Co by było, gdyby dzisiejsze wybory odbywały się na równych i sprawiedliwych warunkach? Bez użycia służb specjalnych i kompromatów. Co by było, gdyby wszyscy kandydaci byli traktowani przez media na tych samych zasadach? Może wreszcie normalna, zdrowa demokracja.
Pytanie pierwsze: czy jest zdrową demokracją taka, w której rząd odbiera środki finansowe opozycji utrudniając w ten sposób prowadzenie kampanii wyborczej swojemu głównemu konkurentowi?
Pytanie drugie: czy jest zdrową demokracją państwo, gdzie władza wykorzystuje służby specjalne do wyszukiwania haków na głównego konkurenta? Doprecyzujmy, że w tym przypadku większość mediów sprzyja władzy i jest zdecydowanie wroga opozycji.
Pisząc ten komentarz wpadłem na pomysł, aby oba powyższe pytania zadać Grokowi, czyli sztucznej inteligencji – zgodnie z popularną dzisiaj modą. Odpowiedzi zostały wygenerowane w kilka sekund i brzmią zdecydowanie jednoznacznie:
Pytanie pierwsze: Nie, taka demokracja nie jest zdrowa. Odbieranie środków finansowych opozycji, by utrudnić jej kampanię wyborczą, narusza zasadę równości szans, która jest fundamentem demokratycznych wyborów. Ogranicza to wolność rywalizacji politycznej i pluralizm, co prowadzi do nierównowagi sił i podważa uczciwość procesu wyborczego.
Pytanie drugie: Nie, państwo wykorzystujące służby specjalne do wyszukiwania haków na opozycję nie jest zdrową demokracją. Tego rodzaju działania oznaczają nadużycie władzy i instrumentalizację instytucji państwowych, co narusza zasadę praworządności. W połączeniu z mediami sprzyjającymi władzy i wrogimi opozycji, tworzy to środowisko, w którym opozycja jest systematycznie osłabiana, a wolność słowa i niezależność mediów są zagrożone. Tego typu praktyki wskazują na autorytarne tendencje, a nie na zdrową demokrację.
W sumie odpowiedzi są oczywiste i nie ma co się dziwić, że algorytm w taki sposób odpowiedział. Dziwi jedynie to, że my jako społeczeństwo, w swej masie, uważamy, że nadal żyjemy w systemie demokratycznym. Oczywiście patologicznym, z irytującym i budzącym obrzydzeniem stylem polityki, ale bez szczególnych zagrożeń dla naszych swobód i praw. A algorytm – i w ogóle zdrowy rozsądek – podpowiada, że obecna władza ma autorytarne tendencje, z zagrożeniem dla wolności słowa i niezależności mediów.
Każde demokratyczne wybory powinny odbywać się na równych warunkach, a dzisiaj widać, że tak nie jest. Bo nie chodzi wyłącznie o zablokowanie finansów. Nie chodzi też tylko o wykorzystywanie służb oraz prokuratury (która otrzymała polecenie od ministra Bodnara, aby w trybie ekspresowym znaleźć wszystkie dochodzenia dotyczące wyłudzeń mieszkań od osób starszych). Chodzi też o rzeczy drobniejsze, bardziej miękkie, ale w istocie wpływające na przebieg kampanii i ostateczny wynik.
Kandydat ze szczególnymi prawami
Kandydat władzy – Rafał Trzaskowski – uczestniczy w kampanii na nadzwyczajnych zasadach. Jeśli uczestniczy w debatach, to tylko w tych, które są pod kontrolą jego sztabu wyborczego (z jednym tylko wyjątkiem, którego nie mógł uniknąć). Lub wręcz są organizowane przez jego sztab, jak było w Końskich. Na wywiady chodzi tylko tam, gdzie może liczyć na życzliwość prowadzącego rozmowę. Ostentacyjnie bojkotuje media opozycyjne. A gdy już zostanie przyciśnięty i musi zgodzić się na rozmowę z medium takim jak Kanał Zero (bo wszyscy inni nie odmawiali, więc Trzaskowski wychodził na tchórza) to jego sztab wymógł, aby wywiad odbył się w mieszkaniu kandydata! Tam, gdzie czuł się pewnie. A wtedy okazało się, że „z powodów technicznych” widzowie nie mogą zadać Trzaskowskiemu pytań. Tak jak również „z powodów technicznych” nie słyszał pytań od słuchaczy w czasie rozmowy w Radiu Zet.
Zadziwiający zbieg okoliczności. Innym kandydatom to się nie zdarzało. I inni kandydaci chodzą na rozmowy do niesprzyjających im mediów. Bo nie są kandydatami szczególnej troski. To i tak zadziwia, że Karol Nawrocki, spętany tyloma ograniczeniami, dogania faworyzowanego kandydata władzy, a Trzaskowskiego trzeba ciągnąć za uszy, aby nie dał się prześcignąć. Jakby zatem wyglądały te wybory, gdyby odbywały się na prawdziwie równych i sprawiedliwych zasadach? Także bez kampanii oszczerstw, pomówień, sfingowanych kompromatów i insynuacji dotyczących życia osobistego. Tylko po prostu na programy, hasła i obietnice wyborcze.
Ale nie odbywają się na równych i sprawiedliwych zasadach. Dzisiejszy liberalizm takie właśnie ma oblicze. Nie tylko zresztą w Polsce. Następne wybory, parlamentarne zaplanowane na rok 2027, też tak będą wyglądały. A pewnie jeszcze gorzej. Dożyliśmy czasów, gdy Polska zaczyna przypominać Białoruś Łukaszenki i Ukrainę Janukowycza.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/728936-trzaskowski-kandydat-szczegolnej-troski
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.