Jarosław Kaczyński podczas konferencji prasowej był wielokrotnie pytany o doniesienia, według których Karol Nawrocki przed laty uczestniczył w co najmniej jednej „ustawce”, czyli umówionym starciu dwóch grup kibiców. Jedno z pytań dotyczyło też tekstu Onetu o rzekomym uczestnictwie Karola Nawrockiego w sprowadzaniu prostytutek do klientów Grand Hotelu w Sopocie - ten tekst oparto o zeznania dwóch anonimowych świadków. „Mamy do czynienia po prostu z fake newsem, a że premier się nim posługuje i takimi autorytetami, to boleję nad tym, że ktoś taki jest premierem. Nad tym warto boleć, a nie nad Karolem Nawrockim” - zaznaczył Jarosław Kaczyński.
Pani nawiązuje do oskarżeń, których weryfikacją, mówię tutaj szczególnie o tych najcięższych, to znaczy tych odnoszących się do jakby nieobyczajnych przedsięwzięć, bo sutenerstwo oprócz tego, że jest przestępstwem, takim przedsięwzięciem jest, to weryfikacja jest taka - jeden całkowicie niewiarygodny człowiek, pan Murański, dowiedział się czegoś od drugiego całkowicie niewiarygodnego człowieka. (…). Krótko mówiąc, mamy do czynienia po prostu z fake newsem, a że premier się nim posługuje i takimi autorytetami, to boleje nad tym, że ktoś taki jest premierem i nad tym warto boleć, a nie nad Karolem Nawrockim
— mówił Jarosław Kaczyński.
Ja nie potrafię policzyć ile razy ja byłem we wczesnej młodości, nawet dzieciństwie przede wszystkim, pacjentem pogotowia ratunkowego. Nie dlatego, że się wywracałem na ulicy czy tam podczas jakiś meczów piłkarskich, tylko dlatego, że nawet na Żoliborzu było bardzo dużo bardzo różnych ludzi, a walki wtedy toczyły się w sposób w najwyższym stopniu zdecydowany. (….) Mój brat akurat może miał więcej szczęścia, rzadziej go trafiano czymś ciężkim, ale też bywał w tym pogotowiu
— wyznał prezes PiS.
Kolejne pytanie od innej redakcji znów dotyczyło tematu „ustawek” i tego, czy prezes PiS wiedział wcześniej o tej przeszłości Karola Nawrockiego.
Wiedziałem o tym, że to jest człowiek, który dwa razy podlegał bardzo dokładnej kontroli, zarówno tej formalnej poprzez służby, jak i tej medialnej. Przecież wiadomo, że jego powołanie na stanowisko dyrektora Muzeum II Wojny Światowej i jego działania zmierzające do tego, żeby to przestał być prezent Tuska dla Merkel, tylko żeby to było porządne polskie muzeum, żeby to była część polskiej polityki historycznej, a nie niemieckiej, wywoływało ogromny protest tej potężnej formacji medialnej niemieckiej w istocie niemieckiej, albo w sensie własnościowym, albo w sensie mentalnościowym. Gdyby te kompromitujące sprawy były rzeczywiście faktem, a nie tylko wymysłem albo nadinterpretacją, to z całą pewnością w trakcie tych przedsięwzięć to byłoby wykryte, pokazane, bo bardzo nie chciano, żeby był tym dyrektorem i bardzo nie chciano, żeby był szefem IPN-u. Dla mnie to była pełna gwarancja tego, że pod tym względem wszystko jest w porządku. Natomiast rozmawiałem z nim o jego przeszłości, tej przeszłości bokserskiej, o tym, że ciągle w już taki sposób całkowicie amatorski, ale jednak ten sport uprawia i rzeczywiście w takich miejscach jak hala bokserska, taka duża hala do treningów z licznymi ringami, to jest miejsce, gdzie są różni ludzie. Tylko wie pani, można oczywiście wychowywać się tak, jak co niektórzy moi koledzy dzisiaj, skądinąd radykalni krytycy naszej polityki, bo tak się składa, że wielu ludzi znałem nawet nie od młodości, tylko od dzieciństwa, to spośród tych ludzi jedni chodzili z gosposią za rączkę, a inni chodzili się bawić, bić, grać w piłkę, ja do nich należałem, mój brat też, zdarzały się konflikty, zdarzały się wojny między takimi grupami. (…) Sądzę, że przyzwoici ludzie, działacze opozycji tej sprzed 80 roku i później tej solidarnościowej, to wyrastali z tej drugiej grupy, tej, których rodzice byli mądrzejsi (…). Powtarzam – tamci chodzili na spacery z gosposią za rączkę, nawet to sobie w tej chwili przypominam, mam taki obraz, tak że wszystko jest w porządku
— mówił Jarosław Kaczyński.
W końcu na konferencji padło… już trzecie pytanie o „ustawki”.
Zostały Wam „ustawki”. Powołaliście się tutaj na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, on co prawda w młodszym wieku, ale też w tego rodzaju „ustawkach” czy bójkach, i to często takich dosyć niebezpiecznych, brał udział. I co?
— odpowiedział uśmiechnięty prezes PiS.
Mimo to padło jeszcze jedno pytanie o „ustawki”, tym razem także w kontekście słów prezydenta Andrzeja Dudy z Kanału Zero. Głowa państwa zaznaczyła, że nie pochwala „ustawek”, ale też całkiem ich nie potępia, ponieważ można się bić w lesie i zawrzeć „dżentelmeńską umowę”, na jakich zasadach ta walka będzie się odbywała.
To jest całkowicie możliwe. Jeżeli to nie jest na jakieś przedmioty niebezpieczne, jakieś tasaki, noże etc., to jest to oczywiście coś bardzo brutalnego i ja nie jestem tego zwolennikiem, żeby to było jasne, ale to jest taka walka, która co tu dużo mówić, jeśli spojrzymy na dzisiejszy stan Polski, a dokładniej stan wokół Polski, to my potrzebujemy odważnych mężczyzn, a nie takich ludzi, którzy jak padną pierwsze strzały, to się rzucą do ucieczki
— podkreślił Jarosław Kaczyński.
CZYTAJ TAKŻE:
tkwl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/730883-prezes-pis-zostaly-wam-ustawkilech-kaczynski-tez-sie-bil
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.