Obraz jest jasny: na dziś Sławomir Mentzen okazuje się zawodnikiem drużyny Trzaskowskiego.
Choć wielu wyborców prawicy patrzy na to z bólem, nie można się oszukiwać. Sekwencje ostatnich dni są bowiem jasne.
Najpierw Mentzen bardzo ostro, nawet brutalnie, przepytywał Karola Nawrockiego. W trakcie rozmowy z Trzaskowskim zachował się zupełnie inaczej: przez większość czasów łasił się wręcz do kandydata obozu Tuska, przymilał się, komplementował. Ataki jedynie pozorował, zadowalając się odpowiedziami pustymi albo jawnie fałszywymi. Pozwolił też Trzaskowskiemu na prowadzenie rozmowy, na przyjęcie roli „eksperta”, siebie obsadzając w roli słuchacza seminarium w Natolinie.
Co zdecydowało o takim rozwoju wydarzeń? Czy były to zakulisowe presje, może nawet szantaże? Czy dostał jakąś ofertę? Nie wiem. Są różne plotki, czasem dość konkretne, ale pewności nie ma.
Nie można też wykluczyć, że Mentzen chce oddać Polskę Trzaskowskiemu, zaprzeczając prawie wszystkiemu, co głosi, z niechęci do Krzysztofa Bosaka, który zachował się jak na polskiego patriotę przystało. Tak bywa, że małostkowe motywacje decydują o wielkich zbrodniach dziejowych.
Wspierając Trzaskowskiego Mentzen jest jak zachodni kapitaliści, którzy handlowali z Leninem i jego bolszewikami. Szykuje sobie marny los. No, może nie sobie osobiście, bo jego zostawią na sam koniec, ale swoim wyborcom na pewno. Ustawa nienawiści, której podpisanie zapowiedział Trzaskowski, będzie oznaczała, wcześniej czy później, nie tylko koniec Konfederacji, ale i koniec klasycznie rozumianej demokracji.
Ludzie, którzy będą szli do więzienia za nieprawomyślne tweety, a jak sam Mentzen przekonuje, będą szli dziesiątkami tysięcy, będą tam szli dzięki Mentzenowi.
On sam przekonuje:
Z Nawrockim też bym poszedł na piwo, ale nie zaprosił. Nie rozumiem o co niektórym chodzi. Nie należę do mafii, nie należę do sekty. Idę prosto. Nie dam się zapisać do żadnego z waszych obozów. A politycy powinni umieć normalnie ze sobą rozmawiać.
W trakcie wywiadu z Trzaskowskim myślałem parę razy, że być może Mentzen rzeczywiście nie ogarnia rzeczywistości, skoro kupuje oczywiste brednie i nie jest w stanie ich skontrować. Ale chyba jednak nie do tego stopnia. Więc powyższe tłumaczenie jest wypowiedzią kabaretową. Decyzji o zdradzie Polski nie da się wyjaśnić sześcioma zdankami z podręcznika taniego PR. Sens tych politycznych gestów jest jednoznaczny.
O jednym pamiętajmy: zdrada przywódców nie musi oznaczać zdrady żołnierzy. Każdy wyborca Mentzena ma wolną wolę. Każdy może wybrać Polskę i jej PODSTAWOWE interesy.
Może to jakaś gra, której finału jeszcze nie widzimy. Ale na ten moment wygląda na to, że Sławomir Mentzen poszedł drogą Janusza Radziwiłła. W najlepszym wypadku robi właśnie pierwsze kroki na tej drodze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/730457-skad-ta-zdrada-zakulisowe-presje-szantaze-malostkowosc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.