To było podanie na pustą bramkę. Rafał Trzaskowski miał tylko dostawić nogę. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty, że wygrana kandydata Koalicji Obywatelskiej jest formalnością. Cóż, jeżeli ktoś z Państwa jest fanem piłki nożnej, to doskonale wie, że nawet najlepszy snajper potrafi zmarnować tzw. „setkę”. I tak właśnie stało się w przypadku Rafała Trzaskowskiego. Osobiście uważam, że przyczyn tej, jednak nieco zaskakującej porażki, należy szukać jeszcze w 2023 roku i niezrozumieniu przez Donalda Tuska wyniku wyborów parlamentarnych. Sam zaś wynik osiągnięty przez Karola Nawrockiego nasuwa pewne skojarzenia z pojedynkiem Andrzeja Dudy z Rafałem Trzaskowskim.
Frekwencja w wyborach do parlamentu w 2023 roku wyniosła aż 74,38 proc. Prawo i Sprawiedliwość wybory wygrało, ale władzę ostatecznie przejęła opozycja. Jeżeli ktoś rzeczowo podszedł do analizy wyniku tamtych wyborów, to z pewnością zauważył, że tamto głosowanie przybrało formę plebiscytu nad „ośmiolatką” formacji Jarosława Kaczyńskiego. Nie owijajmy w bawełnę. Ludzie mieli dość Zjednoczonej Prawicy. Powodów było wiele, a niektórym trudno się dziwić. Polacy chcieli władzę, która będzie rządzić jak Prawo i Sprawiedliwość, ale bez m.in. „kurszczyzny” w Telewizji Polskiej. Chcieli władzy, która będzie realnie rządzić, posuwać sprawy Polski do przodu, ale bez arogancji i buty, które zaczęła zjadać obóz Zjednoczonej Prawicy.
Ale zupełnie inaczej nastroje społeczne odczytał Donald Tusk. Lider Platformy Obywatelskiej niemal całą kampanię mówił o rozliczeniach PiS-u. Obóz Jarosława Kaczyńskiego przedstawiał w najgorszym możliwym świetle. Tę narrację wzmacniali internetowi wojownicy, tacy jak m.in. Roman Giertych. Tusk najwyraźniej uwierzył we własną propagandę i pierwsze za co się wziął po zostaniu szefem Rady Ministrów, to były właśnie rozliczenia byłego rządu. To właśnie na tę kwestię położono największy nacisk. I o ile, rzeczywiście jakaś część Polaków się domagała rozliczenia byłego rządu mają ku temu realne podstawy, to z biegiem czasu Polacy zmienili swoje oczekiwania wobec rządu Donalda Tuska. Czas na rozliczenia minął. Społeczeństwo chciało zobaczyć realne wyniki rządzenia. Tych jednak nie było.
Otwarte pozostaje pytanie, czy Tuskowi nie zależało na rzeczywistym rządzeniu, a jedyne czego pragnął to polityczna zemsta, czy obiektywnie trudno było przepchnąć jakikolwiek projekt, który klepnęliby wszyscy koalicjanci tworzący rząd. Brak pomysłu na Polskę, na rządzenie był widoczny gołym okiem. Taka ocena pojawia się w powyborczych analizach.
Przegrać z Nawrockim to niemała sztuka. Platforma Obywatelska dała jednak radę. Zero pomysłu na Polskę i kampania poświęcona niemal w całości głównemu konkurentowi. Oni nie mają Polakom nic do zaproponowania poza butą, arogancją i przekonaniem, że ta władza im się po prostu należy
— napisał Maciej Konieczny z Partii Razem.
Dalszą historię znamy. Wystarczy spojrzeć na badania opinii publicznej, aby zobaczyć, że Polacy bardzo kiepsko oceniają rząd Donalda Tuska. To wręcz niesłychane, że niecałe dwa lata po tym, jak PiS oddało władzę po ośmiu latach, tak duża część społeczeństwa zagłosowało przeciwko nowemu rządowi, bo właśnie tak, moim zdaniem, należy spojrzeć na wynik II tury wyborów prezydenckich. Mówił o tym zresztą sam Karol Nawrocki, kiedy wzywał do tego, aby pójść do urn i pokazać władzy czerwoną kartkę.
I tak się w rzeczywistości stało. Powoli, powolutku zaczęła rosnąć pewna emocja, którą ostatecznie wyrażało hasło „ByleNieTrzaskowski”.
Trzeba to mocno podkreślić. Trzaskowski nie mógł mieć łatwiejszej drogi do Pałacu Prezydenckiego. Wystarczyłoby półtora roku dobrych rządów ekipy Donalda Tuska i wynik byłby zupełnie inny. Narracja o tym, że przeszkodą do efektywnego rządzenia jest prezydent Andrzej Duda rozbija się o liczby. Na 169 ustaw, Duda zawetował aktualnemu rządowi…5, a 8 odesłał do Trybunału Konstytucyjnego. Ten rząd po prostu nie pracował. Podobnie całkowicie niezrozumiałe jest podejście do dużych inwestycji, które rozpoczęło Prawo i Sprawiedliwość. Wysłanie Macieja Laska na odcinek CPK było strzałem w stopę. Dlaczego nawet nie starano się udawać, że chce się ten projekt rozwijać, tylko już na wstępie próbowano go zaorać? Przykłady można mnożyć. Tuska uwiodła po prostu chęć politycznej zemsty podgrzewana m.in. przez „Gazetę Wyborczą”, czy osoby pokroju Romana Giertycha. Próby przekonywania Polaków przez Trzaskowskiego, że on ten rząd będzie popędzał, to już desperacja, tu już nic się nie spinało. Dlaczego niby nie mógł tego robić będąc wiceprzewodniczącym PO? Trzeba było po prostu rządzić, a dziś Rafał Trzaskowski mógłby od rana myśleć o tym, które książki ze swojej domowej biblioteki zabierze ze sobą do Pałacu Prezydenckiego.
Kwestia tego, że na Trzaskowskim ciążyły nieudolne, aczkolwiek wydaje się, że najtrafniejszym określeniem byłoby słowo „nijakie” rządy ekipy Tuska, to jedno. Czymś zupełnie innym są błędy popełnione przez prezydenta Warszawy i jego sztab. Zaliczam do nich m.in. kwestię pierwszej debaty w Końskich. Cała Polska zobaczyła jak na dłoni, że „sędzia” sprzyja albo ma zamiar sprzyjać Trzaskowskiemu. Zgadzam się z tymi, którzy przekonują, że na tym odcinku Radosław Sikorski poradziłby sobie lepiej. Nie miałby żadnych problemów z tym, aby pójść do Republiki i walczyć. Trzaskowski sprawiał wrażenie, że potrzebuje cieplarnianych warunków, aby móc się z kimkolwiek zmierzyć. Z pewnością nie pomogło to, że do prezydenta Warszawy przykleiła się łatka osoby bez opinii, bez wartości, bez kręgosłupa. Osoby, która mówi to, co akurat chcesz usłyszeć. A moment, w którym zaczęły powstawać na ten temat memy, powinien być alarmem w sztabie Trzaskowskiego.
Na koniec dosłownie kilka zdań o wyniku samego Karola Nawrockiego. Zarówno sam prezes IPN, ale również w siedzibie przy Nowogrodzkiej, nie mogą zapomnieć, że te ponad 10 milionów głosów oddanych na Nawrockiego, to w jakiejś mierze były głosy oddane nie za nim, ale przeciwko Trzaskowskiemu i Tuskowi.
Gdyby nie mobilizacja wyborców Konfederacji, Karol Nawrocki nie zostałby prezydentem. Ciekawe, czy do twardego betonu PiS to dotrze. Nasi wyborcy w drugiej turze nie głosowali za jakimś kandydatem, ale przeciwko monopolowi władzy w rękach Donalda Tuska.
Nowy prezydent będzie przez wyborców Konfederacji uważnie obserwowany, czy wywiązuje się ze swoich deklaracji, złożonych u Sławomira Mentzena
— napisała europosłanka Ewa Zajączkowska-Hernik.
Bo choć trzeba przyznać, że Nawrocki w czasie kampanii mocno się wyrobił, zaliczył naprawdę duży progres, to kandydatem na prezydenta był raczej średnim. Przed nim teraz pięć lat prezydentury, a pomysł na nią będzie dopiero się wykluwał. Wszystko jeszcze przed nim. Ze średniego kandydata Polacy mogą jeszcze otrzymać bardzo dobrego prezydenta. I tutaj pojawia się podobieństwo do wyborów z 2020 roku, gdy akurat prezydent Warszawy i jego ludzie uwierzyli, że ponad 10 mln głosów oddanych na niego, to głosy za nim, gdy w dużej mierze to były głosy oddane przeciwko Andrzejowi Dudzie i Zjednoczonej Prawicy.
Tak na gorąco, Nawrockiemu życzę, podobnie jak Szymon Hołownia, aby udało mu się znaleźć sposób na to, aby „przynieść Polsce spokój”. Wszak sam obiecywał, że zakończy wojnę polsko-polską. A jeżeli miałbym coś doradzić, to aby nie zaczynał od zemsty, bo był już ktoś to zaczął i nie wyszedł na tym dobrze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/731279-to-bylo-podanie-na-pusta-bramke-o-porazce-trzaskowskiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.