Od paru dni premier Tusk i politycy Platformy odmieniają przez wszystkie przypadki „Tarczę Wschód” i twierdzą, że będzie sztandarowym projektem obronnym Unii Europejskiej. Tyle tylko, że w uchwalonej ostatnio w PE rezolucji dotyczącej obronności UE i w „Białej Księdze” przygotowanej przez KE „Tarczy Wschód”, a także „Bałtyckiej Linii Obrony”, tym obydwu przedsięwzięciom jest poświęcono jedno zdanie. Co więcej w tych dokumentach nie nawet wzmianki na temat ich współfinansowania ze środków europejskich, ani w tej chwili, a nawet w przyszłości, bo w wieloletnim unijnym budżecie na lata 2021-2027, nie ma ani jednego euro na ten cel.
Wczoraj na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Europejskiej w Brukseli premier Tusk, po raz kolejny zapewniał o jakimś nadzwyczajnym priorytecie dla „Tarczy Wschód”, choć w konkluzjach tego szczytu jest znowu tylko wzmianka o tym projekcie i to w połączeniu ze wspomnianą wyżej „Bałtycką Linią Obrony”. Przypomnijmy, że już w czerwcu 2024 roku pod posiedzeniu Rady Europejskiej, na zorganizowanej wtedy jeszcze w Brukseli konferencji prasowej, Tusk zdecydowanie stwierdził „Polska uzyskała 100% tego co zakładaliśmy jeżeli chodzi o projekty obronne dotyczące bezpieczeństwa. I dodał „chodziło o to aby zarówno za projekt Podniebnej Kopuły przygotowany wspólnie z Grecją, jak i Tarczy Wschód, przygotowany wspólnie z państwami bałtyckimi, odpowiedzialność wzięła UE, a nie poszczególne państwa narodowe i to się udało”. Co więcej sugerował, że w tej sprawie przegłosowane zostały Niemcy i Francja stwierdzając „ nie chcę broń Boże przesadzać, ale właściwie jestem weteranem tutaj i po raz pierwszy widziałem sytuację, w której Niemcy i Francja przekonywały do swoich rozwiązań, a właściwie cała reszta liderów wsparła polskie stanowisko w kwestii tych flagowych projektów obronnych”.
Ale zaledwie 24 godziny później, opublikowano konkluzje z posiedzenia Rady Europejskiej i okazało się, że nie ma w nich żadnych zapisów dotyczących finansowania ze środków unijnych, zarówno Podniebnej Kopuły, jak i Tarczy Wschód. Ba nawet wspierające rząd Donalda Tuska media, takie jak np portal Okopress, czy rozgłośnia RMF FM, po rozmowach z przedstawicielami delegacji z innych krajów, uczestniczących w tym szczycie, napisały że żadnych tego rodzaju ustaleń nie było, wręcz przeciwnie sprzeciwiano się finansowaniu tego rodzaju projektów z funduszy unijnych. Okazało się także, że kanclerz Scholz, wspierany przez prezydenta Macrona, zdecydowanie odrzucił polską propozycję, wspieraną przez kraje bałtyckie, zakupów broni finansowanych z budżetu UE, przy okazji jak informują media ,„szorstko traktując” Polaków i Bałtów.
Także po czwartkowym posiedzeniu RE nie ma żadnych zapewnień, że „Tarcza Wschód” otrzyma jakiekolwiek finansowanie ze środków unijnego budżetu, bo zwyczajnie takich środków tam nie ma. KE wprawdzie podobnie jak w przypadku Funduszu Covidowego, chce teraz pożyczyć na rynkach finansowych 150 mld euro na nowy Fundusz Obronny, ale do tego trzeba zgody 27 państw członkowskich i ich zobowiązania, że wspólnie będą taką pożyczkę gwarantować. Co więcej pomysł na funkcjonowanie Funduszu Obronnego jest identyczny jak w przypadku słynnego KPO, a więc podział środków na koperty narodowe, wg jeszcze nie ustalonych kryteriów, ale dostęp do tych środków, tylko po spełnieniu „kamieni milowych” tym razem związanych z obronnością i bezpieczeństwem. A w tym przypadku najważniejszym kamieniem, już w zasadzie ogłoszonym, będą „preferencje europejskie” , co oznacza, że za te środki, będzie można kupować uzbrojenie, albo też realizować inne inwestycje w obszarze bezpieczeństwa i obronności tylko i wyłącznie w oparciu o firmy europejskie.
Póki co „Tarcza Wschód” jest przede wszystkim projektem RR-owym, bo do tej pory w jej ramach ułożono 2,5 km betonowych jeży, co więcej na otwarciu „tej inwestycji” był Donald Tusk, który postawiony na ich tle zastanawiał się po której stronie jest granica z Rosją. Teraz „Tarcza Wschód” jest eksponowana, bo to jedno zdanie o niej umieszczone w unijnych dokumentach, ma być pretekstem dla Tuska, aby oddać kompetencje ministra obrony na poziom europejski. Decyzje w sprawach obronnych miałby zapadać większością kwalifikowaną ( a nie jednomyślnie), w UE miałyby powstawać struktury dowódcze równoległe do tych NATO-wskich, a kluczową pozycję w tych strukturach mieliby mieć oczywiście Niemcy i Francuzi, co w połączeniu z „preferencjami europejskimi” w zakupach broni, oznaczałoby kompletną dominację tych krajów w sprawach obronnych. Tusk więc znowu kłamie, a tak naprawdę chce przehandlować oddanie naszego bezpieczeństwa i obronności za przysłowiową „czapkę śliwek”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/724566-na-tarcze-wschod-z-ue-nie-ma-nawet-1-euro