„Jakiś członek PKW może sobie wnioskować o spotkanie przy kawie lub nawet o posiedzenie, ale uchwała została już podjęta. Nie ma możliwości, żeby podważać wynik wyborów” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mec. Dariusz Lasocki. Były członek PKW w ten sposób komentuje zapowiedzi Ryszarda Kalisza, który chce zwołania nadzwyczajnego posiedzenia PKW. „ONI jednak wiedzą, że ta ich walka o fałszerstwa jest po prostu bezsensowna i bardzo szkodzi demokracji, podważa autorytet” - podkreśla nasz rozmówca. Lasocki apeluje do polityków obozu rządzącego, aby wyszli ze swej politycznej bańki i przestali kwestionować oczywisty wynik wyborów.
wPolityce.pl: Ryszard Kalisz chce zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Państwowej Komisji Wyborczej na poniedziałek i mówi o nieprawidłowościach przy liczeniu głosów. W jakim celu takie posiedzenie miałoby się odbyć?
Mec. Dariusz Lasocki, były członek PKW: Państwowa Komisja Wyborcza wykonała wszystkie swoje działania w terminie i powinniśmy podziękować jej oraz Krajowemu Biuru Wyborczemu, że tak szybko i sprawnie udało się przeprowadzić wybory prezydenckie. Podjąć uchwałę o tym, że mamy prezydenta i jest nim bezsprzecznie Karol Nawrocki, bez jakichkolwiek wątpliwości.
Niektórzy politycy obozu Donalda Tuska snują opowieść o fałszerstwach. Chcą podważyć wynik wyborów?
To są pomyłki, a nie fałszerstwa, które są działaniami zaplanowanymi i umyślnymi. Tutaj mamy do czynienia z pomyłkami ludzi, którzy po 20 godzinach pracy w obwodowych komisjach wyborczych, po prostu popełnili jakiś błąd. Z tego, co się orientuję, a byłem członkiem PKW i mam tu pewne doświadczenie, to jest zaledwie 0,02 proc. To nie ma żadnego wpływu na wynik wyborów. Oczywiście jakiś dany członek PKW może sobie wnioskować o spotkanie przy kawie lub nawet o posiedzenie Państwowej Komisji Wyborczej, ale uchwała została już podjęta. Nie ma możliwości, żeby w jakikolwiek sposób podważać ten wynik.
Można jeszcze składać protesty wyborcze do Sądu Najwyższego.
Pozostaje oczywiście jeszcze ścieżka protestu wyborczego i zachęcam wszystkich, zarówno z jednej jak i z drugiej strony, którzy mają wątpliwości do składania takich protestów. Niech to będą jednak merytoryczne, uzasadnione i prawdziwe protesty do Sądu Najwyższego, bo to jest właściwa instancja, która teraz powinna rozstrzygać. Podkreślam, PKW swoją misję zakończyła i kolejny etap toczy się przed Sądem Najwyższym, koniec kropka.
Kłopot w tym, że politycy obozu rządzącego temat podgrzewają. Na co oni liczą?
Żyjemy w demokratycznym państwie prawnym, choć mamy tzw. demokrację walczącą. W tym przypadku ostrzegam jednak wszystkich, a w szczególności rządzących i niektórych posłów koalicji rządzącej, że to, do czego prowadzi ich działalność w internecie, ta aktywność w bańkach politycznych, może doprowadzić do niepokojów społecznych, których absolutnie nikt nie potrzebuje. Wybory są ważne i to jest oczywiste. Mamy prawie 400 tys. głosów więcej na rzecz Karola Nawrockiego i sprawa na tym etapie jest zamknięta.
A kiedy można byłoby mówić, że nie jest zamknięta?
Podam pewien przykład. Weźmy okręg nr 35 w Gdańsku, gdzie jest ogromna komisja okręgowa, bo to prawie 850 tys. uprawnionych do głosowania. Oznacza to, że ponad pół Pomorza musiałoby dodatkowo zagłosować na Rafała Trzaskowskiego - dokładnie 400 tys. osób - żebyśmy mieli do czynienia z innym wynikiem wyborczym. To naprawdę nie jest możliwe. Tymczasem, przypomnę to jeszcze raz, z moich obliczeń wynika, że te błędy mogą dotyczyć zaledwie ok. 10 obwodowych komisji wyborczych. Nawet Onet, który przecież nie sprzyja prezydentowi elektowi, bo wiemy, jak mocno go obrażał i moim zdaniem powinien za to odpowiedzieć zarówno karnie, jak i cywilnie, twierdzi, że to jest zaledwie 4-5 tys. głosów na plus dla Rafała Trzaskowskiego. To naprawdę nie robi żadnej różnicy.
Myśli pan, że ludzie dadzą się nabrać na takie haczyki?
Większość ludzi niestety nie wie, jak trudny i skomplikowany jest proces wyborczy oraz jakiej wymaga pieczołowitości i szczególnej ochrony. Jako obywatel, jako wyborca, ale też jako były członek PKW, apeluję do służb państwa polskiego, żeby próbowały minimalizować to, co się teraz dzieje. Mam na myśli wszystkie fake newsy w internecie mówiące o tym, że w setkach komisji zostały źle policzone głosy. To jest absolutnie nieprawda! I takich twierdzeń nie powinno w ogóle być. ABW, CERT, NASK i Ministerstwo Cyfryzacji powinny podjąć jakieś działania, bo to, co dzieje się teraz, nie tworzy dobrego klimatu wokół wyborów, zarówno tych, które mieliśmy niedawno, ale zwłaszcza tych, które będą za dwa lata. Ten misternie zbudowany proces wyborczy może zostać zachwiany.
Czy to uderzenie w kolejną konstytucyjną instytucję państwa polskiego? A może to cios wymierzony w tysiące ludzi, którzy zaangażowali się w te wybory?
Zobaczymy, jak szybko te głosy do PKW spłynęły, nawet te z zagranicy. Ostatni protokół dotarł bodajże z Madery o ok. 4:15. To jest naprawdę bardzo szybko, a przecież nie jesteśmy małym krajem, jak Litwa albo Estonia. Jesteśmy potężnym krajem i mamy 28 milionów ludzi uprawnionych do głosowania. Żeby to policzyć, potrzebna jest cała armia ludzi zaangażowanych. Podważanie ich pracy to plucie w twarz tym, którzy pracowali za kilkaset złotych przez 20 lub nawet 24 godziny w komisji wyborczej i chcieli zrobić coś dobrego dla nas wszystkich. Nie dla jednego, czy drugiego kandydata, ale dla dobra wspólnego. Mówienie, że oni sfałszowali, lub skręcili wybory, jest jakąś niedorzecznością.
Jednym z nagłaśnianych przez polityków koalicji rządzącej przykładów jest pomyłka jednej obwodowych komisji wyborczych w Krakowie, która głosy Trzaskowskiego przypisała Nawrockiemu. Czy to nie jest jednak strzał we własną stopę?
Pewnie każda strona tego konfliktu politycznego chciałaby mieć jakiś swój papierek lakmusowy tego, co mogło się zadziać źle. W tym kontekście pojawia się sprawa komisji w Krakowie. Pytam tylko, gdzie w tej komisji byli przedstawiciele Karola Nawrockiego? Nie było ich. Byli przedstawiciele niemal wszystkich, oprócz męża zaufania obywatelskiego kandydata Karola Nawrockiego. Jak zatem mieli przekręcić wynik na korzyść Karola Nawrockiego? To jest jakaś aberracja. Trzeba podkreślać, że nawet ci, którzy powinni tam pilnować na cztery pary oczu, a może i na osiem, nie dopilnowali tak prostego liczenia. Jeżeli zatem ktoś się sam przewraca, bo nie zawiązał sobie sznurowadeł, to to jest jego wina, a nie kogokolwiek innego.
Myśli pan, że ten medialny szum i manipulacja odniosą jakiś skutek?
Uważam, że w sferze publicznej bardzo źle się dzieje. Podważanie wyboru, który jest moim zdaniem oczywisty, prowadzi do niepokojów społecznych. Przecież mamy tutaj podobną liczbę głosów, jak u prezydenta Andrzeja Dudy w 2020 roku, a tamte wybory były bardzo trudne, bo mieliśmy COVID. Trzeba się po prostu pogodzić z tym wynikiem wyborów. Nawet minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski powiedział, że mieliśmy do czynienia z nieprawidłowościami, a fałszerstwa są wykluczone. To znaczy, że ONI wiedzą, że ta ich walka o fałszerstwa jest po prostu bezsensowna i bardzo szkodzi demokracji, podważa autorytet Państwowej Komisji Wyborczej, Krajowego Biura Wyborczego. Te instytucje potrzebują spokoju, a nie rozedrgania.
Czyli możemy spodziewać się wręczenia w środę Karolowi Nawrockiemu zaświadczenia o wyborze na Prezydenta RP?
Mam nadzieję, że postanowienie o wyborze zostanie w środę wręczone prezydentowi Karolowi Nawrockiemu przez wszystkich członków PKW. Namawiam, aby nie było żadnej obstrukcji, na zasadzie ja nie przyjdę, bo muszę jechać na urodziny. Wszyscy, państwo macie taki obowiązek wobec Rzeczpospolitej, obywateli i prezydenta elekta, aby być w tym czasie na tej uroczystości.
Dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/731876-lasocki-nie-da-sie-podwazyc-wyniku-wyborow-oni-to-wiedza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.