Bronisław Komorowski, były prezydent RP, w rozmowie z Radiem Zet atakował Karola Nawrockiego, obywatelskiego kandydata na urząd głowy państwa za… dobre relacje z obecną amerykańską administracją. „Wszelkie takie odruchy, jak jeżdżenie przez pana Nawrockiego do Stanów Zjednoczonych, żeby go Trump poklepał po plecach, to wydaje mi się, że już w wielu środowiskach jest po prostu bardzo źle przyjmowane. No bo to jest przejaw takiego polskiego kundlizmu. Merdanie ogonem do do wielkich” - przekonywał. Komorowski negował również fakt, że wspierany przez PiS kandydat obywatelski załatwił zniesienie sankcji na chipy. „Co pan Nawrocki miał powiedzieć? Wszyscy wiedzą, jechał po to, żeby uzyskać zdjęcie z Trumpem, jak ten mu podaje rękę albo klepie go po plecach. (…) Tego nawet nie robili pierwsi sekretarze PZPR-u w czasach komunistycznych. Starali się nie jeździć tak ostentacyjnie do Moskwy po namaszczenie” - ocenił były prezydent, który swego czasu, na kanale skompromitowanego Janusza Palikota, chwalił się piciem wódki z Miedwiediewem, zaledwie pół roku po Katastrofie Smoleńskiej.
Bronisław Komorowski, były prezydent RP, zapowiadał w rozmowie z Radiem Zet, że w II turze wyborów 1 czerwca odda głos na Rafała Trzaskowskiego - tak samo głosował zresztą 18 maja, w I turze. Nie wiadomo jednak, czy ze względu na rzeczy, które w tym wywiadzie wygadywał Komorowski, to poparcie będzie cenne dla kandydata KO, czy raczej stanie się „pocałunkiem śmierci”.
Ja już głosowałem i zapowiadałem to w pierwszej turze i tak samo zagłosuję z głębokim przekonaniem, że to jest absolutnie lepszy lepszy dla Polski wybór. Między innymi dlatego, że pan Nawrocki gdzieś raz się przyznał, że jego celem jest obalenie rządu. Który kandydat na prezydenta chce być prezydentem po to, aby psuć machinę państwa i walczyć z rządem? To jest kiepski pomysł, bo to znaczy konflikt, to oznacza kompromitację Polski i zmarnowanie dużej ilości czasu politycznego
— stwierdził Komorowski. Aha, „psucie machiny państwa”, nawet gdy ta machina miażdży kolejne grupy obywateli tego państwa?
Szokujące słowa o relacjach z USA
Były prezydent, który po jednej kadencji przegrał z Andrzejem Dudą, lekceważył także poparcie amerykańskiej administracji dla Karola Nawrockiego. Pytany o wypowiedź Kristi Noem, sekretarz ds. bezpieczeństwa USA, podczas kongresu CPAC, stwierdził:
Myślę, że to jest bez znaczenia, bo mało kto w Polsce wie, kim jest ta pani.
To, że ktoś przyjechał z Ameryki od Trumpa, to jednym się może podobać, ale innych będzie odstraszało jako przejaw takiego paternalistycznego traktowania Polski przez Stany Zjednoczone. Więc myślę, że to jest po prostu bez znaczenia
— dodał Komorowski.
Myślę, że od czasów Trumpa to już ogromna część Polaków ma poważne wątpliwości co do roli Stanów Zjednoczonych dzisiaj. Mam taką nadzieję, że wszelkie takie odruchy, jak jeżdżenie przez pana Nawrockiego do Stanów Zjednoczonych, żeby go Trump poklepał po plecach, to wydaje mi się, że już w wielu środowiskach jest po prostu bardzo źle przyjmowane. No bo to jest przejaw takiego polskiego kundlizmu, tak powiem. Merdanie ogonem do do wielkich
— stwierdził gość Radia Zet.
Na uwagę dziennikarza, że - jak mówił Nawrocki - wizyta w Waszyngtonie miała na celu m.in. załatwienie sprawy chipu dla Polski, Bronisław Komorowski odparł:
Co pan Nawrocki miał powiedzieć? Wszyscy wiedzą, jechał po to, żeby uzyskać zdjęcie z Trumpem, jak ten mu podaje rękę albo klepie go po plecach. Mnie się to absolutnie nie podoba, bo to jest, jeszcze raz powiem, przejaw polskiego kundlizmu, braku godności.
Czegoś takiego do tej pory nie było, żeby kandydat na prezydenta najjaśniejszej Rzeczpospolitej jechał po poklepanie po plecach przez prezydenta Stanów Zjednoczonych. Tego nawet nie robili pierwsi sekretarze PZPR-u w czasach komunistycznych. Starali się nie jeździć tak ostentacyjnie do Moskwy po namaszczenie
— mówił dalej.
Rzeczywiście, dobre relacje z USA mogą być przejawem „kundlizmu” dla kogoś, kto chwalił się publicznie piciem wódki z Miedwiediewem, figurantem udającym „prozachodniego demokratę”, który w istocie przyczynił się jedynie do umocnienia dyktatorskiej władzy Putina. I po co było rozmawiać o jakichś tam chipach, nie mógł Nawrocki po prostu rzucić jakiegoś dowcipasa o „pilnowaniu żony”, jak zrobił to Komorowski w rozmowie z jednym z byłych prezydentów USA, Barackiem Obamą?
A jeśli chodzi jeszcze o „tę panią”, o której „mało kto w Polsce wie, kim jest”, to mainstreamowe media dobrze wiedziały, ponieważ rozpisywały się o jej przeszłości, żeby zdyskredytować Karola Nawrockiego. Kim jest Kristi Noem, wiedział także szef MSWiA Tomasz Siemoniak, kiedy gnał do Rzeszowa, żeby zrobić sobie zdjęcie z sekretarz ds. bezpieczeństwa USA i żeby ta „poklepała go po plecach” m.in. za dokonania poprzedników (jak podawał w mediach społecznościowych kierowany przez Siemoniaka resort, rozmowa dotyczyła m.in. granicy polsko-białoruskiej). To już zapewne nie „kundlizm”, tylko dojrzała dyplomacja?
CZYTAJ TAKŻE:
KO i Konfederacja
Pytany o wypowiedź Radosława Sikorskiego o tym, że Polska zyskała na II wojnie światowej 20 proc. dobrze rozwiniętego terytorium Niemiec, odparł:
To jest obiektywnie prawda, bo dostaliśmy w ramach rekompensaty za utracone ziemie na wschodzie, dostaliśmy wyżej rozwinięte tzw. ziemie odzyskane, gdzie ja się zresztą urodziłem.
W sensie ekonomicznym na pewno to była korzystna zmiana, ale nieprawdopodobnie bolesna, więc ja uważam, że tu się nie ma czego czepiać Radosława Sikorskiego, powiedział tak, jak to widzi absolutnie cały świat, Polska dostała rekompensaty za straty wojenne, ale przede wszystkim za zabrane przez Związek Radziecki, przez Stalina, ziemie wschodnie
— dodał.
Komorowski zachwycał się także… Sławomirem Mentzenem.
Pan Mentzen dokonał bardzo ciekawej rzeczy, ma bardzo duży sukces – wcale nie mierzony w ilości głosów, które na niego padły – w odczarowaniu liczącej się części środowisk konfederatów, na zasadzie, że jakiś skrajny polityk może próbować ich wrzucać do jego, brzydkiego worka pt. faszyści
— przekonywał były prezydent, dodając, że „pan Mentzen uzyskał odczarowanie Konfederacji”.
Pozbyli się takich kompromitujących osób, jak pan Braun, więc powinien pilnować, by tego nie stracić
— dodał.
Pytany, czy możliwy jest rząd KO z Konfederacją, gość Radia Zet odparł:
Nie ma takiej możliwości ani potrzeby. Ale powinna (KO) wyciągnąć wnioski z tego, że Konfederacja się zmienia. Pamiętam pana zdumiony wzrok, kiedy określiłem pisowców mianem socjalistów narodowych. Konfederaci to są zwolennicy kapitalizmu narodowego.
Kłamstwa, „sztuczna szczęka” i „dublet do kaczorów”
Rozmówca Rymanowskiego postanowił również „zabłysnąć” w swoim stylu. Na pytanie jednego z słuchaczy, który zarzucił Rafałowi Trzaskowskiemu, że „notorycznie kłamie”, Komorowski odpowiedział:
Uważam, że notorycznie kłamie i używa takich kłamstewek- małych i dużych - pan Nawrocki.
Myślałem, że on tam jak manipuluje przy ustach, to że mu sztuczna szczęka coś nie działa. A on raz mówi, że to guma do żucia, kiedy indziej, że nikotyna i tak dalej. Tak jak z tymi mieszkaniami. Ja uważam, że metodą na to, żeby nie kłamać w polityce jest po prostu nie mówić czegoś, nie deklarować się, nie należy kłamać. Wystarczy jakiś temat ominąć
— dodał.
Dopytywany, czy sam nigdy nie skłamał, gdy był prezydentem, odpowiedział:
Wydaje mi się, że nie. Bo to jest kwestia trochę wychowania domowego. Ja byłem chowany tak, nie będę tego ukrywał, trochę staroświecko, więc ja np. wiedziałem, że mam być jak Zawisza Czarny, prawda, i tak byłem chowany przez dziadków, przez rodziców i kłamstwo było rzeczą bardzo złą, której się trzeba było wstydzić.
Na pytanie jednego z słuchaczy, co uważa za największy sukces swojej prezydentury, Komorowski odpowiedział:
Pierwszy to jednak było działanie na rzecz stabilizacji państwa poranionego przez katastrofę smoleńską i nieopatrzną decyzję prezydenta Lecha Kaczyńskiego, na przykład zabrania wielu funkcjonariuszy państwowych, którzy zginęli, a przede wszystkim ogromne większości najwyższych dowódców wojskowych. Więc ja to wszystko musiałem uporządkować, musiałem uruchomić ponownie na przykład dowodzenie osierocone przez dowódców, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej. Stabilizacja państwa to było największe, najtrudniejsze zadanie, który chyba przed którym nikt ani wcześniej mam nadzieję, że nigdy później już też nie stanie
— odważna wypowiedź jak na człowieka, który podsycał chociażby konflikt wokół krzyża przed Pałacem Prezydenckim.
W dalszej części rozmowy pytany był także o sukcesy myśliwskie. I tu również wypowiedział słowa, które w kontekście polskiej polityki brzmią dość zaskakująco. Z jakiej upolowanej zdobyczy najbardziej dumny jest Komorowski?
Z dubleta do kaczorów
— odparł.
Pytany, co to jest „dublet do kaczorów”, wyjaśnił:
Że dwa się strzela, raz za razem, z dubeltówki.
Bach i spadają dwa kaczory
— podkreślił.
Na uwagę dziennikarza, że budzi to „nieładne skojarzenia polityczne”, Komorowski odpowiedział:
Ale to jest faktem. To nie jest metafora żadna.
Bronisław Komorowski, jak widać, nie zmienił się. Czy jednak po tym, co wygaduje, rzeczywiście ze swoim poparciem będzie cenny dla Rafała Trzaskowskiego?
CZYTAJ TAKŻE: Komorowski radzi Trzaskowskiemu: „Powinien być sobą”. „Ten wynik nie stwarza przekonania, że II tura jest bezpieczna”
jj/Radio Zet
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/730846-komorowski-atakuje-nawrockiego-zarelacje-z-usakundlizm
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.