„Polemika” ministra Sikorskiego z Elonem Muskiem oraz z Marco Rubio nie jest bezmyślnym wygłupem w stylu podziękowania za rzekome wysadzenie gazociągu na Bałtyku. Nie jest to też bon-mot w stylu o dorzynaniu watahy. Choć niewątpliwie Sikorski jest skandalistą i prowokatorem i lubi awantury medialne wokół swoich wypowiedzi. Wiadomo powszechnie o jego ego, z powodu którego wypowiada często niekonwencjonalne opinie. Toczy też od lat swój osobisty spór z amerykańskimi Republikanami
Tym razem jego tweeterowe przekomarzanie jest elementem większego planu. Rząd Tuska, trochę za podszeptami Sikorskiego, nie darzy Stanów Zjednoczonych sympatią. Skłania się bardziej w stronę federalizmu europejskiego i wiodącej roli Niemiec w Europie. W latach 2007 i 2008 Tusk i Sikorski powstrzymali na kilka lat budowę bazy amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce. Było wtedy oczywiste, że wzmacnianie amerykańskiej obecności wojskowej na wschodniej flance NATO kolidowało z niemiecką koncepcją budowy bezpieczeństwa europejskiego z udziałem Rosji. Kolidowało też z polityką resetu z Rosją, który to rząd Tuska rozpoczął jeszcze przed Obamą, zdaniem Sikorskiego. W następnych latach minister Sikorski propagował swoją inicjatywę chobielińską, utworzenia sztabu wojskowego w Unii Europejskiej. Kolejna inicjatywa dotyczyła utworzenia legionu europejskiego, wojskowej formacji UE, która miałaby odciążyć USA i NATO w obronie Europy. Ostatnia propozycja, aby zastąpić Starlink europejskim systemem łączności satelitarnej jest zgodna z duchem wcześniejszych inicjatyw, zmierzających do europejskiej autonomii strategicznej, do emancypacji od USA.
Łączą się te inicjatywy z szerszym planem premiera Tuska, z jego wsparciem europejskiej polityki przeciwstawienia się Trumpowi. Mimo sprawowania prezydencji Unii Europejskiej, Donald Tusk oddał inicjatywę Francji, brukselskim instytucjom unijnym, a nawet Wielkiej Brytanii, choć znajduje się poza Unią. Tusk popiera francusko-brytyjskie plany zorganizowania europejskiego korpusu wojskowego w celu wsparcia Ukrainy w przypadku wprowadzenia rozejmu. Pozytywnie odebrał propozycję francuskiego parasola atomowego nad Europą zamiast amerykańskich rakiet. Zapowiedział również podpisanie z Francją nowego traktatu o przyjaźni. Znajdzie się w nim napewno zobowiązanie do współpracy wojskowej i przemysłów obronnych. Pierwsze daniny Tusk już płaci kupując akcje francusko -niemieckiego koncernu Airbus. Oznacza to radykalny zwrot w polskiej polityce bezpieczeństwa, odchodzenie od współpracy z USA i tworzenie europejskich struktur wojskowych poza NATO.
Jak dokonać takiego zwrotu w proamerykańskim społeczeństwie? Należy najpierw zohydzić Trumpa. Oskarżyć o zapędy dyktatorskie oraz przekonać ludzi, że mówi językiem Putina. Kiedyś wobec przeciwników używano argumentów „ad hitlerum”, a dziś „ad Putinum”. Znamy te praktyki z polskiej sceny politycznej. Następnie należy zasiać w społeczeństwie niepokój wobec wiarygodności zobowiązań sojuszniczych. Wyprowadzą wojska z Europy i z Polski. Wyjdą z NATO. Wreszcie należy oskarżyć Trumpa, że zdradzi Ukrainę i zafunduje nam drugą Jałtę. Wypowiedzi Tuska i trollowanie Sikorskiego (oraz jego żony) wpisują się w ten schemat.
To niebezpieczna gra. Europa nie poradziła sobie bez Stanów Zjednoczonych w obu wojnach światowych. Nie poradziła sobie w czasach zimnej wojny ani w konfliktach bałkańskich. Nie radzi sobie we wspieraniu Ukrainy. Francusko-brytyjska interwencja w Libii przeciwko Kadafiemu powiodła się dopiero po wsparciu USA. Zaś francuska obecność wojskowa w państwach Afryki Subsaharyjskiej właśnie została wycofana, gdyż nie poradziła sobie z rebeliantami oraz rosyjskimi najemnikami z Grupy Wagnera.
Ponad 30 lat Europa dywaguje nad planem stworzenia sił militarnych bez Stanów Zjednoczonych. Wszyscy wiedzieli, że stoją za tym ambicje francuskie. Oficjalnie tłumaczono, że siły będą używane gdy USA nie chcą lub nie powinny uczestniczyć w takiej operacji, na przykład na obszarze byłego ZSRR. I kiedy pojawia się taka potrzeba Unia organizuje festiwal spotkań na szczycie. zachowuje się jak w starym dowcipie z PRL. Co się zbiera najpierw gdy zaczynają się żniwa? Najpierw zbiera się plenum partii. Nie można dziś eksperymentować z nowymi projektami obronnymi. Nie buduje się straży pożarnej gdy płoną już zabudowania sąsiada. Sięga się po istniejące i sprawdzone instrumenty obronne. Nie niszczy się ich w imię ideologicznych fanaberii.
Witold Waszczykowski, były szef polskiej dyplomacji w rządzie Beaty Szydło”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/723694-polemika-sikorskiego-z-muskiem-i-rubio-nie-jest-wyglupem