Ryszard Kalisz, członek PKW, był zmuszony nieco ostudzić zapał Koalicji 13 Grudnia, a zwłaszcza mecenasa Romana Giertycha, do podważania wyniku wyborów. W rozmowie z Januszem Schwertnerem (tym samym, który zniszczył życie ks. Jacka Stryczka, po czym prokuratura dwukrotnie umorzyła śledztwo ws. zarzutów mobbingu) dla serwisu Goniec.pl prawnik przyznał, że aby „to miało wpływ na wynik wyborów, musi być co najmniej 180 tysięcy głosów nieprawidłowo zaliczonych”.
Janusz Schwertner rozmawiał w serwisie Goniec.pl z Ryszardem Kaliszem, członkiem PKW, o nieprawidłowościach w komisjach wyborczych.
Kalisz miał otrzymać kilkadziesiąt informacji
Choć w rozmowie ze Schwertnerem Kalisz nieco rozhuśtał emocje wokół wyniku wyborów i stwierdził m.in., że „jesteśmy w procesie i co z tego procesu wyniknie to zobaczymy”, to przyznał, że w tym momencie nieprawidłowo zaliczonych głosów jest zbyt mało, żeby miało to wpłynąć na wynik wyborów.
Sprawdzałem informacje dla mnie, maile, dostałem kilkadziesiąt tego rodzaju informacji o zjawiskach w różnych komisjach wyborczych
— powiedział prawnik. Jego zdaniem, jest to „zjawisko, które zatacza coraz szersze kręgi”. Sygnały, na które wskazywał mec. Kalisz, dotyczyły głównie nieprawidłowości w podawaniu wyników, ale również aplikacji nazywanej przez Romana Giertycha „aplikacją Mateckiego”.
„Musi być co najmniej 180 tys. głosów”
Członek PKW zwrócił uwagę, że liczba zgłoszeń jest wyraźnie wyższa niż w poprzednich wyborach.
Na podstawie informacji, które dzisiaj mam, mogę stwierdzić, że w wielu miejscach były zdarzenia, które - nie chcę oceniać, jaka była przesłanka tych zdarzeń, czy to był błąd, czy celowe działania - które zakłóciły wynik wyborów
— ocenił Ryszard Kalisz.
Zastrzegł przy tym, że różnica między kandydatami w II turze wyniosła około 360 tysięcy głosów.
To, żeby to miało wpływ na wynik wyborów, musi być co najmniej 180 tysięcy głosów nieprawidłowo zaliczonych
— podkreślił.
Zaznaczył przy tym, że są również inne czynniki mogące mieć wpływ na wynik wyborów.
Na przykład również kampania wyborcza. Również sytuacje w trakcie głosowania wpływające na wyborców
— powiedział.
„Niezależność” i „apolityczność” Kalisza
Choć kojarzony jest z rządami SLD, to od 2015 r. mecenas nie jest już aktywnym politykiem, a od 2024 r. zasiada w Państwowej Komisji Wyborczej. Dał już poznać, jak bardzo „niezależny” i „apolityczny” z niego prawnik, kiedy 30 grudnia 2024 r., gdy Komisja decydowała ws. subwencji dla PiS, w drodze na posiedzenie rozmawiał z dziennikarzami i w pewnym momencie tę rozmowę przerwał, aby… czule przywitać się z grupą demonstrantów, którzy przed siedzibą PKW domagali się odebrania PiS subwencji. W marcu 2025 r. po śmierci Barbary Skrzypek, byłej współpracownicy prezesa PiS, która trzy dni wcześniej była przesłuchiwana przez prokurator Ewę Wrzosek (za to bez obecności pełnomocnika, mimo zaistnienia przesłanek przemawiających za jego dopuszczeniem), publicznie powielał (m.in. na antenie TVP w likwidacji!) insynuacje, jakoby do śmierci Skrzypek mogła przyczynić się rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim. Już po II turze wyborów, zanim Roman Giertych i spółka zaczęli tropić „fałszerstwa”, w rozmowie z Dorotą Wysocką-Schnepf rozważał możliwość… rozliczenia Marty Nawrockiej za rzekomą aferę z mieszkaniem Jerzego Ż.
CZYTAJ TAKŻE:
W sprawie rzekomo „profrekwencyjnych” spotów uderzających w Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena oraz ich wyborców, Kalisz jakoś milczał przez całą kampanię. Podobnie jak w sprawie Akcji Demokracji czy NASK. Teraz sugeruje, że największa partia opozycyjna, z obciętą bezprawnie subwencją, mogłaby w jakiś sposób manipulować wynikami wyborów?
jj/X, goniec.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/731925-kalisz-studzi-emocje-ws-falszerstw-wyborczych
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.