Od ostatniej środy w mediach wspierających rządzącą koalicję, trwa nieustanny atak na obecną opozycję i jej posłów w Parlamencie Europejskim w związku z głosowaniem przeciw rezolucji „Biała księga w sprawie przyszłości obrony europejskiej”.
Ten atak odbywa się pod hasłem braku poparcia dla jednozdaniowego zapisu dotyczącego „Tarczy Wschód”, który znalazł w tekście tej rezolucji jako, poprawka wrzucona w ostatniej chwili przez europosłów Platformy, tylko dlatego, żeby mieć jeden jedyny argument do głosowania za jej treścią. Europosłowie Prawa i Sprawiedliwości glosowali ostatecznie za tą poprawką, ale przeciw całej rezolucji, ponieważ gdyby jej zapisy zostały przeniesione do prawa unijnego, najogólniej oznaczałyby oddanie kompetencji ministra obrony do Brukseli.
Europosłowie Prawa i Sprawiedliwości głosowali przeciw tej rezolucji przede wszystkim dlatego, że zwiera ona postulat głosowania większościowego w sprawie Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony (zamiast jednomyślności), co oznacza wręcz ubezwłasnowolnienie państw członkowskich w sytuacji różnego postrzegania zagrożeń na przykład ze Wschodu. Przypomnijmy przy okazji, że przez lata mimo ostrzeżeń płynących miedzy innymi z Polski, Niemcy nie tylko zbudowały razem z Rosją gazociągi Nord Stream 1 i Nord Stream2, ale także kupowały po zaniżonych cenach setki miliardów metrów sześciennych gazu, przekazując setki miliardów euro Rosji, która stworzyła z tych środków fundusz wojenny, z którego od 3 lat jest finansowana agresja Rosji na Ukrainę. Teraz wprawdzie Niemcy przyznały się do błędu w tej sprawie, ale konsekwencje tej krótkowzrocznej polityki tego kraju, ponosi Europa, w tym w szczególności Ukraina i sąsiadujące z nią kraje, w tym przede wszystkim Polska. A więc kraje, które myliły się w strategicznych decyzjach, takich jak postawienie na zaopatrzenie w ropę i gaz z Rosji , czy w sprawie polityki migracyjnej, co przynosi straszliwie wręcz negatywne skutki dla wszystkich krajów UE, teraz chcą „władzy” w sprawie polityki bezpieczeństwa i obrony.
Rezolucja wzywa do budowania Europejskiej Unii Obrony, a w jej ramach różnego rodzaju struktur, obok NATO, co niestety z jednej strony, będzie iluzją tworzenia skutecznych unijnych struktur obronnych, z drugiej strony, wyraźnym osłabieniem samego Paktu. W treści tego dokumentu, mimo jego obszerności, nie zawarto żadnego zobowiązania do przeznaczenia na obronę narodową, przynajmniej 2% PKB każdego kraju członkowskiego, a jednocześnie umieszczono postulaty wykorzystania ich uzbrojenia na podstawie decyzji instytucji unijnych. Oznacza to, że w dalszym ciągu toleruje się sytuację, w której niektóre kraje UE „jadą na gapę”, jeżeli chodzi zapewnianie bezpieczeństwa i jednocześnie chce dać im przywilej, decydowania o wykorzystaniu uzbrojenia innych krajów, które wydają na obronność 3-4 proc. swojego PKB.
Ponadto w rezolucji są zawarte liczne zapisy dotyczące tzw. „preferencji europejskich”, jeżeli chodzi o zakupy sprzętu wojskowego i amunicji i to w sytuacji kiedy cześć najbardziej nowoczesnych technologii obronnych, posiadają tylko USA, co więcej poza Europą uzbrojenie można nabywać z krótkim oczekiwaniem na realizację kontaktów, w firmach europejskich natomiast okres oczekiwania na dostawy, to przynajmniej kilka, a często wręcz kilkanaście lat. Co więcej zawarte w rezolucji wezwanie do utworzenia Jednolitego Europejskiego Rynku Obronnego, połączone z takim hasłami jak wezwanie do konsolidacji, oznacza wręcz zmuszanie przedsiębiorstw sektora zbrojeniowego mniejszych krajów unijnych do fuzji z gigantami zbrojeniowych krajów Europy Zachodniej, a tym samym niszczenia rodzimego przemysłu zbrojeniowego w tych krajach.
Tego rodzaju zapisy zawarte w rezolucji, godzące wprost w interesy państw członkowskich w tym Polski, spowodowały, że europosłowie Platformy w ostatniej chwili wprowadzili poprawkę do tego dokumentu popierającą projekt „Tarczy Wschód” i po jej przegłosowaniu, ogłosili swój ogromny sukces. Czy z tej poprawki wyniknie jakiekolwiek wsparcie finansowe ze środków europejskich dla „Tarczy Wschód”, oczywiście nie wiadomo, jeżeli nawet, to będą to symboliczne pieniądze, maksymalnie kilkaset milionów euro, przy jej koszcie szacowanym na kilkanaście miliardów złotych. Głosowanie europosłów obecnej koalicji za tą rezolucją, oznacza, mówiąc w uproszczeniu, oddanie kompetencji ministra obrony do Brukseli, a tak naprawdę przede wszystkim do Berlina. W tej sytuacji ataki na europosłów Prawa i Sprawiedliwości, za to, że głosowali przeciw tej rezolucji, ponieważ nie chcą oddania kompetencji ministra obrony do Brukseli, są więc Himalajami hipokryzji wszystkich tych, którzy w tej nagonce uczestniczą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/724020-europoslowie-po-za-oddaniem-bezpieczenstwa-w-rece-brukseli