Publicysta Krzysztof Varga skrytykował na łamach „Newsweeka” samouwielbienie Rafała Trzaskowskiego, które wyraził w wywiadzie-rzece przeprowadzonym przez Donatę Subbotko pt. „Rafał”. „Nie ma co ukrywać – nabawiłem się potwornych kompleksów, bo jak się nie nabawić, czytając o kimś, kto jest tak doskonały, niepowtarzalny, bezbłędny, kto jest erudytą, poliglotą, a na dodatek sportowcem” - napisał.
Krzysztof Varga podkreśla, że bardzo ciężko jest przebrnąć przez kolejne stronice książki o Rafale Trzaskowskim, w której kandydat KO na prezydenta przybiera pozę człowieka doskonałego pod każdym względem, nie tylko jako polityk. Nie widać w tej rozmowie żadnych skaz czy cieni, poprzez które Trzaskowski wydawałby się bardziej ludzki, a przez to bliższy przeciętnemu, zwykłemu wyborcy.
Wieczny zwycięzca
Na samym początku książki pt. „Rafał” lansowany jest temat wyborczych zwycięstw i wygranych przez Trzaskowskiego rywalizacji. Zaczyna się trochę sztampowo - od wygranej w wyborach przewodniczącego samorządu szkolnego w wieku 17 lat - które miały zapoczątkować pasmo sukcesów kandydata KO.
Publikacja jest opatrzona bardzo bogatymi, kolorowymi fotografiami prezentującymi prywatne życie Trzaskowskiego i jest to według Vargi zabieg celowy, mający mimo wszystko pokazać prezydenta Warszawy jako „zwykłego faceta”, choć pierwsze fotografie sięgają czasów, gdy Trzaskowski był niemowlakiem.
Jak damy fotkę Rafała jako bobasa, to nam słupki wystrzelą w kosmos? Zwłaszcza że bobas ma już wyraz twarzy prezydencki i niezłomny
— ironizował autor artykułu.
Później jest jeszcze lepiej: Rafał jako pięciolatek, Rafał jako nastolatek, cały korowód Rafałów, który – gdybym nie wiedział, że Trzaskowski jest człowiekiem chorobliwie skromnym – byłby dowodem na nieokiełznany narcyzm prezydenta Warszawy
— dodał.
Doskonałość
Varga relacjonował, że po przeczytaniu książki poszedł spać, a następnego dnia nic z niej nie pamiętał poza zdjęciami Trzaskowskiego jako niemowlaka, licealisty, narciarza w Alpach i innymi. Przeczytał więc książkę raz jeszcze i wyłuskał fragmenty, które spodobały mu się najbardziej, a należą do nich opowieści o sportach, w których Trzaskowski celuje, zwłaszcza zimowe wypady w Alpy.
Nie ma co ukrywać – nabawiłem się potwornych kompleksów, bo jak się nie nabawić, czytając o kimś, kto jest tak doskonały, niepowtarzalny, bezbłędny, kto jest erudytą, poliglotą, a na dodatek sportowcem. Kto jest koneserem jazzu, ale jego ukochaną pieśnią jest „Boże, coś Polskę”. Każdy u Rafała znajdzie coś dla siebie, bo Rafał chce się podobać wszystkim
— zaznaczył.
Uwypuklił też pasje pozasportowe Trzaskowskiego, do których oczywiście należy - jak na inteligenckiego kandydata z dużego ośrodka miejskiego przystało - czytanie książek, zwłaszcza Twardocha czy Tokarczuk. Prezydent Warszawy ma się znać też na literaturze węgierskiej. Jest też doskonałym kucharzem.
Wysokie mniemanie o sobie
W wywiadzie-rzece padają też wielkie słowa o odwadze Trzaskowskiego, której egzemplifikacją mają być niekonsultowane z doradcami słowa polityk na wiecu w 2020 roku, kiedy mówił to, co chciał powiedzieć. To ma być dowód jego brawurowej odwagi.
Innym jest z kolei to, że angażował się w działalność antykomunistyczną, przebierając się z Marcinem Mellerem za krasnoludki i oblewając czerwoną farbą pomnik Feliksa Dzierżyńskiego.
Nie ma też najwyraźniej zupełnie trzeźwego spojrzenia w tej książce na pracowitość kandydata KO, który sam podkreślił, że w kampaniach „pracuje jak wół”.
CZYTAJ TEŻ:
maz/”Newsweek”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/726576-nawet-newsweek-smieje-sie-z-trzaskowskiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.