Poseł Platformy Obywatelskiej Roman Giertych znany jest tego, że nie żadnych granic, jeżeli chodzi o polityczną walkę. Teraz postanowił zastraszać i niszczyć pracowników Sądu Najwyższego po tym, jak skompromitował się tam robiąc burdy związane ze swoimi pseudo-teoriami o wyborczych fałszerstwach.
Są już pierwsze skutki konferencji prasowej posła Romana Giertycha. Pracownicy SN są obrażani telefonicznie przez anonimowe osoby.
— przekazał Sąd Najwyższy we wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych.
W dniu dzisiejszym, tj. 18 czerwca br. około południa odebrałam telefon; po drugiej stronie słuchawki odezwał się męski głos, który zapytał - ” Dlaczego nie wydaliście, nie wydałaś Giertychowi akt/ dokumentów - Ty Pisowska K……, …….,” i jeszcze inne wulgaryzmy pod moim adresem. Na powyższe, zwróciłam rozmówcy uwagę, żeby mnie nie obrażał, że nie jesteśmy na ty i powiedziałam, że się rozłączam.
— ujawniła pracownica Sądu Najwyższego.
CZYTAJ TAKŻE: To już chyba wyborczy amok. Giertych poszedł z kontrolą poselską do Sądu Najwyższego. Mec. Lewandowski: Bez podstawy prawnej
Burdy Giertycha
Przypominamy, że poseł PO Roman Giertych powołując się na przepisy o kontroli poselskiej, wszedł do Sądu Najwyższego i próbował uzyskać dokumenty z przeliczania głosów, które przeprowadziły sądy rejonowe. Na konferencji prasowej wyraził oburzenie, że ich nie otrzymał, uruchamiając w ten sposób swoich agresywnych zwolenników do ataku.
Na te naciski zareagowała prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska w oświadczeniu prasowym. Poniżej pełna treść oświadczenia.
Pan Roman Giertych w dniu dzisiejszym podjął nieskuteczną próbę przedostania się do objętej szczególną kontrolą dostępu strefy w Sądzie Najwyższym, żądając wglądu do akt sprawy zainicjowanej złożonym przezeń protestem wyborczym. Akta te udostępniono mu jako uczestnikowi postępowania. Nie będąc jednak usatysfakcjonowanym zawartością tych akt poseł zażądał dostępu do akt sprawy, której nie jest uczestnikiem postępowania
— wskazała.
Na to także zareagował Giertych w bezczelny sposób oskarżając prezes Sądu Najwyższego o… „łgarstwo”
Pani Manowska raczy łgać. Odmówiła mi dostępu do protokołów z posiedzeń sądów rejonowych przeliczających głosy i zrobiła to w bezczelny sposób. Tego typu kłamczuchy nie powinny pracować w żadnym zawodzie prawniczym.
— atakował.
CZYTAJ TAKŻE: Giertych robił burdy w SN. Stanowcze oświadczenie prezes Manowskiej: „Kładzie się cieniem na reputacji samorządu adwokackiego”
Groźby to nie wszystko
Groźby to nie jedyne problemy pracowników Sądu Najwyższego spowodowane szkodliwą działalnością posła Platformy Obywatelskiej.
Prof. Manowska zwróciła ponadto uwagę, że w skutek skoordynowanej przez Romana Giertycha akcji zasypywania Sądu Najwyższego masowo dublowanymi protestami wyborczymi o tej samej treści, ucierpieli pracownicy Sądu Najwyższego.
Nieodpowiedzialne inspirowanie przez Romana Giertycha masowego składania protestów wyborczych, które spowodowało wpływ do Sądu Najwyższego kilkudziesięciu tysięcy protestów wyborczych o identycznej treści poważnie zdezorganizowało pracę pozostałych izb Sądu Najwyższego. Wbrew politycznym rachubom nie opóźni to jednak rozpoznania protestów wyborczych, chociaż jest szczególnie dotkliwe dla pracowników administracyjnych Sądu Najwyższego
— wskazała.
Jako pracodawca jestem zbudowana postawą pracowników administracyjnych Sądu Najwyższego i jednocześnie zażenowana bezmyślnością pana posła, która spowodowała, że nie spędzą oni tego czasu z rodzinami lecz będą ciężko pracować
— podkreślała.
as/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/732846-efekt-giertycha-pracownicy-sn-otrzymuja-wulgarne-telefony
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.