„To, co dzieje się teraz w koalicji 13 grudnia grozi upadkiem rządu” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Michał Wójcik. Wiceprezes PiS podkreśla, że zdjęcie z dzisiejszej konferencji liderów koalicji Tuska było zupełnie inne niż 18 miesięcy temu - nie było na nim premiera. „Tusk ma świadomość, że w tej chwili jest strasznie osłabiony. Spotkanie w KPRM było mu potrzebne, żeby młotkować posłów i zewrzeć szeregi” - ocenia były wiceminister sprawiedliwości. W jego ocenie zapowiada rekonstrukcja rząd to otwarcie kolejnych obszarów poważnych konfliktów w koalicji Tuska. Alternatywą jest rząd techniczny, o którym nie należy zapominać.
wPolityce.pl: Myśli pan, że na koalicjantów rządu Donalda Tuska padł blady strach? Na dzisiejszej konferencji szefów partii premiera nie było. Pokłócili się?
Poseł Michał Wójcik wiceprezes PiS: To, co dzieje się teraz w koalicji 13 grudnia grozi upadkiem rządu. Gdyby tam był spokój, to dzisiejsze zdjęcie z tej konferencji byłoby podobne do tego, które widzieliśmy 18 miesięcy temu, kiedy zaczynali rządzić. Wtedy pokazali się w składzie czteroosobowym, a dzisiaj w składzie trzyosobowym. Moim zdaniem premier Donald Tusk przeżywa teraz najtrudniejsze chwile w całej swojej politycznej karierze. Niektóry członkowie jego koalicji, chociażby z Trzeciej Drogi, mówią wprost, że premierem powinien być ktoś zupełnie inny. Z tego powodu zorganizowano to wczorajsze partyjne spotkanie w KPRM. Takiej praktyki do tej pory nie było. Starano się zawsze oddzielać sprawy czysto partyjne od spraw politycznych, nie przypominam sobie sytuacji, żeby kiedykolwiek robiono klub parlamentarny w KPRM.
Czyli przychodzący kolejno do KPRM posłowie koalicji byli przez Donalda Tuska dyscyplinowani?
Nie wiem na ile mamy rzetelny przekaz tego spotkania, ale mogę powiedzieć, że to spotkanie było potrzebne, żeby tak naprawdę młotkować tych posłów i żeby zewrzeć szeregi. Dlatego, że Tusk ma świadomość, że w tej chwili jest strasznie osłabiony. Wie, że niewielka iskra może wywołać tendencje odśrodkowe, które doprowadzą do wymiany premiera. Marszałek Piotr Zgorzelski z PSL wydał wczoraj taki uspokajający komunikat, ale według mojej wiedzy wśród ludowców nie ma jednomyślności. To nie jest prawda, co zostało w tym komunikacie napisane. Dodatkowo widać, że marszałek Szymon Hołownia ma bardzo konkretne roszczenia dotyczące rekonstrukcji rządu.
Każdy z nich ciągnie kołderkę władzy w swoją stronę, a zwykły poseł musi zbierać cięgi od wyborców w terenie.
Szeregowi posłowie ich koalicji widzą, że obiecany w wyborach program nie jest realizowany i te 100 konkretów stało się dla nich pułapką, którą sami na siebie zastawili. W internecie aż huczy od komentarzy na temat nierealizowania tych obietnic. Choćby dotyczącej podniesienia kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł. Mimo to, znów to obiecali w kampanii prezydenckiej. Tymczasem w obecnych warunkach nie mają szans na spełnienie tej obietnicy ze względu na sytuację gospodarczą. Wiedzą, że mają budżet w tragicznym stanie, bo radykalnie zadłużyli państwo i z tego powodu tracą dziś poparcie społeczne. Jest wielu posłów, którzy pierwszy raz się zetknęli z taką sytuacją, dlatego Tusk musiał wczoraj uspokajać tę sytuację. Przekonywać, że jeżeli on sam i jego rząd mają dalej trwać to muszą zachować jedność i dalej walczyć. W moim przekonaniu po prostu dyscyplinował tych posłów, strasząc, że przyjdzie Prawo i Sprawiedliwość. Mówił im pewnie, pamiętaj, jak przyjdzie PiS, to rozliczą nas za te 18 miesięcy. A ja dopowiem, że rozliczy tylko za bezczelne łamanie prawa.
Tusk zapowiedział, że wszyscy wezmą się w końcu do pracy. Wcześniej jednak rząd ma przejść rekonstrukcję. Czy Kosiniak-Kamysz, Hołownia i Czarzasty będą z niej na tyle zadowoleni, że będzie się im chciało pracować?
Zapowiadana rekonstrukcja rządu będzie bardzo ciężka. W sytuacji, kiedy oni są osłabieni, będą się jeszcze szarpać o kolejne stanowiska, a przecież ministrów jest ponad dwudziestu. Każde ugrupowanie będzie chciało kogoś mieć i próba zmniejszenia liczby tych ministrów, oznacza w rzeczywistości otwarcie kolejnych obszarów poważnego sporu. Oni traktują te stanowiska jak łup polityczny, ponieważ za każdym ministrem idzie ileś stanowisk dla kolejnych działaczy partyjnych. Rozmowy o rekonstrukcji nie będą prostą operacją. Fakt, że wotum zaufania nie będzie głosowane podczas obecnej sesji Sejmu, pokazuje najdobitniej, że w koalicji 13 grudnia jest bardzo poważna sytuacja. Zobaczymy, co będzie się działo 11 czerwca w Sejmie.
Kiedy skończą wzajemnie się obwiniać za porażkę Rafała Trzaskowskiego?
Nie wiemy oczywiście do końca, co dzieje się wewnątrz koalicji Tuska, ale obserwujemy media społecznościowe, czytamy, co oni o sobie piszą i widzimy, że tam jest wzajemne obrzucanie się błotem. Trudno wyobrazić sobie sytuację, że ludzie, którzy tak szczerze się nienawidzą i nie kryją swojej ogromnej do siebie niechęci, teraz nagle się po prostu dogadają i polubią. Mówiliśmy to 18 miesięcy temu, że ta koalicja nie ma spoiwa tożsamościowego. Nie można tworzyć rządu, w którym z jednej strony są ci, którzy domagają się aborcji, a z drugiej strony są ci, którzy mówią, że chcieliby być bardziej konserwatywni. A teraz mamy przeciąganie liny i bardzo poważny problem. Dlatego daliśmy im konkretną propozycję, utworzenia rządu technicznego, eksperckiego. Tak postępuje odpowiedzialny lider opozycji, którym jest Jarosław Kaczyński. Zobaczymy co się dalej będzie działo.
Czy są trwają jakieś spotkania ws. utworzenia rządu technicznego?
Dyskusji na temat rządu technicznego nie należy kończyć. Być może jesteśmy na początku jakiejś głębokiej zmiany. Nie wiadomo, w którą stronę to wszystko pójdzie, dlatego teraz niczego bym nie przesądzał. Oferta cały czas leży na stole i nie ma w tym momencie większego znaczenia, czy ktoś pojawił się na spotkaniu z Prawem i Sprawiedliwością, czy nie. Rząd techniczny jest po to, żeby przeprowadzić kraj przez okres przejściowy i przygotować do nowych wyborów parlamentarnych.
Czy najbardziej zainteresowanym powołaniem rządu technicznego z ekipy Tuska nie powinien być Władysław Kosiniak-Kamysz?
Nie wiem, czy to będzie akurat premier Kosiniak-Kamysz. Patrząc na sondaże, widzimy, że PSL ma dziś taką sytuację, że w nowym parlamencie po prostu go nie ma. PSL jest dziś największym przegranym, bo przecież otrzymali konkretną propozycję wejścia do naszego rządu w 2023 r. i pozycja premiera Kosiniaka-Kamysza była teraz zupełnie inna. Kierownictwo PSL zdecydowano jednak inaczej. Gołym okiem widać silne rozwarstwienie w tej partii, jakieś oddzielenie kierownictwa od dołów. Zwykli działacze widzą już, że trwanie w tym układzie, nie ma większego sensu, bo PSL ma coraz większe problemy, cała Trzecia Droga ma problemy. Wpadli w jakąś spiralę, która ściąga ich w dół.
Dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE: Tak wyglądały kulisy spotkania w KPRM! Co mówił Tusk? Premier zirytowany na wyborców prawicy: „Ich” jest po prostu więcej
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/731618-wojcik-tusk-mlotkowal-poslow-w-kprm-bo-rzad-mu-sie-chwieje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.