Kiedy „Uśmiechnięta Polska” otrzepała się po pierwszym oburzeniu i rozczarowaniu wynikiem wyborów, przyszedł czas na zaprzeczenie. Pomógł w tym m.in. mecenas Roman Giertych, ale nie tylko on. Również na antenie TVP Info w likwidacji Dorota Wysocka-Schnepf wygłosiła wczoraj „wykład” matematyczno-statystyczny, nie dopuszczając przy tym za bardzo do głosu swojego gościa - posła KO Marcina Bosackiego. Polityk PO próbował studzić zapał szalenie „niezależnej” dziennikarki i z pewnym dystansem odnosił się do doniesień o „anomaliach” w liczeniu głosów.
Gościem Doroty Wysockiej-Schnepf w programie „Niebezpieczne związki” był Marcin Bosacki, poseł KO. Dziennikarka przyznała, że rozmowę miała zacząć inaczej, lecz „w sieci wrze, dosłownie wrze w tej chwili”. To „wrzenie” dotyczyło „anomalii” w niektórych komisjach wyborczych. Pytany, na ile poważnie traktuje tę sprawę, Bosacki przyznał, że „poważnie”, ale zwrócił też uwagę na dość istotną sprawę.
Chociaż nie sądzę, żeby tych głosów pomylonych albo przypadkowo, albo celowo wystarczyło, żeby zmienić wynik wyborów, powiem pani redaktor coś, co zresztą też już mówiłem w 2019 roku ja wtedy startowałem przeciwko kandydatowi PiS na senatora w Poznaniu
— wskazał.
Jak wyjaśnił polityk, w Poznaniu KO wygrywa we wszystkich okręgach, jednak w trzech komisjach wyniki okazały się dokładnie odwrotne: wygrał kontrkandydat z PiS.
Matematyczny szał Wysockiej-Schnepf
Marcin Bosacki podkreślił, że wówczas zgłosił sprawę do PKW.
Sąd Najwyższy odmówił rozpatrzenia tej skargi, dlatego, że to i tak nie zmieniało wyniku wyborów. Znaczy, ja miałem ponad 70 proc., kontrkandydat z PiS miał 27 czy 8 więc nawet jeśli, to chodziło w trzech komisjach o 1800 głosów. Wtedy to nie miało znaczenia, ale w takich wypadkach jak teraz, to mogłoby mieć znaczenie, gdyby była taka skala
— tłumaczył poseł, któremu przed ostatnim zdaniem przerywała dziennikarka w zapale matematycznym.
A później rozpoczął się ogromny matematyczno-statystyczny „wykład” Doroty Wysockiej-Schnepf.
Bo my mamy taką sytuację, tak na liczby to przekładając, że 360 000 przewagi Karola Nawrockiego - tyle głosów otrzymał więcej, według oficjalnych danych. Z tym że, kiedy w jednej komisji dostał o 1000 więcej i jemu to spada, to ten 1000 nie znika, tylko przybywa Rafałowi Trzaskowskiemu. Więc ta różnica to jest 180 000 i jeszcze parę liczb. Jeżeli w jednej komisji jest 1000 to wystarczy 180 komisji żeby dojść do punktu przecięcia, a komisji są ponad 32 000 w skali kraju
— mówiła z wielkim zapałem. Kilkakrotnie Bosacki usiłował przerwać wywód nieśmiałym „Tak, ale…”. Ostatecznie pozwolił dziennikarce podzielić się swoimi odkryciami, po czym stwierdził:
Tak, ale na razie wiemy o kilku, być może kilkunastu komisjach i przeciętna ta różnica, która się zmienia to jest 400 głosów. Ja to sprawdziłem, więc tak naprawdę potrzeba by było grubych kilkaset prawie tysiąca komisji, w których tak się stało.
Dziennikarka dostała to, na co liczyła?
Ja powiem tak: na razie nie widzę tego, żeby to tak wyglądało. Też nie chcę telewidzom mówić, że na pewno to się zmieni albo że to jest to bardzo prawdopodobne. Po prostu na razie tego nie widzimy, natomiast to, co chcę jasno powiedzieć: z całą pewnością trzeba w tych wszystkich komisjach, w których tak się stało, że nagle w tradycyjnych miastach czy dzielnicach czy miasteczkach głosujących na Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze on zamiast mieć 20 czy 30 procent przewagi nad Nawrockim, o tyle z nim przegrywa. Trzeba to wszystko sprawdzić.
- mówił dalej.
Gość TVP Info w likwidacji wskazywał także na historie z DPS-ów, gdzie nastąpiła wyraźna „zamiana zwycięzcy”. Wysocka-Schnepf sięgnęła po naprawdę poważne autorytety:
Szefowa sztabu Rafała Trzaskowskiego wezwała do tego, żeby takie informacje wyborcy przysyłali, jeżeli posiadają. W sprawę zaangażował się też Roman Giertych i jego kancelaria. Przed chwilą na antenie naszej, w rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz minister Siemoniak też mówił, że będzie chciał, żeby ta sprawa została wyjaśniona, że PKW musi to wyjaśnić
—wyliczyła.
Następnie zwróciła uwagę na doniesienia „Gazety Wyborczej”, z których wynika, że przewodniczący krakowskiej komisji miał zawiadamiać o tej sprawie PKW, lecz „nic z tego nie wyniknęło”
Jak mówię, z tego mojego poinformowania 6 lat temu PKW też nic nie wyniknęło. Tam tłumaczono to tym, że to i tak nie może zmienić wyniku, bo ja i tak wygrałem, więc to, czy wygrałem 1800 głosów więcej, czy mniej, nie ma znaczenia. Tutaj, gdyby tych komisji było nie kilkanaście, jak na razie wiemy, tylko kilkaset, to mogłoby to zmienić
— odpowiedział poseł.
Dziennikarka, na koniec wątku „anomalii” zapytała, czy „jeżeli tych komisji byłoby więcej, to należy po prostu przeliczyć wszystkie głosy, jakie zostały oddane i poddać weryfikacji ten wynik”, Bosacki dał jej to, na co liczyła od samego początku:
Tak, uważam, że trzeba zrobić wszystko żeby wybór głowy państwa prezydenta Rzeczypospolitej był wyborem niepozostającym nie pozostawiającym jakichkolwiek wątpliwości
— podkreślił.
„Wszystko”, czyli co? I przede wszystkim dlaczego TVP Info w likwidacji usiłuje Polakom wmówić, że kiedy od 1,5 roku w Polsce rządzi Koalicja 13 Grudnia, to partia opozycyjna, w dodatku ze znacznie ograniczonymi funduszami, manipulowała wynikiem wyborów? A jeśli nie to próbuje Polakom wmówić, to co w takim razie?
Jedno jest pewne: redaktor Wysocka-Schnepf chyba minęła się z powołaniem. Z tym zapałem do liczb, mogłaby uczyć matematyki. Wtedy przynajmniej nie miałaby tak niekorzystnego wpływu na jakość debaty publicznej w Polsce.
CZYTAJ TAKŻE: Żałosne! Kalisz i Wysocka-Schnepf rozważali sprawę ścigania Marty Nawrockiej. „Immunitet nie obejmuje pani małżonki”
jj/TVP Info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/731672-wysocka-schnepf-w-formie-probuje-podwazyc-wynik-wyborow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.