Nie udało się Donaldowi Tuskowi uciec przed wspólnymi uroczystościami z prezydentem Andrzejem Dudą, choć zrezygnował nawet ze zorganizowania szczytu podczas prezydencji Polski w UE, by tego uniknąć. Uroczystości milenijne w Gnieźnie zmusiły jednak premiera do wystąpienia u boku prezydenta. I choć próbował mówić o wielkości słowa Polska, sięgając nawet po pojęcie suwerenności, na słowach się skończyło. Największa w tym tysiącleciu szansa Rzeczypospolitej na światową promocję naszego kraju została zaprzepaszczona, a kolejne działania rządu dowodzą, że prawdziwej wielkości, suwerenności i potęgi rozwojowej za jego panowania nie osiągniemy nigdy. Słuchając obu wystąpień – prezydenta i premiera – przypominają się słowa prof. Mieczysława Ryby, który w rozmowie z portalem wPolityce.pl stwierdził, że wciąż mamy do czynienia z wyborem, „czy chcemy być dziedzicami Bolesława Chrobrego, czy strefą wpływów niemieckich.
Mamy wielki dziejowy zaszczyt, ale i dziejową odpowiedzialność świętowania 1000-lecia koronacji pierwszego Króla Polski. Tak doniosłych wydarzeń, mogących nieść z dumą historię Rzeczypospolitej całemu światu nie wolno bagatelizować. A jednak Donaldowi Tuskowi udało się i to! Zgromadzenie posłów i senatorów w Gnieźnie było jedynym oficjalnym wydarzeniem z okazji milenium. Gdyby nie zorganizowany oddolnie wielki marsz koronacyjny w Warszawie, Polacy nie mieliby nawet jednej wspólnej uroczystości, która pozwoliłaby dumnie świętować to wielkie wydarzenie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Nerwowa reakcja Tuska na dumny marsz 1000-lecia Królestwa Polskiego mówi wszystko! Żadna siła nie zatrzyma jedności polskich patriotów
Prezydent o dziejowej odpowiedzialności
Prezydent Andrzej Duda wskazał dziś w Gnieźnie na historyczne continuum i odpowiedzialność za bieżące decyzje dotyczące niepodległości i rozwoju Polski.
Od tego, czy uczynimy dzisiaj wszystko, co w naszej mocy, aby niepodległą Rzeczpospolitą umocnić i zapewnić jej dalszy rozwój, zależy powodzenie następnych pokoleń. To wielka odpowiedzialność przed rodakami, przed historią, a wierzący powiedzą też: przed Bogiem
– mówił prezydent, podkreślając że „musimy odważnie wykorzystywać swoje dziejowe szanse”. Przypomniał, że zaledwie za trzy dni w Polsce będziemy gościć kilkunastu europejskich przywódców – uczestników jubileuszowego, 10. szczytu Inicjatywy Trójmorza.
To sukces, który przyniosła konsekwentna realizacja dalekosiężnej strategii – myślenia w perspektywie nie miesięcy i lat, ale dekad i stuleci
– dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ważne przesłanie prezydenta Dudy w Gnieźnie: Musimy podjąć odpowiedzialność za niepodległą Polskę i nigdy nie zniżać głowy
Prezydencka inicjatywa Trójmorza, konsekwentnie budowana przez dwie kadencje, przy współpracy z rządem Zjednoczonej Prawicy, przyniosła Polsce nowe, istotne miejsce na geopolitycznej mapie Europy. Tworzyła się nowa siła w Europie, której przewodniczyliśmy. Rząd Donalda Tuska, który do wszystkich inicjatyw poprzedników podchodzi z impertynencką pogardą, w ten sam sposób potraktował także Trójmorze. Próżno było szukać choć słowa o jubileuszowym szczycie Trójmorza w expose ministra Sikorskiego, który sprowadził swoje wystąpienie do partyjnego wiecu.
Zakłamanie Tuska i utracone szanse
Donald Tusk także nie tylko zaprzepaścił niepowtarzalną szansę, ale nie zdołał nawet w minimalnym stopniu wypełnić ciążącej na nim odpowiedzialności. Prezydencja Polski w Unii Europejskiej mija absolutnie bezobjawowo. Obchody 1000-lecia Królestwa Polskiego, które powinny hucznie objąć całą Polskę i nieść polską historię w świat, nie zostały zorganizowane. Szczyt Trójmorza zdaje się być przez rząd niezauważony. I w całej tej patologicznej bierności, Donald Tusk snuje swoje rozważania o Polsce. „Słowo Polska to jest słowo dla nas wszystkich najwyższej wagi. Nikt nie wypowiedział słowa ważniejszego” – stwierdził Donald Tusk, przekonując że pomimo różnic, „jesteśmy wielkim narodem, wszyscy razem tworzymy polityczną wspólnotę narodu polskiego”. Nie zabrakło jednak dwuznaczności, które dobrze znamy z jego codziennych złośliwości.
Żadna partia, żaden polityk nie mają monopolu na polskość. Pod biało-czerwoną flagą musi być miejsce dla każdej Polki i dla każdego Polaka. Pamiętajmy, Polska jest jedna i Polska jest nieśmiertelna
— mówił Tusk, po czym przeszedł do szukania zbieżności w wyborze dokonanym przez Chrobrego:
Polska powstała decyzją Bolesława Chrobrego jako pełnowymiarowe państwo i od razu jako część Zachodu. Zakładając na głowę koronę, Bolesław Chrobry obwieścił, że Królestwo Polskie staje się częścią Zachodu. Zachodu jako wspólnoty politycznej, wspólnoty wartości, wspólnoty religii. Korona Bolesława Chrobrego dokładnie to oznaczała. I my dzisiaj też powinniśmy o tym pamiętać, bo przecież wszyscy chcemy dzieło Bolesława Chrobrego kultywować, że ten wybór ciągle ponawiany, czasami kwestionowany przez naszych wrogów, czasami kwestionowany przez niektórych w Polsce, ale ten wybór wymaga ciągłego wysiłku. Jest wciąż i zawsze będzie aktualny ten wybór między politycznym wschodem i zachodem. Nikt chyba z nas tu obecnych nie chciałby unieważnić wyboru, jakiego dokonał Bolesław Chrobry. Każdy kto by chciał unieważnić tę decyzję sprzed 1000 lat to tak jakby chciał zdeptać koronę Bolesława
— powiedział Tusk, twierdząc że lekcja płynąca z Gniezna sprzed tysiąca lat jest taka, że Bolesław Chrobry **„umiał połączyć niezależność i przynależność”:
Uczynił Polskę królestwem suwerennym, równocześnie i świadomie uczynił Polskę przynależną do wspólnoty wartości, do Zachodu, do Europy. Tak umiał pogodzić, a nam to się nie udaje dzisiaj, niezależność i przynależność, dumę i rozsądek, Polskę i Europę. Może dlatego, że nie miał żadnych kompleksów.
CZYTAJ TAKŻE: RELACJA. Milenium Koronacji Pierwszych Królów Polski! Wystąpienia prezydenta Dudy, marszałków oraz premiera Tuska
Jakże dobrze znamy te frazy z licznych wystąpień i złośliwych wpisów. Donald Tusk najwyraźniej tkwi w przekonaniu, że jest drugim Chrobrym, a polityczni przeciwnicy to zakompleksieni przeciwnicy Zachodu. Bolesna prawda jest jednak taka, że działania jego rządu stoją w sprzeczności ze wszystkim, co mówi. Od czasów komuny nikt tak nie rozbijał narodowej tożsamości, nie odcinał korzeni cywilizacji łacińskiej, nie niszczył na masową skalę Kościoła i nie prześladował katolików. Z pojęć wymienionych przez Tuska, cechuje go wyjątkowo trafnie tylko jedno: przynależność. I nie jest to niestety przynależność do polskiego dziedzictwa katolickiej i narodowej, suwerennej Polski.
Dziedzictwo chrobrego czy niemiecka przynależność?
Kampania prezydencka jest już na ostatniej prostej. Za trzy tygodnie wybierzemy następcę prezydenta Andrzeja Dudy, który przez ostatnią dekadę z poświęceniem walczył o polski interes narodowy. Może się okazać, że Polska zostanie z tej drogi błyskawicznie zawrócona, zgodnie z tym, czego oczekują Niemcy. Koalicja Obywatelska nie kryje, że jej celem jest „domknięcie systemu”. Walczą o to czynniki wewnętrzne i zewnętrzne w równej mierze.
Skoro jednak jesteśmy w płaszczyźnie szukania analogii dzisiejszej Rzeczypospolitej do czasów sprzed tysiąca lat, warto przypomnieć, co mówią historycy. Prof. Wojciech Polak, przewodniczący Kolegium IPN i autor książki „Pierwsze królestwo. Mocarstwo Bolesława Chrobrego”, w wielkanocnej rozmowie z portalem wPolityce.pl, mówi wprost, że polityka Donalda Tuska w kwestiach niezależności, suwerenności, dumy narodowej to wręcz przeciwieństwo zachowania Bolesława Chrobrego sprzed tysiąca lat. „Gdzie tu duma narodowa? Gdzie tu godność? Można się naprawdę załamać” – przyznaje prof. Polak.
Z kolei prof. Mieczysław Ryba w rozmowie z wPolityce.pl, jednoznacznie wskazał, jaki przed Polakami stoi wybór.
Te wybory będą rozstrzygać kierunek naszego rozwoju, po prostu naszą przyszłość. Chodzi o to, czy chcemy być państwem suwerennym, czy częścią superpaństwa unijnego, zwykłym województwem. Patrząc symbolicznie, czy chcemy być dziedzicami Bolesława Chrobrego, jego korony, czyli państwa mającego aspirację bycia regionalnym mocarstwem, czy po prostu, jak za czasów rozbicia dzielnicowego, strefą wpływów niemieckich. To jest bardzo fundamentalna sprawa.
Tak potężnych wstrząsów i nowego rozdania w relacjach międzynarodowych, nie doświadczaliśmy od dawna. Możemy być w tej układance liczącym się partnerem albo zwykłym pionkiem, podporządkowanym niemieckim interesom, kreującym unijne superpaństwo. Rząd Donalda Tuska jest w tej kwestii boleśnie przewidywalny. Nie sprzeciwi się Berlinowi w procesie wypychania z Europy Stanów Zjednoczonych. Co wtedy z polskim bezpieczeństwem, rozwojem, suwerennością? Bez prezydenta, zdolnego zawalczyć o narodowy interes Rzeczypospolitej, pozostaniemy tanim zapleczem usługowo-handlowym naszych zachodnich sąsiadów. Wybór jest jasny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/727729-jakie-przeslanie-plynie-z-gniezna-duma-albo-podleglosc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.