„Uważam, że jeśli Tusk chce wotum zaufania dla rządu, to niech zaproponuje konstruktywne wotum nieufności i zmieni premiera. To będzie jakieś normalne podejście, bo ja uważam, że niestety po powrocie z Brukseli Tusk nie nadąża za sytuacją. Każdemu politykowi, który był w Brukseli, wydaje się, że pracować nie trzeba, a pieniądze same z nieba kapią. Niestety to lenistwo Tuska i brak zainteresowania pracami rządu było cały czas widoczne” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marek Sawicki, marszałek senior Sejmu obecnej kadencji, poseł PSL.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Czy zaskoczył pana wynik wyborów? Sondaże exit poll wskazywały na wygraną Rafała Trzaskowskiego, a ostatecznie wygrał Karol Nawrocki.
Marek Sawicki: Pan przecież nie jest człowiekiem nastoletnim. Powinien pan wiedzieć, że jak sondaże exit poll o godz. 21. podały różnicę między kandydatami poniżej 2 pkt proc., to znaczy, że wynik nie jest miarodajny i się zmieni.
Oczywiście. Tyle, że wielu polityków KO i sam Rafał Trzaskowski już o godz. 21 ogłosili zwycięstwo.
Sam kandydat się cieszył, a w Platformie Obywatelskiej była radość, uściski i podskoki. Ja paru kolegom napisałem wtedy o godz. 21:00, że w nocy nastąpi zmiana tego wyniku i się zdziwią jak bardzo przegrali. Przecież wiadomym jest od lat, że ludzie po wyjściu z lokalu wyborczego nie zawsze przyznają się do tego, na kogo głosowali. Nie jestem w ogóle zaskoczony tym wynikiem. Mówiłem dziennikarzom TVN i TVP Info, że po pierwszej turze to Nawrocki powinien wyjechać na wakacje, zrobić sobie dobry urlop, oddać im stery prowadzenia tej kampanii i ma wygraną na 100 procent. To, co się działo w TVN, TVP i TOK FM, to po prostu przechodziło wszelkie wyobrażenie nacisku, presji. Nie wiem jak można nie rozumieć polskiego społeczeństwa, które przez ostatnie 25 lat nigdy nie było liberalno-lewicowe, tylko zawsze było liberalno-konserwatywne. Nagle uwierzyli, że oto pod wpływem presji medialnej, chciejstwa coś się zmieni. Przecież było widać po pierwszej turze, że wyniki Nawrockiego, Mentzena i Brauna sumowały się do niecałych 51 procent. Wtedy jak byłem pytany o ten wynik, to mówiłem, że wybory są już przegrane, możecie zaklinać rzeczywistość, ale jej się zmienić nie da.
Nawrockiemu bardzo pomógł też Marian Banaś. Jak można było na trzy dni przed pierwszą turą wyborów uruchamiać raport NIK-u w sprawie finansowania kościołów. Potem szef kampanii Trzaskowskiego pan Nitras wraz panią Pomaską opiłowywali ten Kościół jak tylko mogli, bo wydawało im się, że tym sposobem wygrają. Oni nie wiedzą, że każdy proboszcz to jest struktura powiązana z OSP, Kołami Gospodyń Wiejskich, kółkami różańcowymi, różnego rodzaju kółkami misyjnymi. To jest masa ludzi, którzy wpływają na swoje otoczenie. Jeżeli Kościół usłyszał, że idzie ekipa, która będzie go opiłowywać, to proboszczowie wiedzieli, co zrobić. Nawet biskupi nie musieli im nic mówić.
Czy Donald Tusk pomógł Rafałowi Trzaskowskiemu w kampanii wyborczej?
A po co on wystąpił? Donald Tusk zrobił mniej więcej to, co PSL. Ludowcy zawsze byli oskarżani o każdą przegraną. Kosiniak-Kamysz z aktywem zaangażowali się bardzo mocno w kampanię Trzaskowskiego, żeby tym razem już PSL-u nikt nie oskarżał i to samo zrobił Tusk. Tusk wczoraj od razu wiedział, jaki jest wynik, to jest zbyt wytrawny polityk. Niech pan zobaczy, czy on się pokazał na wieczorze wyborczym Trzaskowskiego? Stał gdzieś na zapleczu.
Ale po pierwszej turze wyborów prezydenckich bardzo się pokazywał.
Pokazywał się, żeby go później nie oskarżono, że Trzaskowski przegrał, bo on się nie włączył.
Teraz za to można postawić zarzut odwrotny – że Rafał Trzaskowski przegrał m.in. dlatego, że Donald Tusk mocno włączył się w jego kampanię i łatwo było przedstawić to głosowanie jako plebiscyt za czy przeciw rządowi Tuska.
Od samego początku był to plebiscyt za czy przeciw rządowi Tuska. Mówiłem to pół roku temu, że jeśli nie zmieni się retoryka, jeśli nie odejdziecie od tego lewackiego propagowania obyczajowości, nie zajmiecie się gospodarką i paru konkretnych projektów nie wrzucicie, to nie wygramy tych wyborów. Sam do klubu przyniosłem cztery projekty, które mi później wycofali, bo się Klimczak przestraszył, że koszty infrastruktury będą zbyt duże, a potem Tusk je wziął na sztandary, jako projekty uproszczeniowe i repolonizacyjne.
Teraz Donald Tusk o godz. 20:00 ma wystąpić z jakimś oświadczeniem. Polsat News podaje nieoficjalnie, że zwróci się do Sejmu o wotum zaufania wobec swojego rządu. Co pan sądzi o takim pomyśle?
Uważam, że jeśli Tusk chce wotum zaufania dla rządu, to niech zaproponuje konstruktywne wotum nieufności i zmieni premiera. To będzie jakieś normalne podejście, bo ja uważam, że niestety po powrocie z Brukseli Tusk nie nadąża za sytuacją. Każdemu politykowi, który był w Brukseli, wydaje się, że pracować nie trzeba, a pieniądze same z nieba kapią. Niestety to lenistwo Tuska i brak zainteresowania pracami rządu było cały czas widoczne. Mamy silosowość resortową, mamy silosowość wewnątrz resortu, tak nie pracuje normalny rząd. Miałem okazję być krótko w rządzie Cimoszewicza, 16 miesięcy. Miałem okazję być prawie 7 lat w rządzie Tuska i ja wiem jak myśmy zapieprz.., a w tej chwili tej roboty nie było widać. Tak jakby nikomu nie zależało na tym, że wzięło się władzę i trzeba rozwiązywać problemy.
Pan uważa, że w związku z tym powinno dojść do zmiany premiera?
A dlaczego nie? Jeśli chcemy jako demokratyczna większość utrzymać jakąkolwiek pozycję i przygotować się dobrze do wyborów parlamentarnych, to na pewno nie z Tuskiem.
I kto w pana ocenie powinien zastąpić Tuska w roli premiera ? Władysław Kosiniak-Kamysz?
Tego nie wiem. To niech sobie siądą liderzy i uzgodnią. Natomiast jeśli koń się zgrał i nie ciągnie, to się zmienia konia, a nie podstawia mu się drugi, trochę lżejszy wóz i może jeszcze pociągnie.
A jeśli Donald Tusk sam nie poda się do dymisji, ale zrobi jakąś gruntowną rekonstrukcję rządu, na przykład zamieni Adama Bodnara na Romana Giertych, inne znaczące zmiany porobi. To ma jakiś sens?
A co da zamiana Bodnara na Giertycha? Dzisiaj mamy sytuację, w której temat rozliczeń można włożyć między bajki. Nikt już z PiS-u nie boi się żadnych rozliczeń. Prokuratura w tej chwili nie będzie pracować na rzecz tego rządu, tylko na rzecz Ziobry.
Czy jakakolwiek rekonstrukcja rządu ma zatem sens?
Jakakolwiek, żeby co pokazać? Że coś się rusza? Żeby pokazać, że coś się rusa. Jak ma być zmiana, to ma być zmiana, która przyniesie zmianę jakości, natomiast jeśli ma być zmiana, która jest tylko dla zmiany, to jest bez sensu.
Załóżmy, że Donald Tusk cały czas będzie premierem. Czy wobec tego pana zdaniem mimo wszystko obecna koalicja powinna trwać do końca kadencji?
Żaden rząd, żadna koalicja nie może trwać. Po to ludzie wybierają polityków, żeby rozwiązywali ich problemy. Jeśli chcą trwać, to niech się podadzą do dymisji.
Tak, ale teraz ze strony polityków koalicji rządzącej ciągle mogą pojawiać się głosy, że nie da się nic zrobić, ponieważ dalej prezydent jest nieprzychylny dla obecnego rządu. Do tej pory w obozie władzy była taka narracja, że po prezydenturze Andrzeja Dudy pojawi się głowa państwa przyjaźnie nastawiona wobec aktualnego rządu i wszystko ruszy do przodu.
80 proc. spraw, które realizuje rząd, nie zależą od prezydenta i trzeba je po prostu realizować. Wie pan, co powinien zrobić Tusk, jeśli by w ogóle myślał o normalnym rządzeniu państwem? Odchudzić administrację centralną o 50 proc. Gospodarka potrzebuje rąk do pracy, szukamy jak sprowadzać imigrantów, jak ich asymilować. Powiem panu szczerze, że administracja centralna, samorządowa, ta szczebla wojewódzkiego, są tak stworzone, że ludzie nie wiedzą co tam robić i nawzajem jedni drugich blokują, z decyzyjności jest coraz gorzej. Jeśli Tusk po półtora roku rządzenia nie widzi przerostu biurokracji i problemu z niedecyzyjnością tego rządu. To znaczy, że nie nadaje się na premiera.
A czy od PSL-u zależy w ogóle to, czy Donald Tusk będzie dalej premierem?
Zależy. Powiedział to wyraźnie Hołownia - każdy z czterech partnerów tej koalicji ma tak zwaną złotą akcję. Jeśli Kosiniak-Kamysz będzie mówił, że nic od niego nie zależy, jeśli to samo będą mówić Czarzasty i Hołownia, to po prostu zwyczajnie będę patrzył im w oczy i się śmiał. Od każdego z nich zależy tyle samo. Każdy z tych partnerów ma złotą akcję i albo siądą i uzgodnią jakiś ramowy plan działania, a potem zaczną go realizować, a nie tak 100 konkret na 100 dni, których zrealizowano 16, albo niech po prostu zwyczajnie zrezygnują z rządzenia i rozpiszą nowe wybory.
Pana zdaniem realnie wchodzi obecnie w grę opcja przyspieszonych wyborów?
Na pewno tak. Mówiłem o tym pół roku temu - na przełomie roku 2025 i roku 2026 będzie miała miejsce przebudowa polskiej sceny politycznej i nie zmienię swojego zdania. Nie wiem jeszcze w jakim kierunku to pójdzie, ale niewątpliwie czas dominacji PO-PiS-u w pierwszej turze wyborów skończył się. 40 proc. ludzi powiedziało: „Nie chcemy PO-PiS-u”. I te 40 proc. ludzi będzie w tej chwili naciskać. Czy to zrobi Konfederacja, czy to zrobią inni, nie wiem. W każdym bądź razie to jest nieuniknione. Jeśli teraz poważni politycy, którym dzisiaj wydaje się, że są poważni, tego momentu nie uchwycą, to inni za chwilę będą poważni, a oni będą śmieszni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/731312-nasz-wywiad-sawicki-tusk-nie-moze-juz-byc-premierem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.