Ośrodek Analizy Dezinformacji Instytutu NASK zanotował incydenty dot. łamania ciszy wyborczej, np. przez wpisy w portalach dezinformujące o unieważnieniu wyborów, czy krytykujące kandydatów na prezydenta - przekazał PAP Instytut. Internauci omijali przepisy przez tzw. bazarki - dodano. „Poznajcie NASK kierowany przez Magdalenę Wilczyńską. Na ich oczach wydano ponad 2 mln na nielegalną kampanię kandydata rządzącej większości. Skutecznej reakcji - brak. Ale zgłosili na Policję twitterowe ‘bazarki’” - skomentował aktywność rządowej agencji były szef resortu cyfryzacji Janusz Cieszyński z PiS.
Od 30 maja do 2 czerwca br. Ośrodek Analizy Dezinformacji Instytutu NASK otrzymał łącznie 3219 zgłoszeń wyborczych - przekazało PAP biuro komunikacji NASK. Zgłoszenia dotyczyły przypadków łamania ciszy wyborczej i wprowadzania w błąd. Incydenty zostały przekazane do administracji platform i policji. W czasie ciszy wyborczej przed II tura wyborów NASK miał prowadzić stały monitoring infosfery pod kątem przekazów dezinformacyjnych. W ramach programu „Parasol Wyborczy” monitorowane wtedy było prawie 3 tys. domen i kont w mediach społecznościowych, w tym na X, Facebooku, Instagramie, Threads, TikToku, YouTube, LinkedIn, Bluesky, Wykopie i Telegramie.
Zauważono narracje: uderzające bezpośrednio w wizerunki kandydatów; antypaństwowe – podważające zaufanie do państwa i jego instytucji; informujące o „wariancie rumuńskim”, czyli unieważnieniu wyborów, jeśli wygra „niewłaściwy kandydat”; wskazujące na sfałszowanie wyborów i samego procesu wyborczego.
Według NASK bezpośrednim łamaniem przepisów były np. publikacje zdjęć kart do głosowania z zaznaczonym krzyżykiem przy nazwisku danego kandydata oraz używanie hasztagów popierających lub atakujących konkretnego kandydata w mediach społecznościowych.
Dużym wyzwaniem w temacie łamania ciszy wyborczej są tzw. bazarki. Polegały one na tym, że każdy z kandydatów miał przypisane w mediach społecznościowych pasujące do niego określenia lub symbole, które w prosty sposób umożliwiały identyfikację (np. „tuńczyk”, „wrotki”, „gaśnica” - PAP). Publikowanie ich prowadziło do agitacji wyborczej
— zaznaczył NASK. Według Instytutu „bazarki” mają na celu okazanie poparcia dla kandydata „w dość oczywisty sposób”, ale są to działania „na granicy prawa”. NASK zgłaszał tego typu wpisy do administratorów platform, jednak zgłoszenia były odrzucane. Treści te także zostały zgłoszone na policję. NASK wskazał, że bazarki są „szarą strefą” w kwestii łamania ciszy wyborczej, która „wymagałaby jasnego określenia ram prawnych”.
CZYTAJ TAKŻE: Jak Mierzyńska „wyszkoliła” NASK ws. reklam wyborczych. To stąd żarliwa obrona przez „analityczkę” hejterskich spotów?
„Bezczelność NASK” i prorządowe trolle
Raport NASK ostro skrytykował były minister cyfryzacji Janusz Cieszyński, który zapytał o to, co zrobiono z milionami, które miały być przeznaczone na nielegalną kampanię wyborczą Rafała Trzaskowskiego.
Nie każdy bohater nosi pelerynę!
Poznajcie Ośrodek Analiz Dezinformacji NASK kierowany przez M. Wilczyńską.
Na ich oczach wydano ponad 2 mln na nielegalną kampanię kandydata rządzącej większości. Skutecznej reakcji - brak.
Ale za to zgłosili na Policję twitterowe „bazarki” 🤡
— napisał na X poseł Janusz Cieszyński były minister cyfryzacji.
Do sprawy odniósł się także poseł PiS Marcin Romanowski, który wytknął NASK, że zajmował się spekulacjami dotyczącymi „rumuńskiego scenariusza” nie będącymi realnymi nadużyciami.
W dzisiejszej komunikacji NASK ich bezczelność osiągnęła poziom trudny do opisania. Dla instytucji opanowanej przez ludzi od Tuska głównym problemem drugiej tury wyborów nie były przecież realne nadużycia ani próby destabilizacji państwa, tylko… to, że ktoś przed nimi ostrzegał.
Za najcięższy chyba „grzech” uznano „antypaństwową narrację” o wariancie rumuńskim. I tu tkwi cały paradoks. Bo ten wariant — czyli próby unieważnienia wyborów pod pretekstem „nieprawidłowości”, jeśli zwycięży „niewłaściwy” kandydat — właśnie próbują przepychać kolanem. Widzimy w akcji trolle i politycznych aktywistów z kręgu Giertycha, Kalisza, Bodnara i reszty szajki Tuska, usiłujących podważyć wynik demokratycznych wyborów, kwestionować decyzje SN czy PKW i zdemolować podstawy polskiego państwa. To jest prawdziwe działanie antypaństwowe!
Czy kogoś dziwi, że rażące łamanie ciszy wyborczej przez polityków Platformy i sprzyjające im media przeszło bez echa? W komunikacie NASK to przecież „bazarki”, „tuńczyki” i „gaśnice” stały się pierwszoplanowym problemem polskiej demokracji.
Jeszcze bardziej wymowna jest historia z nielegalnym finansowaniem kampanii na Facebooku. NASK — gdy już pod presją musiał się do sprawy odnieść — stwierdził, że dotyczy ona Karola Nawrockiego, Sławomira Mencena i Rafała Trzaskowskiego. Tylko „zapomniał” dopisać jednego, drobnego szczegółu: że Trzaskowski był w tych kampaniach promowany, a Nawrocki i Mencen — brutalnie atakowani. Takie są właśnie standardy „obiektywności” według NASK-u.
Krótko mówiąc: mamy dziś do czynienia z instytucją, która z poważnego, technicznego ośrodka stała się partyjnym narzędziem dezinformacji — tyle że ubranym w szaty obiektywizmu. Kampania wszystkim pokazała, że król jest nagi. Buta, bezczelność, samozadowolenie — oto prawdziwy obraz dzisiejszego NASK-u.
I dlatego po przywróceniu w Polsce normalnego porządku prawnego, prokuratura, NIK i komisja śledcza będą miały pełne prawo i obowiązek zbadać, jak doszło do takiego upadku standardów i do jakich celów politycznych wykorzystywano tę instytucję. Bo demokracja oparta na takich mechanizmach „nadzoru informacyjnego” to demokracja wyłącznie z nazwy.
— skomentował sprawę w obszernym wpisie na X poseł PiS na uchodźctwie Marcin Romanowski.
NASK zgłosił „bazarki” na policję. Wkrótce mogą ruszyć przeszukania
— brzmi ironiczny wpis na X Daniela Liszkiewicza, który określa się jako „zlikwidowany Kierownik Redakcji Mediów Interaktywnych TAI”.
Kompetencje NASK
Jak podano w komunikacie NASK, w okresie wyborów miały miejsce ataki DDoS (ang. distributed denial of service - rozproszona odmowa usługi) na strony komitetów wyborczych i partii politycznych, które miały na celu uniemożliwienie działania strony www.
Celem atakujących jest zyskanie rozgłosu i sianie niepokoju oraz chaosu. Właśnie z tych powodów nie prowadzimy rozbudowanej komunikacji dotyczącej tego obszaru
— podkreślił Instytut. NASK pytany o dowody na próby zagranicznej ingerencji w procesy wyborcze przekazał, że Ośrodek Analizy Dezinformacji nie zajmuje się badaniem tego obszaru. Dodano, że jeśli zachodzi takie podejrzenie, tak jak to było w przypadku reklam politycznych na Facebooku, OAD NASK przekazuje swoje ustalenia do służb.
Na tym kończą się zadania oraz kompetencje NASK
— zaznaczono.
CZYTAJ TAKŻE: Jak się wytłumaczą? Raport OBWE po wyborach prezydenckich miażdżący dla rządu i NASK. Zwrócono uwagę na hejterskie spoty!
Co z opinią OBWE?
Przed tygodniem oświadczenie ws. II wyborów wystosowało OBWE. Obserwatorzy stwierdzili w nim, że skuteczność działań Ministerstwa Cyfryzacji i podległej mu NASK ws. dezinformacji „była ograniczona” z powodu „niewystarczającej koordynacji instytucjonalnej, ograniczonego i opóźnionego informowania opinii publicznej o podjętych działaniach oraz niespójnych reakcji platform społecznościowych”.
W połowie maja Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK) poinformowała w komunikacie o możliwej próbie ingerencji w kampanię wyborczą - chodziło o reklamy polityczne na Facebooku, mogące być finansowane z zagranicy. O sprawie poinformowana została ABW. Według NASK, działania te miały „pozornie” wspierać jednego z kandydatów i dyskredytować innych.
Realizowane przez konta reklamowe kampanie dotyczyły szczególnie Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena
— podano wówczas w komunikacie.
OBWE wskazało, że działania NASK ws. reklam wzbudziły „niepokój” obserwatorów, a informowanie opinii publicznej było „opóźnione, niespójne i nieprzejrzyste”. Zwrócono też uwagę na brak sprawozdań i zbiorczych danych ws. przeciwdziałania dezinformacji oraz ingerencji zagranicznej w wybory. Zdaniem obserwatorów było to spowodowane „późnym” wyznaczeniem koordynatora ds. cyfrowych. Obowiązek ten wynika z unijnego Aktu o usługach cyfrowych (Digital Services Act, DSA). Koordynatorem 13 maja br. został prezes UKE.
Ministerstwo Cyfryzacji przekazało PAP w ubiegłym tygodniu, że oświadczenie OBWE odbiera „pozytywnie”. NASK zapewniła, że adekwatnie reagowała na polityczne reklamy na Facebooku.
CZYTAJ TAKŻE:
koal/PAP/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/732019-nask-wytropil-bazarki-co-z-2-mln-na-nielegalna-kampanie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.