Szymon Hołownia postanowił ponownie zabrać głos po burzy i fali krytyki (a także drwiących komentarzy) na temat jego zachowania podczas pogrzebu papieża Franciszka. „I tak, jeszcze raz zrobiłbym zdjęcie - nie sobie (na to bym w tych okolicznościach nie wpadł) - ale tym tysiącom ludzi wypełniającym Plac Świętego Piotra” - napisał w serwisie X marszałek Sejmu i kandydat Trzeciej Drogi na prezydenta.
Obrazek, przedstawiający marszałka Sejmu Szymona Hołownię, z wyciągniętym telefonem na pogrzebie papieża Franciszka, wywołał burzę w sieci. Kandydat na prezydenta bronił się później, opowiadając o tym, że zabrał do Watykanu… bezdomnych i dokumentował uroczystości na Placu Świętego Piotra.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Brnie dalej! Żenujące tłumaczenia Hołowni ws. zachowania na pogrzebie papieża Franciszka. Stara się zasłonić… bezdomnymi. KOMENTARZE
Najwidoczniej „druga osoba w państwie” źle znosi krytykę, ponieważ postanowił ponownie zabrać głos po fali krytyce, publikując w sieci długi wywód.
To był pogrzeb dobrego człowieka. To był pogrzeb wracającego do domu migranta. W kościelnym dialekcie modna jest teraz fraza „wrócił do domu Ojca”. Ojciec Franciszka wraz ze swoimi rodzicami wyemigrował do Argentyny z Piemontu po koszmarze I Wojny Światowej. Historia zatacza pętlę - dziś jego syn spoczął we włoskiej ziemi
— napisał Hołownia.
Cieszę się z tego, że dziś w uroczystościach mogli wziąć udział nasi goście: człowiek wychodzący z bezdomności, przedstawiciel tych, którzy z potrzebującymi pracują. Widzę hejt, który informacji o tym towarzyszy, i zapewniam, że następnym razem (choć może nie przy takiej okazji) - zrobiłbym dokładnie to samo, tyle że zabrałbym z sobą cały samolot takich gości. A później jeszcze jeden, i jeszcze jeden. To proste - z ich obecności Franciszek na pewno ucieszył się bardziej, niż z naszej. Tak, dopóki jestem w polityce, będzie ona miejscem otwartym na potrzebujących. Z Wigiliami, „jajeczkami”, wyjazdami. Czy komuś coś lub ktoś się podoba, czy nie
— dodał, chcąc najpewniej - wspominając ponownie o bezdomnych - wyprowadzić moralną kontrę.
I tak, jeszcze raz zrobiłbym zdjęcie - nie sobie (na to bym w tych okolicznościach nie wpadł) - ale tym tysiącom ludzi wypełniającym Plac Świętego Piotra. I trumnie jego następcy, chwilę przed tym gdy udawał się na swoją ostatnią Mszę. Żeby było ilustracją, wspomnieniem, wyrzutem. Ta zamknięta trumna, znak, że już nie będzie z niej słowa, będzie naszym sędzią. Dla mnie - na zawsze już pytaniem o odwagę, by robić rzeczy, które warto zrobić, i nie oglądać się przy tym na nikogo
— kontynuował marszałek, ubarwiając wszystko wzniosłością.
Po uroczystościach rozmawiałem chwilę z naszą dwójką gości. Z niektórymi z posłów, na lewo i prawo ode mnie, rozmowy miałem tak szczere, duchowe, głębokie, że nigdy nie spodziewałbym się takich na Wiejskiej. Paradoks: dzień pogrzebu. A to był dobry dzień. To przywilej najpiękniejszych ludzi: nawet ze swojej śmierci wyprowadzić dobro. Dziękuję, Franciszku. Odpocznij. Bardzo Ci dziękuję
— spuentował lider Polski 2050.
Tylko nadal nie wiemy, co ma wspólnego telefon wyciągnięty przez Hołownię na Placu Świętego Piotra do osób w kryzysie bezdomności, o których pisze? Przecież marszałek Sejmu nie siedział razem z nimi, nie widać ich na jego zdjęciu opublikowanym w sieci.
olnk/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/727812-holownia-swoje-i-tak-jeszcze-raz-zrobilbym-zdjecie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.