Monika Braun to starsza siostra jednego z kandydatów na prezydenta RP, a z wykształcenia aktorka. Choć Grzegorz Braun, europoseł Konfederacji Korony Polskiej, rzadko wspomina o rodzinie, to jego siostra zabrała głos na temat brata. Konkretnie: na łamach „Tygodnika Powszechnego”, gdzie postanowiła się od odciąć. „Wychowałam się z Grzegorzem Braunem w jednym domu, od lat obserwuję przepoczwarzanie się tego niegdyś łagodnego, miłego blondynka w brutala o zaciętej twarzy, łatwo sięgającego po przemoc, okazującego pogardę wszystkim i wszystkiemu, co nie zgadza się z jego wizją świata” - napisała Monika Braun, która, jak przyznaje, długo „milczała, zastanawiając się, gdzie jest granica”, jednak czarę goryczy przelała podjęta przez jej brata próba obywatelskiego zatrzymania ginekolog z Oleśnicy Gizeli Jagielskiej, która zastrzykiem z chlorku potasu dokonała „aborcji” na dziecku w dziewiątym miesiącu ciąży matki.
Wczoraj podczas konwencji Karola Nawrockiego w Łodzi, a zwłaszcza w zaprezentowanym spocie, widać było silną więź między kandydatem obywatelskim na prezydenta RP z poparciem PiS a jego młodszą siostrą Niną, która z nieukrywanym wzruszeniem opowiadała, jak brat opiekował się nią po śmierci ojca. Nie każdy kandydat na prezydenta może jednak pochwalić się dobrymi relacjami z rodziną. Siostra innego kandydata, Grzegorza Brauna, na łamach „Tygodnika Powszechnego” postanowiła napisać kilka słów o swoim młodszym bracie, ale w zgoła innym tonie.
Jestem jego siostrą i wstydzę się tego, co robi Grzegorz. Ranią mnie osobiście bezlitosne gesty i słowa, które kieruje do tak wielu osób. Nie godzę się też na to, by wciąż odbywało się to przy powszechnym przyzwoleniu (bo okazywane przez wielu oburzenie nie ogranicza dalszych jego aktów przemocy). Nie potrafię przejść do porządku dziennego nad stosowanymi latami poniżaniem i wyśmiewaniem ludzi oraz ich poglądów, pomiataniem tymi, których uznał za wrogów i adwersarzy. Nie mogę milczeć, gdy obiektem jego ataków są ci, których szanuję, z którymi się przyjaźnię, których podziwiam, a których on uznał za szkodliwie „innych” – kobiety, imigranci, Żydzi, ludzie o poglądach lewicowych i liberalnych, feministki, przedstawiciele społeczności LGBTQ, ateiści. To zresztą nie koniec listy tych, których chciałby usunąć z grona obywateli i wytępić na różne sposoby
— napisała Monika Braun, z wykształcenia aktorka, ale realizująca się m.in. jako nauczyciel akademicki i kulturoznawca.
Co przelało czarę goryczy?
Na początku swojego tekstu, w którym wyznaje, że wstydzi się brata, Monika Braun cytuje Hannah Arendt: „Mowa jest bezradna w zestawieniu z gwałtem i przemocą”.
Wychowałam się z Grzegorzem Braunem w jednym domu, od lat obserwuję przepoczwarzanie się tego niegdyś łagodnego, miłego blondynka w brutala o zaciętej twarzy, łatwo sięgającego po przemoc, okazującego pogardę wszystkim i wszystkiemu, co nie zgada się z jego wizją świata. W kogoś, kto przestał pytać (choć kiedyś pytał i chciał rozumieć), bo sam wie wszystko, a przynajmniej tak mu się wydaje, i czuje się desygnowany na sędziego innych.
Siostra kandydata na prezydenta RP ocenia, że Braun „słowem i czynem upokarza innych, miesza z błotem, niszczy życia zawodowe i prywatne”.
Autorka tekstu w „TP” przyznaje, że milczała na temat aktywności brata, „zastanawiając się, gdzie jest granica”. Zdaniem Moniki Braun, granica ta została przekroczona, kiedy polityk próbował w szpitalu w Oleśnicy dokonać zatrzymania obywatelskiego ginekolog Gizeli Jagielskiej, która w ostatnim czasie „wsławiła się” tym, że zastrzykiem z chlorku potasu uśmierciła dziecko w 9. miesiącu ciąży matki.
Zarówno sama dzikość tej napaści, kompletne lekceważenie norm prawnych i społecznych w poczuciu własnej nietykalności, jak i to, że ofiarą była lekarka wykonująca swoje obowiązki, kobieta identyfikująca się z innymi kobietami (tak jak ja) – sprawiają, że chcę wyrazić wzburzenie i smutek. Może nawet rozpacz. Nie po raz pierwszy mężczyzna chce zarządzać ciałem kobiety – tej i innych. Nie po raz pierwszy czuje się do tego w prawie. Tak poprzez fizyczny atak, jak i przez forsowanie regulacji mających dalej ograniczać ludzkie swobody. Po raz pierwszy jest to mój brat
— czytamy.
„Pogarda, pycha i przemoc”
Monika Braun ocenia, że jej brat był kiedyś „delikatnym, uważnym chłopcem” i dziś go nie poznaje.
Nie wiem, skąd w Grzegorzu taki bezmiar złości i wzgardy wobec innych. Nie pamiętam ich z domu ani też nie było ich kiedyś w nim samym. Co się stało? Wiem jednak, że przyzwolenie na ich okazywanie jest przyczynianiem się do dalszego ich przekształcania w zjadliwe wirusy infekujące innych ludzi. Pogarda, pycha i przemoc – wszystkie na „p” jak kraj, którym tak chciałby rządzić – nie ulegają atrofii, ale się namnażają.
— pisze. Czyli tradycyjnie już, „pogarda, pycha, przemoc” automatycznie muszą kojarzyć się z Polską, bo zaczynają się tą samą literą.
Trzeba nazwać zło, które dzieje się na moich – na naszych oczach. I trzeba chronić tych, którzy są jego ofiarami. Ja chciałabym chronić.
– podkreśliła.
Niezależnie już od oceny działań Grzegorza Brauna warto podkreślić, że główną ofiarą jest tutaj mały Felek zabity w 9. miesiącu ciąży matki przez lekarza, mimo iż w innym szpitalu oferowano cesarskie cięcie i opiekę medyczną dla rodziny.
aja/TP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/727952-siostra-brauna-wstydze-sie-tego-co-robi-grzegorz
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.