”Chodzi o napiętnowanie sędziów, którzy udzielili nam poparcia, czyli najpierw ustawodawca wprowadza pewne reguły, mówi, że musimy uzyskać poparcie żeby kandydować - albo obywateli, albo sędziów. Uzyskujemy to poparcie, a później chce się karać i napiętnować te osoby za to, że udzieliły poparcia, że w ogóle ta ustawa zadziałała, została wykonana” - powiedziała na antenie Telewizji wPolsce24 sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka, przewodnicząca Krajowej Rady Sądowniczej.
Dagmara Pawełczyk-Woicka odniosła się do zarzutów, które usłyszała po 30 latach pracy w zawodzie sędziego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Bodnarowcy zabierają się za przewodniczącą KRS! „Zarzuty jak u Kafki”. Oskarżenia m.in. o „skażenie procesu nominacyjnego”
Mam zarzuty. To jest zarzut, że zgłosiłam się w ogóle jako kandydat do Krajowej Rady Sądownictwa, a drugim zarzutem jest, że biorę udział w pracach tego organu, działającego na podstawie ustawy i konstytucji, a więc organu konstytucyjnego
— powiedziała.
Jest to jednak uznane za delikt dyscyplinarny i powiem państwu, że nie przyszłam tu się skarżyć, że mam zarzuty dyscyplinarne, ale powiedzieć, że gdyby się okazało, że to zostanie uznane za zarzut dyscyplinarny i sędziowie z Krajowej Rady Sądownictwa zostaną usunięci z urzędu, bo takie jest zdążenie tych wojowników czy też tych, którzy za nimi stoją, to gdyby w jakiejkolwiek konfiguracji politycznej przyszło do głowy komuś zmieniać te zasady, czy wprowadzać jakąś reformę sądownictwa, to nie znajdzie się jeden sędzia, który się zgodzi wykonywać ustawy, bo nie mówimy o jakieś współpracy politycznej
— kontynuowała.
Chodzi o zastraszenie całego środowiska i stąd są te głosy. Na przykład sędzia Żurek zwraca się w piśmie do pana Bodnara, że należy też takie samo postępowanie wszcząć tym sędziom, którzy udzielili nam poparcia. Jest ich około pięciuset, sześciuset osób
— dodała.
Zaangażowanie Iustitii
Zdaniem Pawełczyk-Woickiej Adam Bodnar wybrał sobie sędziów dyscyplinarnych takich, jakich chciał.
Są to działacze Iustitii. Iustitia tutaj działa, żeby nas usunąć, więc ten wyrok w pierwszej instancji jest absolutnie pewny dla mnie. (…) Jeżeli sędzia jest związany uchwałami tego stowarzyszenia Iustitia, które dąży do tego, żeby nas usunąć z urzędu i właśnie tacy sprawdzeni działacze są wybierani do tych sądów dyscyplinarnych, no to czego ja się mam spodziewać?
— mówiła Pawełczyk-Woicka.
Na pewno ci sędziowie nie zostaną anonimowi. To im gwarantuję. Ale nie przyszłam się tu naprawdę skarżyć, tylko przedstawić państwu sytuację jak to wygląda w perspektywie przyszłej i jak będzie wyglądało sądownictwo zastraszone, bez kręgosłupa. Chciałam dodać, że po prostu politykę dyscyplinarną prowadzi się w określony sposób. Jeżeli my widzimy, że problemem jest przewlekłość postępowań, to powinniśmy wypracować pewne zasady, pozwalające na ocenę sprawności postępowania przez sędziów i eliminować te jednostki, które się do tego zawodu nie nadają, bo są niedecyzyjne, niezorganizowane, nie mają samokontroli, samodyscypliny, ale tego nigdy nie zrobiono
— kontynuowała szefowa KRS.
I jeszcze jedna uwaga po tych wszystkich latach. Uważam, że jeżeli chodzi o osobę rzecznika dyscyplinarnego, to nie powinien być on ze środowiska sędziowskiego. To po prostu są za duże są powiązania w tym środowisku. Tego się nie da uniknąć, bo my się wszyscy znamy, więc po prostu pewne animozje powstają - tego się nie da uniknąć i jesteśmy tylko ludźmi
— uzupełniła.
CZYTAJ TAKŻE: „Bodnarowcy” przedstawili oburzający projekt ws. weryfikacji sędziów! Niektórym sędziom grożą w praktyce wyrzuceniem z zawodu
Czysto personalne kwestie
Sędzia Pawełczyk-Woicka odniosła się do sytuacji, w których na wolność wychodzą osoby skazane prawomocnie, ze względu na tłumaczenie, że w ich sprawach orzekali sędziowie powołani po 2018 roku, których środowisko bodnarowców nazywa tzw. „neosędziami”.
W uzasadnieniu tych zarzutów jest, że to my jesteśmy tego sprawcami. No przepraszam bardzo, jeżeli Sąd Najwyższy zamiast rozpoznawać kasację, patrzeć czy procedowanie drugiej instancji było poprawne, czy ten wyrok odpowiada prawu, czy stan faktyczny został prawidłowo ustalony i czy nie przekroczono pewnych zasad, zagwarantowano prawo do obrony, to Sąd Najwyższy, zamiast się zająć kwestiami prawnymi, skomplikowanymi, to bierze akty osobowe sędziego, sprawdza, czy sędzia udzielił poparcia jakiemuś kandydatowi do Krajowej Rady Sądownictwa, bo to chodzi o napiętnowanie tych osób, i pisze elaborat do tych podsądnych, że ten sędzia jest jakiś straszny, bo udzielił poparcia Woickiej. To przecież się w głowie nie mieści
— ocenia Pawełczyk Woicka.
Dodała, że w tej sprawie nie mają znaczenia jakiekolwiek kwestie merytoryczne.
Chodzi o napiętnowanie sędziów, którzy udzielili nam poparcia, czyli najpierw ustawodawca wprowadza pewne reguły, mówi, że musimy uzyskać poparcie żeby kandydować - albo obywateli, albo sędziów. Uzyskujemy to poparcie, a później chce się karać i napiętnować te osoby za to, że udzieliły poparcia, że w ogóle ta ustawa zadziałała, została wykonana. I tutaj muszę powiedzieć, że jeżeli chodzi o pozostałą część środowiska sędziowskiego, to uważam, że jednak koledzy powinni wziąć w obronę tych, również ci koledzy, którzy zostali powołani po 2018 roku, bo to jest po prostu nieetyczne, nie wziąć w obronę tych kolegów, którzy podpisali poparcie. Musi być jakaś solidna podstawa moralna i jakaś minimalna odwaga
— powiedziała przewodnicząca KRS.
Szykany i destrukcja
Sędzia Pawełczyk-Woicka oceniła, że powołanie sędziów po 2018 r., wbrew pojawiającej się niekiedy narracji, nie było swoistym „widzimisię” i trzeba było spełniać konkretne, wcale niełatwe kryteria.
To nie jest tak, że się staje sędzią z dnia na dzień. To jest bardzo długa droga. Trzeba spełnić wszystkie kryteria, które były wymagane przez ustawodawcę i te kryteria były weryfikowane na różnych etapach, również w sądach i również przez sędziów, którzy sporządzali oceny kwalifikacji i później jeszcze raz weryfikowane przez Krajową Radę Sądownictwa, następnie w kancelarii prezydenta
— wyjaśniała.
Odpowiadała też na pytanie, kiedy może w Polsce zabraknąć sędziów w sądach.
Jest sytuacja tragiczna, jeżeli chodzi o sądownictwo karne, tam jest zupełny upadek. Jeżeli Sąd Najwyższy uchyla wyrok uniewinniający, w sytuacji, kiedy nikt tego nie podnosi, że ten sędzia był zły i później ten obywatel, który miał uniewinnienie, po prostu występuje przedawnienie karalności i może mieć tylko umorzenie. W sądzie karnym, jeżeli chodzi o Sąd Apelacyjny w Warszawie to sytuacja jest taka, że tam zaledwie pięciu sędziów karnistów orzeka tak naprawdę w tych podstawowych sprawach i to osób, które już są w jakimś określonym wieku
— zaznaczyła.
Próbuje się odwrócić i przerzucić odpowiedzialność za wprowadzenie tych ustaw na poprzednie kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości. Ale nie, to są ci, którzy naruszają prawo i to oni odpowiadają, którzy robią takie rzeczy. Przecież państwo nie płaci sędziom za to, że będą oceniać kolegów podczas procedur odwoławczych, tylko za to, żeby sprawę ocenili
— ciągnęła dalej Pawełczyk-Woicka.
Proszę sobie wyobrazić, że teraz w maju ja mam zarzuty dyscyplinarne, mamy przedstawiać prezydentowi i rozpatrywać kandydatury aplikantów z krakowskiej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, gdzie Iustitia bardzo sięga po te osoby i chce ich sobie tutaj wyhodować i zagospodarować. I teraz my, mając takie zarzuty, przyjmując poważnie te zarzuty, to powinniśmy odmówić pracy po prostu i ci ludzie zostaliby na zielonej trawce. Oczywiście tego nie zrobimy, ale jest taka organizacja, stowarzyszenie Votum, ono się trochę dystansuje od tych pomysłów weryfikacji sędziów, ale o KRS nic. Nie interesuje ich to, że przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa ma 80 proc. przydziału liniowego sędziego, czyli w zasadzie mam udowodnić, że sędziowie nie mają co robić wywiązując się ze swoich obowiązków. Ja mam 70 pracowników w biurze Krajowej Rady Sądownictwa pod sobą, a 80 proc. wskaźnik przedziału mają przewodniczący wydziału, gdzie jest pięciu orzeczników. Więc proszę mi powiedzieć, czemu to służy? No służy szykanie, żeby mnie na czymś złapać, żebyśmy nie wiem jakieś destrukcji
— kontynuowała.
Poza tym ministerstwo narusza prawo tam, gdzie nie musi naruszać ustaw i to naprawdę dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Mam podejrzenie, że w jednym z sądów orzekał sędzia, który został przeniesiony w stan spoczynku. Ja oczywiście to zbadam i złożę stosowne zawiadomienie do prokuratury, jeżeli te moje przewidywania się potwierdzą. Nie zostawię tak tej sprawy i tak jest w każdej sprawie. Odwołanie od podziału czynności, gdzie sędziowie się do nas zwracają, bo prezes ich szykanuje. Jeżeli Krajowa Rada Sądownictwa uchyla ten podział czynności, to niektórzy prezesi tego nie respektują
— podsumowała Dagmara Pawełczyk-Woicka.
CZYTAJ TEŻ:
maz/wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/727534-szefowej-krs-postawiono-zarzuty-nie-zostana-anonimowi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.