„Teraz ta wizyta wygląda, jak całe dotychczasowe rządy Tuska i polityka zagraniczna w wykonaniu jego rządu, czyli dużo dekoracji i scenografii, a bardzo mało treści” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Paweł Jabłoński. Polityk PiS zwraca uwagę na to, że z wizyty w Kijowie Macrona, Starmer’a, Merza i Tuska nic na razie nie wynika „poza kilkoma zdjęciami, nagraniami wideo i opowieściami o tym, że jesteśmy razem”. „Sam fakt, że Tusk został rozdzielony z tą pozostałą trójką, wygląda dość dziwnie i szczerze mówiąc, nie do końca to rozumiem” - ocenia były wiceminister spraw zagranicznych.
Według deklaracji prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, szefowie rządów państw tzw. koalicji chętnych domaga się od Rosji bezwarunkowego wstrzymania walk od jutra. To miałby być efekt rozmów, jakie przywódcy Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji i Polski przeprowadzili w Kijowie. Trudno jednak takie wezwanie nazwać konkretem.
Trudno się na razie odnosić do tego spotkania, bo z informacji medialnych nic konkretnego nie wynika. To dobrze, że te rozmowy się odbyły, tylko pytanie, co właściwie zostało ustalone? I to jest największy problem, bo poza kilkoma zdjęciami, nagraniami wideo, opowieściami o tym, że jesteśmy razem, wspólnie wspieramy Ukrainę przeciwko Rosji, nic nie wiemy. Pytanie, czy coś konkretnego i nowego zostało ustalone, bo mam wrażenie, że wszystkim brakuje informacji o efektach tych rozmów
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Paweł Jabłoński z PiS.
„Premier Polski jeździ tam głównie po to, żeby sobie robić zdjęcia”
Przywódcy państw wchodzących w skład tzw. „koalicji chętnych” - premier Donald Tusk, prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Friedrich Merz, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, a także prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski rozmawiali telefonicznie z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Wcześniej jednak Tusk został wyautowany, do Kijowa przyjechał innym pociągiem niż pozostała trójka, mimo że wszyscy startowali z Rzeszowa.
Sam fakt, że Tusk został rozdzielony z tą pozostałą trójką, wygląda dość dziwnie i szczerze mówiąc, nie do końca to rozumiem. To jest nietypowa sytuacja. Moim zdaniem nie powinien sobie premier polskiego rządu na coś takiego pozwalać. Zwłaszcza jeśli mieliby o tym zdecydować Ukraińcy. Nie chciałbym się jednak skupiać na kwestiach dekoracyjnych, bo one są czasami istotne, ale znacznie istotniejsza jest treść, a tej treści tutaj specjalnie nie ma. To jest główny problem. Panowie pojechali, spotkali się, wykonali jakąś wspólną rozmowę telefoniczną z Trumpem i nic z tego na dziś nie wynika
— ocenia były wiceminister spraw zagranicznych.
Rosja cały czas jest agresywna i prowadzi działania agresywne nie tylko przeciwko Ukrainie, ale także przeciwko innym państwom europejskim. Wiemy, że inne kraje europejskie dotychczas wykazywały dużą opieszałość, jeśli chodzi o pomoc w odpieraniu rosyjskiej agresji. Nawet jeśli to się zacznie teraz zmieniać, to niestety to będzie zdecydowanie za późno, ale i o takiej możliwości nic nie wiemy
— przypomina nasz rozmówca i przypomina, że Polska powinna grać pierwsze skrzypce w czasie tego typu rozmów.
To już nawet nie jest kwestia prezydencji, tylko raczej kwestia pewnej woli politycznej i nadawania kierunków działania sojusznikom. Przypomnę przełom 2021-2022 roku i początek wojny, wtedy to premier Mateusz Morawiecki wyznaczał te kierunki. Potrafił pojechać do Berlina i postawić do pionu kanclerza Niemiec, które chciały wysłać Ukrainie jedynie 5 tys. hełmów. Po wizycie Morawieckiego to się zmieniło, przynajmniej na chwilę, bo potem znowu Niemcy zaczęły się wycofywać. To jest taka niemiecka gra od wielu lat, że z jednej strony mówią, że oni będą przeciwni agresji, ale z drugiej strony chcieliby wrócić do biznesów z Rosją. Prawda jest taka, że ta rządząca dzisiaj w Niemczech koalicja kanclerza Merza, to są ludzie, którzy cały czas chcieliby się z Rosją dogadywać. Polska powinna być aktywniejsza i przede wszystkim od naszych sojuszników zdecydowanie więcej wymagać
— podkreśla polityk Prawa i Sprawiedliwości dodając, że wizyta Tuska w Kijowie wygląda tak, jak całe dotychczasowe jego rządy: dużo dekoracji i mało treści.
Mam wrażenie, że premier Polski jeździ tam głównie po to, żeby sobie robić zdjęcia i pokazywać, że jest razem z nimi, ale nie podejmuje starań, by stawiać im większe wymagania. Tyle że także ten element scenografii nie wygląda dla Tuska dobrze, choć na razie nie wyciągałbym daleko idących wniosków, przynajmniej do czasu, kiedy będziemy wiedzieć, co było konkretną treścią tych rozmów. Moim zdaniem, na razie z tej wizyty nie wynika jeszcze nic konkretnego. Oby się to zmieniło w najbliższych dniach i mam nadzieję, że jednak do czegoś pozytywnego się ona przyczyni. Teraz ta wizyta wygląda, jak całe dotychczasowe rządy Tuska i polityka zagraniczna w wykonaniu jego rządu, czyli dużo dekoracji i scenografii, a bardzo mało treści
— podsumowuje poseł Paweł Jabłoński z PiS.
Robert Knap
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/729154-jablonski-fakt-oddzielenia-tuska-wyglada-dziwnie-nietypowo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.