Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego weszła dziś rano do siedziby katowickiego Stowarzyszenia Pokolenie. Chodziło o dokumenty dotyczące dotacji KGHM na akcję referendalną przed wyborami z 2023 r. Rzecz w tym, że Stowarzyszenie z tych środków już się rozliczyło. „To taka typowa, planowa akcja zniszczenia wszystkich podmiotów, które mogą w jakikolwiek sposób wydawać się niewygodne dla obecnej władzy. Jeżeli zarzuty zostaną tak poprowadzone (bo potwierdzone być nie mogą), że zapadnie jakiś wyrok skazujący wobec Stowarzyszenia, to nie tylko pozbędziemy się majątku Stowarzyszenia, na które składa się wyłącznie nasza siedziba, ale jeszcze, być może, zażądają zwrotu pieniędzy za zadanie wykonane – i rozliczone. W taki sposób będzie można uwalić fundację, a jednocześnie – doprowadzić do bankructwa osoby zasiadające w zarządzie, którym władza każe zwrócić środki” – mówi portalowi wPolityce.pl pan Przemysław Miśkiewicz związany ze wspomnianą organizacją.
O sprawie Stowarzyszenia Pokolenie w styczniu zeszłego roku obszernie rozpisywał się serwis TVN24.pl. W publikacji sugerowało, że organizacja otrzymała w 2023 r., przed wyborami parlamentarnymi połączonymi z referendum, „potężny zastrzyk gotówki” z Fundacji KGHM.
Za setki tysięcy straszyli imigrantami
— przekonywał w zeszłym roku TVN24. Stowarzyszenie Pokolenie zaangażowało się bowiem w akcję zachęcania Polaków, aby wzięli udział w referendum odbywającym się 15 października 2023 r. wraz z wyborami parlamentarnymi.
TVN twierdzi, że stowarzyszenie „przepaliło” ogromne pieniądze. Rzecz w tym, że - jak zapewnia Przemysław Miśkiewicz, związany z „Pokoleniem”, w przeszłości zasiadającym w zarządzie stowarzyszenia - wszystko zostało rozliczone.
Przeszukanie ABW
Do Przemysława Miśkiewicza, mimo iż od sześciu lat nie jest w zarządzie - o ósmej rano zadzwonił funkcjonariusz ABW. W rozmowie z portalem wPolityce.pl opisał, jak przebiegła cała sytuacja.
Od samego początku – dzisiaj mamy Prima Aprilis, więc wczoraj zamieściłem na Facebooku tekst o tym, że ta władza różne śmieszne rzeczy robi. I słowo stało się ciałem. Dziś o godzinie 8 rano miałem telefon od jakiegoś pana z ABW: „Dzień dobry, czy możemy się z panem spotkać”. Dobrze, tylko że od sześciu lat nie jestem w zarządzie stowarzyszenia
— mówi rozmówca naszego portalu. Jak tłumaczy dalej, udało mu się skontaktować z jednym z członków obecnego zarządu stowarzyszenia.
Kiedy członek zarządu przyszedł na miejsce, to okazało się, że funkcjonariusze mają nakaz przeszukania. Chodziło o dokumenty w sprawie dotacji KGHM dotyczącej referendum z 2023 r.
— mówi Miśkiewicz.
Uwalić fundację, ludzi doprowadzić do bankructwa?
Jak wspomina, towarzyszenie było już poddane kontroli i nie pojawiały się jakiekolwiek zastrzeżenia co do jego działalności.
Chcieli, aby wydać im wszystkie dokumenty. Było to o tyle dziwne, że dokumenty były już wielokrotnie wydawane różnym właściwym do tego celu instytucjom. Ostatnio były wydawane urzędowi, który przeprowadził kontrolę karno-skarbową. Trwała ona ponad pół roku, a na końcu, w protokole pokontrolnym stwierdzono, że wszystko jest w porządku: że dotacje są bardzo dobrze rozliczone, merytorycznie jest również w porządku, a co więcej – mieliśmy prawo uczestniczyć w tej kampanii referendalnej w takiej formie, jak uczestniczyliśmy, że wszystko jest zgodne ze statutem Stowarzyszenia Pokolenie i nie ma żadnych problemów
— wskazuje Przemysław Miśkiewicz.
Wcześniej zgłosił się do nas też KAS i okazuje się, że teraz ABW ponownie wpadło do nas po te dokumenty. Jest to o tyle dziwne, że – raz: można było skorzystać z tego, co już wcześniej było udostępnione; dwa- można było wystąpić o przekazanie
— dodaje.
Rozmówca zapewnia, że samo przekazanie przebiegło bez zarzutów, skończyło się po ok. 3,5 godziny.
Od siebie mogę dodać tylko, że jest to taka typowa, planowa akcja zniszczenia wszystkich podmiotów, które mogą w jakikolwiek sposób wydawać się niewygodne dla obecnej władzy. Jeżeli zarzuty zostaną tak poprowadzone (bo potwierdzone być nie mogą), że zapadnie jakiś wyrok skazujący wobec Stowarzyszenia, to pozbędziemy się nie tylko majątku Stowarzyszenia, na które składa się wyłącznie nasza siedziba, ale jeszcze, być może, zażądają zwrotu pieniędzy za zadanie wykonane – i rozliczone
— podkreśla.
W taki sposób będzie można uwalić fundację, a jednocześnie – doprowadzić do bankructwa osoby zasiadające w zarządzie, którym władza każe zwrócić środki
— wskazuje Przemysław Miśkiewicz.
Dlaczego sprawą zajęła się akurat ABW?
Kolejną ciekawą rzeczą jest to, że było to ABW. Świadczy to o tym, że albo żeśmy godzili w jakiś interes Polski, tworzyli jakieś niebezpieczeństwo wewnętrzne, albo jesteśmy w zorganizowanej grupie przestępczej. Ponieważ jesteśmy wszyscy w wieku pomiędzy 50 a 65 lat, to wyjdzie na to, że grupa jakichś starszych panów dokonała strasznej zbrodni i chciała albo zdestabilizować Polskę, albo w porozumieniu z jakimiś innymi osobami narazić Skarb Państwa na straty
— mówi rozmówca portalu wPolityce.pl.
Na wszystko mamy pokrycie i tutaj nas nie mogą złapać. Nie mieliśmy żadnych zarzutów do tej pory, że wzięliśmy za coś pieniądze i zrobiliśmy coś innego. Nie. Obecnym władzom chodzi o to, że myśmy wszystko zrobili zgodnie z planem, ale nie powinniśmy tego w ogóle robić, bo przecież nie naszym zadaniem było nawoływanie ludzi do udziału w referendum, a już na pewno mówić, jak powinni zagłosować. Uszczerbku dla skarbu państwa nie ma żadnego, ale ze wszzystkiego można zrobić przedstawienie
— wskazuje.
Warto obserwować co będzie dalej. Z bardzo dużą pewnością mogę powiedzieć, że prawdopodobnie za miesiąc z haczkiem będzie kolejne bardzo mocne uderzenie w Stowarzyszenie. Nie wiem, co dokładnie to będzie, ale to będzie, bo będziemy już blisko wyborów i trzeba przecież pokazać, że te „pisiory” i ich zwolennicy to „złodzieje, malwersanci” i „najgorszy element”. Strasznie przypomina mi to taką nomenklaturę słowną z lat 70. i 80. o jakichś „młodocianych wyrostkach” czy „elemencie destrukcyjnym”. Może nie „młodociani” i nie „wyrostki”, ale jakiś „element destrukcyjny” mogą już z nas zrobić. Tak to się będzie sprzedawać. Ale wszystko jest do czasu
— podsumowuje.
„Kawały naszej władzy się trzymają od rana”
Do sprawy nasz rozmówca odniósł się także we wpisie facebookowym.
A jako, że Prima Aprilis i kawały naszej władzy się trzymają to od rana ABW robi przeszukanie w siedzibie Stowarzyszenia Pokolenie. Jakie są zarzuty, jak to zagroziliśmy obronności Państwa nie wiem. Ale możemy też należeć do zorganizowanej grupy przestępczej i to by tłumaczyło wizytę. Przeszukanie, podczas którego mnie nie ma, trwa od kilku godzin. Jest dość dokładne i systematyczne. Tak czy inaczej przypomina mi się wiersz Miłosza, na który kiedyś się powoływał Zagajewski:
Zaglądalii do kufrów, zaglądalili do waliz
Lecz w d..ie nie sprawdzili, a tam był socjalizm
Tu tylko zastąpić socjalizm demokracją walczącą i będzie jak ulał. Tak więc witajcie Uśmiechnięci. Wiadomo, że słuszną linię ma nasza partia. Jak ktoś niewinny to się zawsze wybroni. Itp. Itd
— napisał Przemysław Miśkiewicz.
Not.jj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/725495-news-kolejne-stowarzyszenie-na-celowniku-bodnarowcow