Od początku kampanii wyborczej premier Donald Tusk, a za nim politycy Platformy Obywatelskiej z Rafałem Trzaskowskim na czele, dużo mówią o potrzebie ochrony polskich granic. Za słowami jednak nie idzie zbyt wiele czynów. Zwłaszcza jeżeli mówimy o granicy z Niemcami. Ten temat został poruszony podczas wczorajszej wizyty nowego kanclerza w Warszawie. To, co jednak usłyszeliśmy z ust Friedricha Merza, ale zwłaszcza premiera Tuska, możemy włożyć między bajki. Zupełnie inne światło na kwestię polityki migracyjnej i ustalenia polsko-niemieckie rzuca niemiecka dziennikarka Zara Riffler, która wprost przyznała, że Berlin nie ma żadnego problemu z Warszawą, a Tusk mówi to, co mówi, bo trwa kampania wyborcza. „W Polsce trwa obecnie kampania wyborcza. Dlatego Donald Tusk i Friedrich Merz zgadzają się w takiej sprawie tylko w tle, a publicznie mówią coś zupełnie innego” - napisała.
Co ustalili Merz i Tusk?
Podczas wspólnej konferencji w Warszawie obaj liderzy wśród najważniejszych wspólnych wyzwań wskazywali walkę z nielegalną migracją. Tusk zwracał uwagę na sytuację na polskiej granicy z Białorusią i Rosją. Jak zauważył, Polska bierze na siebie „cały ciężar odpowiedzialności za ochronę tej granicy”, będącej zewnętrzną granicą UE. Oświadczył, że ochrona tej granicy „jest wspólnym zadaniem i obowiązkiem całej Europy, a więc także Niemiec” - powiedział premier.
Obaj szefowie rządów odnieśli się również do kwestii wzmocnionych kontroli na granicach Niemiec. Merz stwierdził, że nielegalna migracja to problem, który trzeba rozwiązać na poziomie europejskim.
Wspólnie będziemy dążyli do lepszych reguł europejskich
— zadeklarował.
Z punktu widzenia niemieckiego wiem, jak wielka jest odpowiedzialność ochrony zewnętrznych granic Unii Europejskiej, których my nie mamy. Ale to są też oczywiście nasze wspólne granice europejskie. I ochrony tych granic zewnętrznych nie pozostawiamy tylko w rękach tych krajów, które je mają, jak na przykład Polska
— zaznaczył kanclerz Niemiec.
My to odbieramy jako zobowiązanie, aby te europejskie zewnętrzne granice, także z pomocą Niemiec, lepiej chronić
— zadeklarował.
Tusk zapowiedział, że złoży do Sejmu wniosek ws. przedłużenia obowiązywania regulacji dot. ograniczenia prawa do azylu. Jak wskazał, choć teraz tego typu rozwiązania to „dość oczywisty standard” i tego nikt ich nie kwestionuje, „na początku potrzebne było wsparcie”.
I będę pamiętał, kto mi szybko i bezwarunkowo tego wsparcia udzielił
— oświadczył Tusk. Podkreślił również, że Merz jest zdeterminowany, by polityka readmisji, czyli odsyłania migrantów, „wreszcie była polityką skuteczną”.
Tu Niemcy mogą liczyć na pełną współpracę. Wspólnie będziemy pracowali nad różnymi modelami, które wreszcie uczynią readmisję faktem
— powiedział szef polskiego rządu.
CZYTAJ WIĘCEJ: I znowu pod but… Tusk mówił o nowym otwarciu w relacjach polsko-niemieckich. Nowy kanclerz krótko: Kwestie reparacji są zakończone
Niemka odsłania prawdę
Do wizyty kanclerza Niemiec w Warszawie odniosła się niemiecka dziennikarka Zara Riffler. Wprost napisała ona, że Berlin „nie ma żadnego problemu z Polską” jeżeli chodzi o migrantów.
W Polsce trwa obecnie kampania wyborcza. Dlatego Donald Tusk i Friedrich Merz porozumiewają się w takich sprawach oczywiście tylko za kulisami, a publicznie mówią coś zupełnie innego. Znają się od dawna i byli wcześniej w kontakcie
— podkreśliła dziennikarka.
Tusk nie może sobie teraz pozwolić na to, by oficjalnie zgodzić się na przyjmowanie migrantów zawracanych z Niemiec
— dodała.
Jak teraz porozumiewają się Niemcy i Polska? Nie jest to klasyczna umowa. Polska tak naprawdę nie ma wyboru. (…) Niemcy nie potrzebują zgody Polski na takie zawracanie. Istnieją stare umowy, które to regulują, a Polska musi się do nich stosować
— napisała Riffler.
Następnie dziennikarka podkreśla, że Niemcy chcą zwiększyć liczbę odrzuconych wniosków o azyl migrantów, którzy do Niemiec przybyli z Polski. Po odrzuceniu ich wniosków będą oni musieli trafić do Polski.
Nie jest jeszcze jasne, jak regularne będą powroty do Polski. Jasne jest, że minister spraw wewnętrznych Dobrindt chciałby zobaczyć w statystykach więcej odrzuceń niż dotychczas
— zaznaczyła.
Tusk oczywiście nie chce publicznie powiedzieć, że ze względu na stare porozumienia z Niemcami nie ma tak naprawdę wyboru, by mówić Niemcom, co powinni robić i na co powinni pozwalać
— podkreśliła.
Merz oczywiście dostrzega, że dla Tuska to problem w kontekście kampanii. Więc po prostu bierze udział w tym przedstawieniu. Piękny spektakl polityczny. Fantastyczne
— oceniła.
Merz rozegrał to bardzo zręcznie pod względem dyplomatycznym. Trzeba mu to oddać. Bo już teraz liczba zawróceń – także do Polski – rośnie. A to oznacza, że Merz właściwie osiągnął swój cel
— spuentowała Zara Riffler.
Na koniec padają znamienne słowa.
Ale między Tuskiem i Merzem nie ma żadnych „problemów”. Panowie świetnie się dogadują. Ta przyjaźń będzie zupełnie nowa. Jak wszyscy wiemy, przyjaźń polega na publicznym dostosowywaniu się do innych
— zakończyła Riffler.
A więc to Tusk miał na myśli mówiąc o „nowym otwarciu w relacjach polsko-niemieckich”? Zalew Polski nielegalnymi migrantami i skrajne zmniejsze bezpieczeństwa w polskich miastach?
kk/X/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/728862-niemiecka-dziennikarka-ujawnia-plan-berlina-wobec-polski
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.