„Należy się spodziewać używania w czasie tych rozmów technik tzw. niskiej piłki, aby ugrać jak najwięcej dla siebie. Więcej stanowisk, ministerstw i lepszych dla siebie zapisów w koalicyjnej umowie” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Norbert Maliszewski. Były szef Rządowego Centrum Analiz nie kryje, że dla Polski i Polaków z podpisania nowej umowy koalicyjnej nic dobrego nie wyniknie. „Skoro mamy gracza, który dostał czerwoną kartkę i mocno podzieloną drużynę, to jakie ona ma osiągać sukcesy? Będziemy mieć do czynienia ze strzelaniem tzw. samobójów” - mówi nasz rozmówca.
CZYTAJ TAKŻE: Ogromne kłopoty Tuska! Hołownia wzywa do natychmiastowej rekonstrukcji rządu. „Po co minister od powodzi sprzed roku?”
wPolityce.pl: Wszyscy spodziewali się, że w przypadku przegranej Rafała Trzaskowskiego dla koalicji Donalda Tuska nastaną trudne czasy. Czy politycy jego ekipy przejmują się głosem wyborców, czy raczej próbują naciągnąć kołdrę władzy we własną stronę?
Prof. Norbert Maliszewski: Donald Tusk dostał czerwoną kartkę podczas wyborów prezydenckich, a mimo to stara się na tym boisku rozgrywać i być cały czas liderem. Dlatego zgłosił kwestię uzyskania wotum zaufania od koalicjantów, co jest taką ucieczką do przodu. Przegrana w wyborach rozpoczęła bardzo intensywne i trudne dla niego negocjacje. Wszystkie te wypowiedzi jak choćby ze strony Marka Sawickiego, czy Szymona Hołowni, to wykorzystywanie kryzysu Donalda Tuska. Jeżeli podważana jest jego rola lidera w koalicji, to właściwie są to próby ugrania czegoś przez Szymona Hołownię i PSL. Ugrania jakichś stanowisk, ministerstw, lepszych zapisów w umowie koalicji.
Ale spodziewa się pan jednak jakichś zmian w koalicji Tuska?
Zastanawiając się nad tą sytuacją głębiej, trzeba zapytać, co miałyby nam przynieść te zmiany w koalicji. Skoro mamy gracza, który dostał czerwoną kartkę i mocno podzieloną drużynę, to jakie ona ma osiągać sukcesy? Tych sukcesów nie będzie i są dwa tego powody. Pierwszy jest taki, że wszczęto procedurę nadmiernego deficytu. Mogą się zatem łapać prawą ręką za lewe ucho, różne rzeczy wymyślać, a i tak im to nie wyjdzie. Nie będzie podwyższenia kwoty wolnej i nie rozwiążą problemu mieszkaniowego w 2 lata, bo środki konieczne do tego ciągle będą zbyt małe. Czasu jest także już za mało, a oni zbyt długo się zastanawiali, dlatego nie ma żadnych efektów ich działań. I znów młodzi będą niezadowoleni, bo obietnice będą niespełnione. Takich sporów o krótką kołdrę będzie w koalicji coraz więcej.
A drugi z powodów?
Drugą sprawą, bardziej znaczącą, jest kwestia wartości, która zarysowała się już mocno w kampanii prezydenckiej. Żeby zachować własną tożsamość, Lewica będzie się starała teraz bardziej wyróżniać, podobnie postąpi Władysław Kosiniak-Kamysz. Jeśli takie działania będą konfliktowe, wówczas spowodują napięcia w koalicji, będziemy mieć do czynienia ze strzelaniem tzw. samobójów. Koalicyjni gracze będą bardziej patrzyli na to, czy ktoś z własnej drużyny ich nie podetnie, niż na to, co robi obecna opozycja. A ona ma dziś bardzo dobrą sytuację, bo widać, że tak jak w 2020, tak i w 2025 konserwatywna Polska rozlewa się po całej naszej mapie. Widać, że zajmuje coraz więcej powiatów w centralnej i zachodniej Polsce.
To chyba najczarniejszy koszmar Donalda Tuska, który ma przed sobą plan wcielenia Polski do europejskiego superpaństwa. Wie, że nowy prezydent nie podpisze się pod takim pomysłem.
Ta bardzo trudna dla Donalda Tuska sytuacja będzie się pogłębiać. Oczywiście chęć utrzymania władzy będzie ich ciągle scalać, bo będą wychodzić z założenia, że lepiej mieć tę władzę jeszcze przez 2 lata, niż za chwilę się jej pozbyć. Z tego względu będą podejmować różnego rodzaju działania piarowe, nagłaśniać rozliczenia, prowadzić jakąś taką nadaktywność, która oczywiście nie będzie się wiązała z poprawą jakości życia Polaków, usług publicznych, czy rozwiązaniem wielu dotykających nas problemów. Być może pojawią się także próby podsyłania nowemu prezydentowi rzeczy, których on rzekomo nie będzie mógł podpisać, ale sądzę, że tutaj prezydent Karol Nawrocki oraz osoby z jego otoczenia doskonale rozpoznają, co należy zawetować, a czego nie. To przysporzy mu popularności i społecznej akceptacji, a jednocześnie pozwoli na pokazywanie, w jaki sposób ta drużyna władzy zgrała. Dużo naobiecywała i niczego nie osiągnęła, niestety pod tym względem będzie coraz gorzej.
Czy słowa Szymona Hołowni, który mówi, albo nowa koalicyjna, albo budżet na 2026 r. oznaczają szantaż? Czy będzie skuteczny?
To jest element negocjacji wewnątrz koalicji. Taka forma presji czasu, która jest związana z tym, że mogą się odbyć przyspieszone wybory. Należy się spodziewać używania w czasie tych rozmów technik tzw. niskiej piłki, aby ugrać jak najwięcej dla siebie. Sądzę, że rzeczywiście może dojść do podpisania nowej umowy koalicyjnej z tego względu, że potrzeba utrzymania władzy jest u nich bardzo silna. Dlatego prawdopodobieństwo porozumienia się koalicjantów oceniam wysoko. Będzie to jednak okupione coraz większymi napięciami w koalicji i coraz mniejszą energią do zajmowania się sprawami Polaków. Nie wykluczam jednak, choć to mniej prawdopodobne, że emocje w czasie tych negocjacji okażą się na tyle silne, a procesy polityczne irracjonalne, że w końcu dojdzie do przesilenia. W mojej jednak ocenie ten pierwszy scenariusz gry na utrzymanie władzy, jest bardziej prawdopodobny.
Czy Tusk może stracić funkcję premiera? Chyba musiałoby dojść do swoistego zamachu stanu w Platformie Obywatelskiej.
Myślę, że w tej kwestii niektórzy zbyt wysoko licytują. Pewnie za chwilę w publicystyce, a mówię to z przekąsem, Donald Tusk będzie wysyłany do symbolicznego Sulejówka. Będzie się podkreślać, że jest dużym obciążeniem dla rządu i obozu władzy, sugerować, żeby kierował wszystkim z tylnego fotela. Trzeba pamiętać, że jego pozycja w Koalicji Obywatelskiej, czyli partii, która w tym układzie władzy ma najwięcej szabel, jest na tyle mocna, że taki scenariusz jest mało prawdopodobny.
Czy Władysław Kosiniak-Kamysz ma na tyle ikry, aby postawić się Tuskowi? W czasie kampanii prezydenckiej zachowywał się jak działacz PO, a przecież teraz w grę wchodzi być albo nie być PSL.
Władysław Kosiniak-Kamysz stosuje bardzo dziwną taktykę, którą trudno uznać za skuteczną. W sytuacji, kiedy Donald Tusk dostaje czerwoną kartkę, to najlepiej dla niego byłoby się zdystansować. Tymczasem on robi to za pomocą Marka Sawickiego i kilku innych posłów. Moim zdaniem, to jest taka gra na kilku fortepianach. Nie hamują tych negatywnych wypowiedzi po to, aby móc mocniej negocjować. Jednocześnie Kosiniak-Kamysz ma być bardzo koncyliacyjny, być takim dobrym, a nie złym policjantem. Tylko że w sytuacji, kiedy rząd traci wiarygodność i ich drużyna gra coraz słabiej, to do tego Sulejówka z Donaldem Tuskiem może za chwile udać się także Władysław Kosiak-Kamysz.
Czyli zmiana prezesa PSL, bo dla obecnego alternatywą dla fiaska negocjacji z Tuskiem nie jest ostry zwrot w kierunku rządu technicznego?
Wydaje się, że na ten moment Władysław Kosiniak-Kamysz nie przejawia żadnej woli wsparcia rządu technicznego. Bardzo związał siebie i PSL z koalicją Donalda Tuska. Scenariusz rządu technicznego z przy udziale PSL jest bardziej prawdopodobny po zmianie prezesa tej partii. Na razie Kosiniak-Kamysz bardzo mocno gra po stronie Donalda Tuska.
Dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. Dr Żukowski: W Polsce przydałby się rząd techniczny. Wymagałoby to „zamachu stanu” w Platformie Obywatelskiej
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/731509-maliszewski-beda-w-koalicji-uzywac-technik-niskiej-pilki
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.