Wszyscy wiemy, że tego dnia odbędzie się pierwsza tura wyborów prezydenckich w Polsce, ale oczy unijnego establishmentu, ale też środowisk antyestablishmentowych będą tego dnia zwrócone również na Rumunię i Portugalię.
W tym pierwszym kraju - największym państwie Bałkanów i drugim, po Rzeczypospolitej, państwie tzw. nowej Unii tegoż dnia będzie miała decydująca, druga tura wyborów prezydenckich. Natomiast w Portugalii odbędą się wcześniejsze wybory parlamentarne.
W każdym z tych krajów prawica może osiągnąć sukces. W Polsce kandydat prawicy dr Karol Nawrocki zapewne wygra rywalizację z kandydatem radykalnej prawicy Sławomirem Mentzenem i znajdzie się w drugiej turze, a to może mu utorować drogę do zwycięstwa w pierwszą niedzielę czerwca. Charakterystyczne, że poparcie obu kandydatów prawicowych w Polsce jest tak duże, że gdyby teraz odbyły się nad Wisłą, Odrą, Wartą, Bugiem i Sanem wybory parlamentarne, to w zasadzie na pewno powstałby najbardziej prawicowy gabinet w historii Polski, a na pewno od zamachu majowego w 1926 roku. Nie mówiąc o tym, że część prawicowych wyborców zagłosuje też na Grzegorza Brauna, który już uzbierał wymagane podpisy oraz na Krzysztofa Stanowskiego i Marka Jakubiaka, o ile ci kandydaci zbiorą podpisy - co też pokazuje, jak potężny jest rezerwuar prawicowych głosów.
W Rumuni sytuacja jest w jakiejś mierze podobna do tej w Polsce, bo kontrkandydatem lidera prawicowej opozycji i partii AUR- George Simiona może być… mer Bukaresztu Dan Nicusor. Wydaje się bardzo prawdopodobne, że Simion, który równocześnie jest wiceprezydentem partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (zastępcą Mateusza Morawieckiego) wygra pierwszą turę. Ułatwi mu to fakt, że partie lewicowo-liberalno-chadeckiego establishmentu są podzielone: partie należące do międzynarodówki liberałów wystawiają dwóch kandydatów, a lewica - również dwóch. Pytanie tylko, czy ich głosy zsumują się w pełni przeciwko George Simionowi w drugiej turze? Jeśli tak, Simion przegra. Jeśli nie, to ma szansę na wygraną.
W ostatnich dniach do Bukaresztu i Cluj-Napoca zjechali się politycy ECR, aby poprzeć kandydata partii AUR, której europosłowie z sześcioma mandatami są trzecią delegacją narodową po Włochach (21) i Polakach (20) w tejże grupie politycznej.
W Portugali natomiast antyemigracyjna, UE - sceptyczna i niechętną muzułmanom partia Chega ma szanse na to, aby głosował na nią co najmniej co piąty Portugalczyk, co oczywiście utrwala tendencje zwrotu w prawo w tym kraju Półwyspu Iberyjskiego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/725165-18-maja-czy-ten-dzien-wstrzasnie-europa