Najbardziej brudną kampanię w dziejach polskiej demokracji zafundowali nam rzekomo europejscy liberałowie. To oni doprowadzili do tego, że Polska pod względem standardów politycznych znalazła się między Mołdową a Wenezuelą.
Kończy się najbrudniejsza kampania wyborcza, jaką pamiętam, a trochę już pożyłem i pamięć jeszcze jako taka. Wymierzona w kandydata opozycji brudna kampania obozu władzy, prowadzona przez potężną machinę propagandową, finansowana w dużym stopniu z pieniędzy podatnika
— napisał prof. Stanisław Żerko. Znany i ceniony historyk, który przed rokiem 2023 był zjadliwym krytykiem rządów PiS. A teraz - zdaje się, że pierwszy raz w swym życiu -zaangażował się politycznie. Dołączył do komitetu poparcia Karola Nawrockiego. Zatem można powiedzieć, że nie jest to jakiś zaślepiony fanatyk, lecz w miarę bezstronny komentator naszego życia politycznego.
Napisał prawdę. Każdy, kto pamięta wszystkie kampanie od 1989 r. – prezydenckie, parlamentarne, samorządowe, europejskie – powie to samo. Jeszcze nigdy nie było tak brutalnej, brudnej i zakłamanej kampanii wyborczej. Jeszcze nigdy Polska i jej obywatele nie zostali zalani takimi zwałami błota. Zostaliśmy wepchnięci w polityczne bagno, takie jakie było charakterystyczne dla walki politycznej w państwach postsowieckich. Ta kampania wyborcza przypominała Ukrainę czasów Janukowycza.
Przestaliśmy być zwykłą demokracją. Dzisiaj sytuujemy się gdzieś między standardami Mołdowy a Wenezueli. I stało się to nie wskutek działalności „populistów”, „faszystów”, „onuc” – używając liberalnych obelg. Nie! Kandydaci naznaczeni tymi epitetami grali w tej kampanii czysto. Przedstawiali swoje programy, a gdy atakowali konkurentów to za pomocą krytyki ich programów, a nie haków. Produkcja kompromatów jest główną metoda polityczną liberałów – tych rzekomo europejskich, prawdziwie demokratycznych i praworządnych (tak jak oni rozumieją prawo). To przedstawiciele elit społecznych, biznesowych i medialnych posługiwali się kompromatami, nieudokumentowanymi pomówieniami, hejterskimi kampaniami w internecie, goebbelsowskim przekazem w mediach. I tylko oni produkują i rozpowszechniają kompromaty.
Może przez ten czyściec polska demokracja musi przejść. Przez trzydzieści lat jej istnienia funkcjonowała jasno wyznaczona hierarchia prestiżu i związanej z nim władzy. Nie jest to hierarchia oparta na sprawiedliwości i równości szans. Gdy została zakwestionowana 20 lat temu wybuchła zimna wojna domowa. Obrzydliwa i coraz bardziej brutalna. To, co dzisiaj widzimy wygląda na jej apogeum. Może ten czyściec jest potrzebny, aby móc wreszcie zbudować Polskę sprawiedliwą, gdzie szansę na rozwój i dobrobyt będzie miał każdy obywatel. Nawet ten, który nie ma znajomości, rodzinnych koneksji, ani nie jest w żadnym układzie. Może musimy to przejść, aby Polska wreszcie stała się krajem równych szans.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/730917-polska-kraj-miedzy-moldowa-a-wenezuela
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.