„Tu nie chodzi o to, że Trump chce coś oddać Putinowi, albo zmusić do czegoś Ukrainę. Złoża minerałów, których dotyczyła umowa z USA, zostały już przez Zełenskiego wcześniej obiecane innym krajom Europy” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Romuald Szeremietiew. W ten sposób były szef MON wyjaśnia arogancki sposób zachowania Zełenskiego w Białym Domu. „Okazało się, że nie jest najmądrzejszy, bo dał się podpuścić przeciwko Trumpowi” - podkreśla prof. Szeremietiew.
Donald Trump wstrzymał wszelką pomoc wojskową dla Ukrainy, „by upewnić się, że przyczynia się ona do rozwiązania” konfliktu. To efekt fatalnej dla Ukrainy wizyty prezydenta Wyłodymyra Zełenskiego w Białym Domu. Nie tylko nie podpisał wynegocjowanej z USA umowy o wydobyciu przez Amerykanów surowców na Ukrainie, ale zachowywał się arogancko wobec prezydenta Trumpa.
Prezydent Donald Trump chce przekonać Wołodymyra Zełenskiego, żeby przyjął rozwiązanie, które zaproponował Ukrainie. Chodzi o podpisanie umowy w sprawie wykorzystania metali ziem rzadkich, co oznacza gospodarcze wejście Stanów Zjednoczonych na terytorium Ukrainy. Taki scenariusz jest dla Kijowa bardzo dobry
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Romuald Szeremietiew.
CZYTAJ TAKŻE: Ukraiński deputowany po wstrzymaniu pomocy z USA: Mamy zapasy uzbrojenia, które wystarczą do obrony przez pół roku
Złoża obiecane innym krajom
Dlaczego zatem Zełenski tak arogancko zachował się w Białym Domu? W ocenie prof. Szeremietiewa prezydent Ukrainy nie powiedział Trumpowi o bardzo ważnej sprawie.
Zełenski pojechał do Waszyngtonu w sytuacji, kiedy umowa z USA była wynegocjowana i miał ją jedynie podpisać, a nie negocjować. Tyle że złoża minerałów, których ona dotyczyła, zostały już przez niego wcześniej obiecane innym krajom Europy: Niemcom i Brytyjczykom. W tej sytuacji jego zachowanie wydaje się jasne
— uważa nasz rozmówca.
Większość złóż, które mieliby wydobywać Amerykanie, znajduje się na terenach, które teraz okupują Rosjanie. Oznacza to, że jeżeli Ukraina podpisałaby umowę z USA, to Trump mógłby powiedzieć w pewnym momencie Putinowi: wynoś się z tych terenów, bo będziemy je teraz eksploatować. Tu nie chodzi o to, że Trump chce coś oddać Putinowi, albo zmusić do czegoś Ukrainę. Moim zdaniem chodzi o to, że te złoża, które są przedmiotem zainteresowania wszystkich, zostały przez Zełeńskiego, albo przez jego oligarchów, wcześniej rozdysponowane inaczej. Dlatego Europa, a mówiąc wprost Niemcy, podpuszczają Zełenskiego, by postawił się twardo Trumpowi i podszeptują, „nie bój się, wesprzemy cię”. Wszyscy widzieliśmy, co w Białym Domu pokazał Zełenski
— podkreśla były minister obrony narodowej.
Prezydent Trump chce osiągnąć swój cel i moim zdaniem go osiągnie. Oczywiście zmierza do zawarcia pokoju, ale chce wejść na Ukrainę i jednocześnie zmusić Europę, żeby bardziej zadbała o własne bezpieczeństwo. Ta sytuacja wydaje się bardzo klarowna i właściwie nie ma się tu czym przejmować. Wszyscy, którzy dziś wyją i wrzeszczą w kierunku Białego Domu, są albo niemądrzy, albo działają zgodnie z interesem, który prezentuje strona niemiecka. Proszę zwrócić uwagę na to, że Rosja siedziała do tej pory cichutko
— podkreśla profesor Szeremietiew.
CZYTAJ TAKŻE: Wiemy, kiedy zostanie pokazany brytyjsko-francuski plan dla Ukrainy. „Kijów miał się zgodzić na taką formułę”. Co na to USA?
„Żałosne pomysły” Paryża i Londynu
Francja i Wielka Brytania miały opracować europejski plan pokojowy, który Zełenski miałby proponować w USA. Przewiduje on tylko częściowe zawieszenie borni. Rozpoczętego procesu pokojowego pilnowałyby wojska europejskich krajów.
To są żałosne pomysły. Powiem tak, ten częściowy plan pokojowy, to tak, jakby mówić o częściowej ciąży. Europa ma niby wysłać na Ukrainę wojsko. W sytuacji, kiedy do takiej operacji potrzeba minimum 200 tys. żołnierzy, oni mówią o ok. 30 tysiącach, w tym także, moim zdaniem, żołnierzy polskich
— zauważa nasz rozmówca i zwraca uwagę na to, że europejskie kraje snują dziś kompletnie nierealne scenariusze dotyczące własnych możliwości militarnych.
Po ostatnim dziwnym szczycie w Londynie, gdzie zebrała się antytrumpowska koalicja, ustalono, że na obronność trzeba przeznaczyć przynajmniej 3 proc. PKB. Tyle że na odbudowę własnych wojsk będą potrzebowali ok. 10 lat. To są terminy tak odległe, że kompletnie nierealne i w obecnej sytuacji nic niewnoszące. Oczywiście zakładając, że te kraje w ogóle wezmą się do roboty w tym zakresie, bo jak na razie bardziej dbają o niskoemisyjną armię. Moim zdaniem Donald Trump po prostu sprowadza europejskie towarzystwo na ziemię. Jednocześnie okazało się, że Zełenski nie jest najmądrzejszy, bo dał się podpuścić przeciwko Trumpowi i dodatkowo ciągle jest uwikłany w niejasne związki z Berlinem. Teraz nie wie, jak się z tego wyplątać
— stwierdza rozmówca portalu wPolityce.pl i komentuje wstrzymanie dostaw broni dla Ukrainy przez Waszyngton.
„Mam zaufanie do polityki Trumpa”
Moim zdaniem Trump nie mógł inaczej postąpić z tym towarzystwem. Pamiętamy, kiedy J.D. Vance wytknął w czasie rozmowy Zełenskiemu, że nie potrafi okazać wdzięczności. Tej postawy Ukraińców doświadczyli także Polacy. Mam zaufanie do polityki Trumpa, jeśli chodzi o rozegranie sprawy rozejmu i nie uważam, że działa na rzecz Putina. On bardzo twardo gra o interesy Stanów Zjednoczonych i w tym układzie oznacza to także bardzo silną pozycję Polski. To może być dla nas korzystne, ale pod warunkiem, że w Warszawie będziemy mieć rząd, który będzie rozumiał się z Trumpem i z nim współdziałał. Pamiętajmy, że wojna na Ukrainie toczy się od 3 lat i dopiero po objęciu prezydentury przez Trumpa, po raz pierwszy mamy poważne rozmowy o pokoju. Europejscy liderzy niczego do tej pory nie byli w stanie wymyślić i ta wojna trwałaby jeszcze kolejne lata, gdyby nie Trump
— podsumowuje prof. Romuald Szeremietiew.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/722893-szeremietiew-czesciowe-zawieszenie-broni-to-zalosny-pomysl