swoją argumentację, swoje wywody powołując się na swój stopień czy tytuł naukowy do potrzeb bieżących politycznych, do własnych poglądów politycznych, a nie do litery prawa, to oznacza, że odbiera sobie przymiot autorytetu. Czy jeżeli ci sami ludzie mówili w styczniu, że trzeba będzie przyjąć ślubowanie, niezależnie od tego, co stwierdzi nawet Sąd Najwyższy, bo myśleli, że wygra Rafał Trzaskowski, a dzisiaj mówią, że ślubowania nie można przyjmować. Sami sobie zaprzeczają.
Litera prawa jest następująca: Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jest odpowiedzialna za stwierdzenie ważności wyborów. Jeżeli stwierdzi ważność, ślubowanie ma być przyjęte. Koniec kropka. Szymon Hołownia zapowiadał właśnie takie postępowanie i mam nadzieję, że wystarczy mu odwagi, aby zadziałać w tym przypadku zgodnie z konstytucją i z ustawą.
Premier Donald Tusk zaapelował do prezydenta Andrzeja Dudy, aby „wycofał weto” ws. ustawy incydentalnej. Jej założeniem jest to, że o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałoby orzekać 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego, a nie dedykowanego do tego izba.
Nie ma czegoś takiego jak cofnięcie weta. On mógłby podpisać tę ustawę, gdyby weto zostało odrzucone, ale na to się nie zanosi. Zresztą nie ma absolutnie takiej potrzeby. Nie zmienia się reguł w trakcie gry. Obowiązują jasne przepisy, Sąd Najwyższy pracuje, izba orzekała o wyborach parlamentarnych, o wyborach do Parlamentu Europejskiego, zresztą wcześniej także o prezydenckich w 2020 roku i naprawdę nie ma żadnych podstaw do podnoszenia obecnie jakichś zastrzeżeń.
Wszyscy, którzy to robią, to tak naprawdę chcą wyrzucić do kosza decyzję Polaków. Chcą powiedzieć Polakom, że wasze głosy nie miały znaczenia, bo zdecyduje jakaś wąska grupa elit, która wie lepiej. Na to nie możemy się zgodzić. Jesteśmy, zdaje się demokracją, a nie oligarchią.
CZYTAJ TAKŻE:
asX
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/733030-nasz-wywiad-szczucki-po-prowadzi-nas-ku-wojnie-domowej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.