„Prowadzący sprawę ppłk Marcin Maksjan krytykował rząd PiS i w oczywisty sposób nie jest bezstronny” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Mariusz Błaszczak. Od 2011 do 2016 roku Maksjan zajmował wyjaśnianiem przyczyn katastrofy smoleńskiej. „Nie oddziaływał na stronę rosyjską zgodnie z prawem i swoimi obowiązkami, by wyjaśnić zbrodnię smoleńską” - ocenia z kolei Antoni Macierewicz i dodaje, że późniejsza decyzja o przeniesieniu Maksjana do jednostki liniowej była absolutnie słuszna. Czy prok. ppłk prowadzi teraz osobistą zemstę?
Sprawę przeciwko byłemu szefowi MON Mariuszowi Błaszczakowi prowadzi prok. ppłk Marcin Maksjan. Po opuszczeniu siedziby Wydziału do Spraw Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie Błaszczak poinformował, że ma olbrzymie zastrzeżenia co do bezstronności prokuratora.
Złożyliśmy wniosek o wykluczenie prokuratora ppłk. Marcina Maksjana względu na to, że ja w czasie kiedy byłem ministrem w rządzie PiS, on krytykował nasz rząd. W oczywisty sposób nie jest zatem bezstronny. Ten wniosek trafił do przełożonego Maksjana i bardzo szybko rozpatrzony niestety negatywnie. Postanowienie w tej sprawie już zostało wydane i podpisał je prokurator okręgowy Michał Mistygacz
— mówi nam były minister obrony Mariusz Błaszczak.
Maksjan pisał odezwy o charakterze politycznym, dlatego z całą pewnością nie zachowuje standardów bezstronności
— podkreśla Błaszczak.
Kim jest ppłk Marcin Maksjan?
Sprawdziliśmy, rzeczywiście felietony prok. ppłk. Marcina Maksjana można ciągle znaleźć na stronach powołanego w 2017 r. Stowarzyszenia Prokuratorów „Lex Super Omnia”. Maksjan podkreśla w nich, że czuje się osobą prześladowaną przez rząd PiS w szczególności przez szefa MON tego rządu.
Ówczesny major Maksjan nazywał szykanami przeniesienie go przez szefa MON, wtedy jeszcze Antoniego Macierewicza, do jednostki wojskowej poza Warszawę, „do wykonywania zadań służbowych w liniowych jednostkach wojskowych”.
Wybór Pana Ministra nie był całkowicie przypadkowy. Tak się bowiem składa, że szykany te dotknęły kilku prokuratorów, którzy mieli do czynienia ze śledztwem w sprawie „katastrofy smoleńskiej” (rzeczników prasowych Naczelnej Prokuratury Wojskowej oraz prokuratorów, którzy polecieli do Smoleńska lub Moskwy po 10 kwietnia 2010 r.). Wyglądało to w oczywisty sposób na osobistą wendetę Pana Ministra, który w Sejmie ubiegłej kadencji przewodniczył zespołowi badającemu tę katastrofę i wielokrotnie dawał wyraz swego niezadowolenia z pracy prokuratury wojskowej oraz jej rzeczników prasowych, zarzucając im kłamstwo, manipulację i matactwo
— czytamy w tekście Maksjana z 2018 roku.
„Decyzję o ich przeniesieniu uważałem za absolutnie słuszną”
Do „szykan”, o których napisał ppłk Maksjan odniósł się w rozmowie z portalem wPolityce.pl były minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
Zgadza się, taką decyzję nieuczciwi prokuratorzy otrzymali od Prokuratora Generalnego i było to absolutnie słuszne. Dziś można się zastanawiać jedynie, czy nie było to dla nich zbyt łagodne? Podkreślam, decyzję o ich przeniesieniu uważałem za absolutnie słuszną
— komentuje dla portalu wPolityce.pl Antoni Macierewicz.
Rok po katastrofie smoleńskiej Marcin Maksjan został delegowany do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, gdzie wszedł w skład zespołu prokuratorów prowadzących śledztwo dotyczące samolotu Tu-154 M nr 101.
Jego ówczesne zachowanie było absolutnie niezgodne z rzeczywistymi obowiązkami prokuratora. Nie oddziaływał na stronę rosyjską zgodnie z prawem i swoimi obowiązkami, by wyjaśnić zbrodnię smoleńska. Moim zdaniem podporządkowywał się działaniom zewnętrznym. Z dzisiejszej perspektywy można się się zastanowić, a czy w związku z tymi działaniami nie powinno się skierować tej sprawy do sądu
— ocenia ówczesną pracę Maksjana Antoni Macierewicz.
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Macierewicz: Atakując Błaszczaka, chcą zalegalizować własne przestępstwo. Tusk mocno współpracował z Rosjanami
Jak ujawniła przed miesiącem „Gazeta Polska Codziennie”, ojciec prokuratora ppłk. Marcina Maksjana służył w okresie PRL w pułku podporządkowanym Zarządowi II Sztabu Generalnego. Według tych informacji, Wojskowe Biuro Historyczne, którym kierował wówczas prof. Sławomir Cenckiewicz, wydało opinię, że pułk ojca prok. Maksjana, był częścią aparatu bezpieczeństwa PRL. Po 1989 r. ojciec prok. Marcina Maksjana trafił do Wojskowych Służb Informacyjnych, które decyzją Sejmu z 2006 r., czyli za czasów pierwszego rządu PiS, zlikwidowano. Likwidatorem WSI został Antoni Macierewicz, a w pracach komisji likwidacyjnej uczestniczył prof. Sławomir Cenckiewicz, który także ma usłyszeć zarzuty za ujawnienie niechlubnej, ale już archiwalnej strategii rządu PO-PSL obrony Polski na linii Wisły.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że prok. Ppłk Marcin Maksjan prowadzi dziś osobistą zemstę wobec Mariusza Błaszczaka.
koal/GPC
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/724529-kim-jest-prowadzacy-sprawe-blaszczaka-prok-pplk-maksjan