Gdyby nie zlazł, Tusk byłby pierwszym premierem urzędującym na dachu, co byłoby przynajmniej oryginalne.
Donald Tusk wylazł na dach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W Dniu Flagi Rzeczypospolitej Polskiej na niego wylazł. A za nim wylazł ktoś, kto to wszystko filmował. Wylazły więc dwie osoby, a ta druga pewnie nie śmiała powiedzieć premierowi, że to kompletna głupota. I nieodpowiedzialność. Bo jeśli Tusk lubi wyłazić, to niech to sam robi, a nie angażuje inne osoby. Na taką głupotę nie zdobył się nawet Władimir Putin, mający skłonność do kozaczenia, bo pewnie bał się, że go ktoś z tego dachu „zdejmie”. Tusk tego akurat bać się nie musi.
Tusk wylazł na dach, żeby dotknąć masztu, na którym wisiała flaga państwowa. Nie oddał fladze honorów czy czci, tylko potrzymał metalową rurę, na której wisiała. To tym bardziej był przejaw głupoty i braku wyobraźni. Jakoś premierzy innych państw nie wyłażą na dach, żeby potrzymać metalową rurę. Przede wszystkim dlatego, że istnieją procedury bezpieczeństwa, z których szefowie rządów nie robią sobie jaj, bo władza to nie rozrywka. Dla Tuska najwyraźniej to rozrywka. Wylazł na dach i był z siebie bardzo dumny, choć to wyczyn wyjątkowo durny.
Co robi to wylezienie? Ono odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest wylezienie na skalę naszych możliwości. My tym wylezieniem otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie, mówimy, to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo! Niestety, wyczyn Tuska jest znacznie głupszy niż wykonanie misia w filmie Stanisława Barei, bo tam chodziło o przekręt par excellence. Na dachu też chodziło o przekręt, tylko dotyczący przywiązania Donalda Tuska do polskiej flagi i polskości w ogóle. Gdyby był przywiązany, to tę flagę wciągnąłby na maszt. A skoro była wciągnięta, to trzeba było ją uszanować, a nie trzymać się rury. To zresztą cały Tusk: rura zamiast flagi.
Łażenie po dachu (narażając tego, kto to filmował) jest tanim popisywaniem się, co zapewne wynika z wielkiej potrzeby zaspokojenia własnego narcyzmu i próżności. Nie za to ceni się szefa rządu, a jeśli jest takim gierojem, mógł się wdrapać na Maszt Wolności Polskiej na Rondzie Zgrupowania AK „Radosław”, gdzie w Warszawie powiewa najbardziej imponująca polska flaga. Skoro kiedyś Tusk wdrapywał się na kominy, to dlaczego nie na ten maszt? Oczywiście to byłoby równie głupie, ale za to jakie spektakularne.
Włażąc na dach, żeby potrzymać metalową rurę, Donald Tusk odwalił całą „szychtę” i już nie musiał brać udziału w uroczystościach z okazji Dnia Flagi RP, a przy okazji Dnia Polonii i Polaków za Granicą. Ale co tam oficjalne obchody wobec bohaterstwa premiera narcyza, mogącego pod tym względem konkurować tylko z Szymonem Hołownią i Radosławem Sikorskim. A że to idiotyczne? Mało to Donald Tusk robił idiotyzmów rządząc dotychczas przez osiem lat. Przecież wszystko, co Tusk robi jest albo idiotyczne, albo szkodliwe, albo wredne, albo nieodpowiedzialne.
Nie powinno być zdziwienia, że premier bez sensu łazi po dachu, bo już podczas powodzi na Dolnym Śląsku robił ustawki, włażąc do zalanych pomieszczeń. Oczywiście przed nim właził operator, żeby cały świat dowiedział się o bohaterstwie szefa rządu. Na dach przynajmniej właził za Tuskiem, a nie przed nim. Szczerze mówiąc, to Tusk był na dachu za krótko. Mógłby tam sobie rozbić namiot i zamieszkać. No i na dachu urzędować. Byłby pierwszym premierem na dachu, co byłoby przynajmniej oryginalne. Zresztą, co za różnica, czy Donald Tusk urzęduje na dachu czy w gabinecie. Na dachu mógłby robić mniej szkód i głupot, bo jednak musiałby myśleć o kwestiach bezpieczeństwa. Niepotrzebnie więc z tego dachu złaził.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/728433-tusk-wylazl-na-dach-kprm-szkoda-ze-zlazl
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.