Prezydent Duda stwierdził w rozmowie z „Super Expressem”, że antyrosyjska narracja premiera Donalda Tuska trąci hipokryzją, biorąc pod uwagę jego wcześniejszą narrację i politykę wschodnią. „To ja pytam, gdzie był Donald Tusk w 2015 roku, kiedy Krym był już zajęty przez Rosję, a Ługańsk i Donieck faktycznie znajdowały się pod rosyjską okupacją? Wówczas pełnił funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej, a mimo to nie widzieliśmy żadnych realnych działań z jego strony” - mówił prezydent.
Prezydent Andrzej Duda był pytany w „Super Expressie” o to, czy Polska może liczyć na wsparcie Europy w dozbrajaniu i rozbudowie swojej armii.
To trudne pytanie. Słyszymy, że niektóre kraje Europy Zachodniej wciąż rozważają powrót do dostaw rosyjskiego gazu i odnawianie Nord Stream 2. Jak więc można wierzyć, że jednocześnie chcą mocno naciskać na Rosję? Podczas jednego ze spotkań w Brukseli zaproponowałem, aby zamrożone rosyjskie środki finansowe w europejskich bankach przeznaczyć na pomoc dla Ukrainy. Spotkało się to z wściekłością kanclerza Niemiec. Mogę potwierdzić, że wręcz krzyczał. Jeśli nawet takie kroki są blokowane, to jak możemy mówić o realnej pomocy?
— pytał prezydent.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
„Hipokryzja” Tuska
Skomentował też wypowiedź premiera Donalda Tuska po szczycie w Londynie, kiedy mówił o „przebudzeniu się” Europy.
To ja pytam, gdzie był Donald Tusk w 2015 roku, kiedy Krym był już zajęty przez Rosję, a Ługańsk i Donieck faktycznie znajdowały się pod rosyjską okupacją? Wówczas pełnił funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej, a mimo to nie widzieliśmy żadnych realnych działań z jego strony
— podkreślił prezydent Duda.
Jego zdaniem sytuacja miała się zgoła odmiennie, gdyż to właśnie wtedy Niemcy i pozostałe państwa Europy Zachodniej zaangażowane były w Nord Stream 2, uzależniający jeszcze wydatniej kontynent europejski od rosyjskiego gazu.
Czy Donald Tusk przejmował się zagrożeniem ze strony Rosji w 2008 roku, kiedy rosyjskie czołgi zmierzały na Tbilisi, a prezydent Lech Kaczyński otwarcie stawał w obronie Gruzji? Czy w 2012 roku, kiedy zgadzał się na zacieśnienie współpracy polskich służb z rosyjskimi służbami specjalnymi? Wtedy nie było mowy o żadnym „antyrosyjskim froncie” ze strony Donalda Tuska
— punktował.
Andrzej Duda wyjaśniał, że obecne górnolotne słowa szefa polskiego rządu trącą hipokryzją, gdyż nie można z jednej strony mówić, że broni się wartości europejskich, a z drugiej wzmacniać pozycję Rosji na świecie.
Straszenie wojną atomową
Prezydent RP odniósł się także do opinii wielu komentatorów, że nie da się pokonać Rosji, gdyż jest ona mocarstwem atomowym.
Zaznaczył, że od czasu zakończenia II wojny światowej arsenał atomowy nie był wykorzystywany w działaniach zbrojnych i kto pierwszy sięgnie po broń jądrową, będzie na świecie przeklęty.
Rosja ma broń jądrową, ale Stany Zjednoczone także ją mają – i to w znacznie większym wymiarze, jeśli spojrzymy na nakłady na jej utrzymanie i rozwój
— zauważył, dodając że Rosja nie ma żadnych szans w starciu konwencjonalnym ze Stanami Zjednoczonymi, bo jeśli nie może sobie poradzić z armią ukraińską, to tym bardziej z najsilniejszą armią świata.
Prezydent wyjaśniał, że dywagacje na temat ewentualnej wojny atomowej można na razie odłożyć na bok i skupić się na problematyce wojny konwencjonalnej, w której - jak jeszcze raz podkreślił - Rosja nie ma z USA szans.
Wizja Nawrockiego
Prezydent Duda wyraził też swoje zadowolenie z tego, że córka prezydenta Lecha Kaczyńskiego Marta udzieliła poparcia obywatelskiemu kandydatowi na prezydenta Karolowi Nawrockiemu, choć - jak stwierdził - nie było to dla niego zaskoczeniem. W tym kontekście podkreślił, że Kaczyńska „wskazała na wartości”, które są dla niej ważne, a które podziela także on sam.
Pytany o to, czy Karol Nawrocki to nowy Andrzej Duda, prezydent odpowiedział, że każdy z nich jest jeden, indywidualny.
W niektórych aspektach Karol Nawrocki nigdy nie będzie Andrzejem Dudą, a Andrzej Duda nigdy nie będzie Karolem Nawrockim. Tak po prostu jest i nie ma sensu próbować robić z nich identycznych polityków. Dla mnie najważniejsze jest podejście do spraw Polski
— powiedział.
Dodał przy tym, że chodzi u przede wszystkim o zrozumienie dla tego, jak powinna być kształtowana i prowadzona polityka wewnętrzna i zewnętrzna państwa oraz konieczności utwierdzania suwerenności narodowej, tożsamości i bezpieczeństwa.
Karol Nawrocki w swoim programie przedstawia wizję Polski, która jest mi bliska
— uzupełnił prezydent RP.
Dodał jednak, że nie weźmie udziału w kampanii wyborczej prezesa IPN, gdyż jako głowie państwa mu nie wypada, chociaż nie ukrywa, że Nawrocki najlepiej odpowiada podzielanym przez niego wartościom.
CZYTAJ TEŻ:
maz/”Super Express”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/722859-prezydent-gdzie-byl-tusk-gdy-krym-byl-zajety-przez-rosje