Zbigniew Ziobro nie zostawił suchej nitki na artykule „Newsweeka”. „W najnowszym ‘dziele’ redakcji opisano mnie – rzecz jasna bez zadania choćby jednego pytania w sprawach, które mnie bezpośrednio dotyczą. Według autora stowarzyszenie Instytut Kościuszki należy do mnie, mam wpływać na jego działalność i współdecydować o jego losach. Brzmi efektownie – szkoda tylko, że to kompletna fikcja, najwyraźniej pisana na zamówienie Tuska” - wskazał.
„Newsweek” zaatakował byłego ministra sprawiedliwości i byłego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry publikując tekst pod tytułem: „Ferajna braci Ziobrów pod lupą służb. Chodzi o miliony złotych [ŚLEDZTWO]”.
W hojnie dotowanym przez lata z pieniędzy spółek skarbu państwa krakowskim stowarzyszeniu Instytut Kościuszki trwa właśnie kontrola Krajowej Administracji Skarbowej – ustalił „Newsweek”. Pod lupę brane są duże wydarzenia współorganizowane przez stowarzyszenie braci Ziobrów – takie jak Krynica Forum czy konferencja CYBERSEC.
— grzmiano w tekście.
Reakcja Ziobry
Na medialny atak we wpisie w mediach społecznościowych zareagował sam Zbigniew Ziobro.
Cyrk Monty Pythona, stek kłamstw w stylu Goebbelsa – bez pytań, bez weryfikacji, za to z tupetem. Tak dziś działa „Newsweek”. W najnowszym „dziele” redakcji opisano mnie – rzecz jasna bez zadania choćby jednego pytania w sprawach, które mnie bezpośrednio dotyczą. Według autora stowarzyszenie Instytut Kościuszki należy do mnie, mam wpływać na jego działalność i współdecydować o jego losach. Brzmi efektownie – szkoda tylko, że to kompletna fikcja, najwyraźniej pisana na zamówienie Tuska
— wskazał.
Fakty, niestety dla autorów tej bajki, są zupełnie inne: nigdy nie byłem członkiem tego stowarzyszenia, nie zasiadałem w jego władzach, nie uczestniczyłem w żadnych decyzjach – ani formalnych, ani tych, które rzekomo zapadają przy kawie. Nie pojawiłem się też nigdy na żadnej konferencji czy kongresie Instytutu – ani jako prelegent, ani panelista, ani nawet jako skromny widz w ostatnim rzędzie
— napisał.
To jak to z tym instytutem?
Ziobro zwrócił uwagę ponadto, że instytut prowadził debaty z politykami z różnych opcji politycznych.
Z moich ustaleń wynika, że przez blisko 25 lat działalności Instytut był miejscem debat polityków od lewa do prawa. Gościli tam m.in. Trzaskowski, Siemoniak, Boni, Kosiniak-Kamysz, Kwiatkowski, Oleksy, Napieralski czy Gawkowski. Mnie wśród panelistów nigdy nie było. A wymienionych wyżej trudno raczej posądzać o sympatie do Ziobrystów
— zauważył.
Instytut otrzymywał także wsparcie państwowe, również w czasach poprzednich 8 letnich rządów PO–PSL. Zresztą nie tylko w Polsce był doceniany. Z mediów można się dowiedzieć, że uczestniczyli w jego wydarzeniach goście ze świata nauki, biznesu i polityki z różnych stron globu. Ostatnio na jedną z konferencji przyjechał sam premier Korei Południowej z solidną delegacją. Imponujące – ale to nie moja zasługa. I nawet gdybym bardzo chciał, nie mogę sobie przypisać ani grama zasług
— podkreślił.
Tu nie o fakty chodzi – tylko o sensacyjnie opakowane kłamstwo i insynuację. Dlatego nikt mnie nie zapytał. Bo po co? W gadzinówce rządzi rozkaz – a jedynym celem jest kolejny rekord politycznego skundlenia w służbie Donaldowi Tuskowi i niemieckich interesów na polskiej scenie
— podsumował Zbigniew Ziobro.
as/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/732637-ziobro-dosadnie-o-medialnym-ataku-newsweeka-stek-klamstw
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.