„Ekscelencja Schnepf to jest żenująca postać. Choć bardziej był jednak ambasador Bosacki” - napisał były dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta RP Marcin Kędryna na swoim blogu, opisując zachowanie Ryszarda Schnepfa - byłego ambasadora USA (prywatnie męża Doroty Wysockiej-Schnepf, kontrowersyjnej, ujmując najdelikatniej, „dziennikarki” neo-TVP). związane z pewnym zdarzeniem sprzed 10 lat.
Kędryna opowiedział na swoim blogu historię z 2015 roku, związaną z ówczesnym ambasadorem RP w Stanach Zjednocznych, dziś kierownik placówki we Włoszech.
Nie byłem jej świadkiem, gdyż w 2015 roku nie poleciałem na ONZ, a rzecz przy tej okazji miała miejsce. A konkretnie w jakiejś słynnej nowojorskiej befsztykarni. Otóż – jak zwyczaj każe – zaprosił tam prezydencką delegację ambasador Schnepf. Dobrych knajp na Manhattanie wbrew pozorom nie jest tak wiele, więc podczas UNGA (Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych) zdarza się, że w jednej knajpie biesiaduje kilka delegacji. Tam akurat była jedna z kraju – jak to określał Clarkson w „Top Gear” – jednego z tych, których nazwa kończy się na -stan. No i tamta delegacja biesiadowała razem ze swoją ochroną, razem z przypisanym im Secret Service, a nawet z funkcjonariuszami nowojorskiej Policji
— napisał Marcin Kędryna.
„Lekarz zamówił ochronie steki”
Z naszą delegacją sytuacja wyglądała inaczej. Ekscelencja Schnepf pozwolił, by polska ochrona zamówiła sobie po herbacie. Ochrona osobista to duże chłopy. Jak mają być silni, to powinni coś jeść. W delegacji był lekarz. Zawsze jest lekarz. Doktor, widząc, co się dzieje, zamówił ochronie steki. Stać go było, gdyż zarabiał duże, jak na tamten czas pieniądze, dorabiając jako anestezjolog w klinice zajmującej się chirurgicznym upiększaniem pań. Kelner powiedział, że proces smażenia zajmie trochę czasu, szef ochrony podszedł więc do Głowy Państwa, by zapytać, czy zdążą, ile czasu jeszcze Prezydent planuje w knajpie siedzieć. Ale nim Prezydent zdążył odpowiedzieć, w rozmowę wciął się ekscelencja Schnepf, mówiąc dość głośno, że on za te steki nie zapłaci. Szef ochrony odpowiedział, że nie ma takiej potrzeby. Schnepf powtórzył ponoć po raz drugi, że nie będzie za to płacił. Prezydent powiedział, że na pewno zdążą zjeść. Steki zamówiono. Po chwili do doktora podszedł jakiś współpracownik ambasadora i powiedział, że ambasador go prosi na rozmowę. Doktor odpowiedział, że jest oficerem Wojska Polskiego i doktorem nauk medycznych, więc jeżeli pan Schepf, którego funkcja jest przecież czasowa, czegoś od niego chce, to sam może podejść
— wskazał.
„Prezydent odda mu połowę kasy”
Opowiadał mi to jeden z ochroniarzy. Potwierdził drugi. Doktor nie chciał specjalnie rozmawiać. Powiedział tylko, że podczas powrotu, na lotnisku, Prezydent, który się o sprawie dowiedział, chciał oddać mu ten tysiąc z kawałkiem dolarów, które doktor zapłacił za to jedzenie. Ten zgodzić się nie chciał. W końcu krakowskim targiem zgodzili się, że Prezydent odda mu połowę kasy
— podkreślił.
Jakiś czas później w sekretariacie prezydenta na biurku leżał jego paszport. Chciałem zobaczyć, jak wygląda amerykańska wiza A-1 (jak każda inna, tylko ma napisane A-1), wziąłem więc paszport do ręki. Ze środka wypadł kwitek z bankomatu. Na kwotę połowy rachunku za steki
— zaznaczył.
Ekscelencja Schnepf to jest żenująca postać. Choć bardziej był jednak ambasador Bosacki. Obu zaś na głowę bije ekscelencja Orłowski. Ale o nich to kiedy indziej
— podsumował Marcin Kędryna.
CZYTAJ WIĘCEJ:
nt/3neg.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/733029-ciekawa-historia-z-usa-w-roli-glownej-ryszard-schnepf
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.