„Moim zdaniem to 4 procent PKB na obronność, to jest już takie minimum w najbliższych pewnie dekadach, które Polska będzie musiała wydawać, żeby być bezpieczna bez względu na to, czy będą chwilowe, powiedzmy ‘przestoje w zagrożeniu’” - wskazuje Bartosz Kownacki, poseł PiS, były wiceminister obrony narodowej w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Prezydent Andrzej Duda zaproponował poprawkę do konstytucji, która zakłada zagwarantowanie wydatkowania 4 procent PKB rocznie na obronność. Co pan sądzi o tym pomyśle?
Bartosz Kownacki: Podpisuję się pod nim obiema rękoma, choć wolałbym 5 proc., bo przypomnę, że Prawo i Sprawiedliwość złożyło ustawę o 5 proc. wydatków PKB na obronność, ale oczywiście konstytucja może przewidywać 4 proc., a 5 proc. będzie i tak realizowane.
To ważne nie tylko, co oczywiste ze względu na bezpieczeństwo, ale także na relacje ze Stanami Zjednoczonymi i wszystko, co z tym związane. Warto przypomnieć, że w ubiegłym roku nasze wydatki na obronność były procentowe najwyższe, ale nie przekroczyły 4 procent. W 2024 roku było 3,7 procent, czyli mniej niż zakładano, więc jak najbardziej jestem za wpisaniem 4 procent do konstytucji.
Mam nadzieję, że w tej sprawie będzie zgoda polityczna, ale chciałbym, żeby równolegle była procedowana ustawa o 5 proc. PKB na obronę Prawa i Sprawiedliwości, bo o tym też mówią politycy dzisiejszej koalicji rządzącej. Więc skoro mają takie deklaracje, to spokojnie się spotkajmy w 4 procent w konstytucji, a przeznaczajmy 5 procent w tym trudnym czasie.
Jak pan patrzy na podejście koalicji rządzącej do tej propozycji? Pan marszałek Hołownia mówił, że być może nie ma takiej potrzeby, że może to wystarczy ustawą załatwić, ale czy to właśnie nie o to chodzi, że zagwarantowanie w konstytucji ma większą moc, bo ustawę dużo łatwiej zmienić?
Oczywiście, że tak, bo jeżeli te 4 procent będzie zapisane w konstytucji, to już nie będzie się dało tego zmniejszyć ustawą. Moim zdaniem to 4 procent, to jest już takie minimum w najbliższych pewnie dekadach, które Polska będzie musiała wydawać, żeby być bezpieczna bez względu na to, czy będą chwilowe, powiedzmy „przestoje w zagrożeniu”, bo przypominam, że jeszcze 15 lat temu, te wydatki były mniejsze, bo się wydawało, że świat jest bezpieczny.
Jeżeli to będzie zagwarantowane tylko w ustawie, to niestety będzie tak, że przyjdzie jakaś ekipa, jedna czy druga, która uzna, że nie chce tych wydatków realizować i bardzo łatwo będzie to zmienić. Konstytucję jest dużo trudniej zmienić. Jeżeli pan Hołownia rzeczywiście myśli o bezpieczeństwie, także swoich dzieci, to polecam mu pochylenie się nad tą propozycją. Taka poprawka do konstytucji daje nam gwarancje, że w najbliższych dekadach nie będzie sytuacji, która miała miejsce w latach 90-tych i 2000-tych, że kosztem wydatków na obronność, łatano deficyty i różne dziury budżetowe, czego efekty widzieliśmy w 2015 roku, kiedy przejmowaliśmy rządy w kraju - polska armia się wówczas zwijała. Polityk musi myśleć nie tylko w perspektywie jednego roku czy dwóch lat, ale w perspektywie no co najmniej dekady czy dekad.
Czy ta presja prezydenta i Prawa i Sprawiedliwości w tej sprawie nie jest związana z tym, że w tamtym roku MON nie zrealizował swojego budżetu?
To też ma znaczenie, że no niestety ten budżet nie jest w pełni realizowany. To wynika z różnych powodów, na to się złożyło wiele rzeczy, przede wszystkim nieprzemyślane działania koalicji rządzącej, która kwestionowała realizację budżetów Prawa i Sprawiedliwości. To usztywniło urzędników. Oni po prostu nie są skłonni do pewnego ryzyka i nadmiarowych działań, czyli sami sobie zaszkodzili. Kolejnym powodem jest sytuacja finansowa, która jest coraz gorsza w Polsce za czasów rządu Donalda Tuska i gdzieś się szuka tych oszczędności, nawet nieoficjalnie. I tak to się kończy później.
Pan prezydent Duda w ostatnich dniach odwiedził także kwaterę główną NATO, tam rozmawiał z sekretarzem generalnym Markiem Rutte i mówił, że chciałby złożyć taką propozycję, aby wydatki na obronność były nie mniejsze niż 3 procent PKB wśród państw członkowskich. Jak pan sądzi, jakie będzie podejście państw NATO do tego?
To jest gigantyczny problem. Uważam, że te 3 procent w obecnej sytuacji to jest takie minimum, chociaż chciałbym, żeby było więcej, ale to jest rozsądna propozycja. Kiedy zapowiadano 2 procent PKB i wtedy poczyniono ustalenia, to niewiele państw to zrealizowało. Co więcej, niestety te wydatki na obronność realizują w zasadzie tylko państwa graniczące z Rosją. Państwa bałtyckie, czy Polska wydają naprawdę relatywnie dużo na obronność, a nie wydają na obronność państwa, które czują się przesadnie pewnie. Już nie mówię, że najbardziej skandalicznym dla mnie i oburzającym przypadkiem jest Luksemburg. Gigantycznie bogate państwo, które wydaje poniżej 1 proc. na obronność, ponieważ kto je ma najechać? Polska nie najedzie. Belgia ani Francja też nie najadą, prawda? Niemcy też. Więc Luksemburg czuje się tak bezpieczne, że uważa, że może żerować na innych państwach.
Sojusz to jednak jest pewna obrona kolektywna. Jeżeli dochodzi do ataku na przykład na Polskę, to nie tylko Polska się broni, nie tylko korzysta z pomocy państw bałtyckich, ale także taki Luksemburg, czy taka Belgia, która też nie wydaje dużo na obronność, także powinny przyjść z pomocą. A w momencie, kiedy państwo wydaje poniżej 1 procenta na obronność, to nie jest w stanie wykrzesać żadnych sił, które pomogłyby zaatakowanemu państwu, czyli tak naprawdę jest fikcyjnym sojusznikiem, sojusznikiem na papierze, który nie byłby w stanie zagrożenia w żaden sposób pomóc zaatakowanemu państwu poza słownymi deklaracjami.
Czy ich podejście może się zmienić dzięki presji prezydenta USA Donalda Trumpa, czy propozycji prezydenta Andrzeja Dudy? Jaka jest szansa, że swoje podejście zmieni chociażby taka Portugalia, która znajduje się bardzo daleko od potencjalnego zagrożenia?
W tym zakresie całkowicie zgadzam się z Donaldem Trumpem i to jest to, co powiedziałem wcześniej, to są nielojalni sojusznicy, nieuczciwi sojusznicy bym powiedział, bo wiedzą, że potencjalna wojna będzie toczyła się nie na ich granicach i po prostu żerują na innych, trzeba to powiedzieć. Ani taka Portugalia, ani taka Hiszpania nie czują się zagrożone inwazją na swoje terytorium. To samo dotyczy Luksemburgu czy Belgii, czyli tych niebywale bogatych państw i dlatego ta presja jest słuszna. Działania prezydenta Dudy w tej sprawie są bardzo słuszne i dobrze, że jest ta presja prezydenta Trumpa. Te państwa po prostu czują bezkarne, bo taki Luksemburg, nawet jakby dzisiaj wystąpił z NATO, to i tak może czuć się bezpieczny. Oczywiście w sprawie presji Donald Trump ma większe możliwości niż prezydent Duda.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/723387-nasz-wywiad-kownacki-4-proc-pkb-na-obronnosc-to-minimum