Przywództwo Tuska w trudnych czasach jest albo tragedią, albo farsą. To jest po prostu chodzące (latające, zjeżdżające) nieszczęście.
Wygląda to okropnie, a konsekwencje są jeszcze gorsze. Okropnie wygląda pałętanie się premiera Donalda Tuska po różnych szczytach, które jednakowoż nie on organizuje jako szef unijnej prezydencji. On jest tylko wzywany i leci. A to do Paryża, a to do Londynu, a to pewnie do Rzymu, bo pilnego szczytu Europa – USA (plus inne państwa zainteresowane położeniem kresu wojnie Rosji przeciwko Ukrainie) domaga się premier Włoch Giorgia Meloni. Tusk nie tylko pałęta się jak potłuczony, ale też nic z tych jego wyjazdów nie wynika. No i potem nie ma nic do zakomunikowania Polakom.
To oczywiście wstyd, że Tusk jako szef unijnej prezydencji (a minęły już dwa miesiące z sześciu) niczego nie potrafił zorganizować w Polsce. Świetna okazja i nic (następna za 12 lat), a przecież można by tę prezydencję maksymalnie wykorzystać dyplomatycznie. Tyle że Donald Tusk nie ma żadnego pomysłu, a spotykać się tylko po to., żeby na koniec zrobić wspólną fotkę, nikt poważny nie chce. Tusk i Sikorski powinni sypać inicjatywami, robić szum i narzucać narrację, a oni zachowują się osoby specjalnej troski.
Nieważne, że ani w Paryżu, ani w Londynie nic specjalnego się nie zdarzyło, bo chyba nie mogło, ale w świat poszła wiadomość, że Emmanuel Macron i Keir Starmer to są liderzy, którzy próbują znaleźć jakieś wyjście z trudnej sytuacji. Tusk żadnego istotnego komunikatu nie wysyła. Prawdopodobnie dlatego, że nie ma zielonego pojęcia, co mógłby czy powinien zrobić. Znaleźć się w samolocie i potem być przetransportowanym do jakiejś stolicy to może zwykła walizka. Od politycznych liderów wymaga się nieszablonowego myślenia i zgodnego z nim działania.
Gdyby nie działania prezydenta Andrzeja Dudy, któremu przecież za pięć miesięcy kończy się druga kadencja, Polska byłaby traktowana wyłącznie jako słup. Prezydent Duda korzysta jeszcze z wypracowanego przez prawie 10 lat kapitału zaufania i wysokiej międzynarodowej pozycji (nawet, gdy towarzyszy temu nieustanne ujadanie rządzących Polską zamiast minimalnej choćby wdzięczności), ale przecież on nie zastąpi premiera i rządu. A ci są kompletnymi nieudacznikami i statystami wielkiej polityki.
Kiedy ludzie Tuska wydurniają się w mediach, że te szczyty to właściwie są z inicjatywy Tuska, bo wszystko jest z nim konsultowane, nie chce się nawet śmiać. Jest coś niesamowitego w tym, iż Tusk nie jest w stanie wykorzystać tego, że Polska jest szóstą gospodarką UE, że najszybciej się rozwija i ma przewagę w rozumieniu Rosji i jej polityki. I nic mu nie daje to, że przez 5 lat był przewodniczącym Rady Europejskiej. To przykre, ale premier Tusk jest w UE i polityce międzynarodowej zwykłym popychadłem. A przez to i Polska tak właśnie jest traktowana.
A najgorsze jest to, że poza bzdurnymi trywializmami po różnych szczytach Tusk nie ma nic do powiedzenia Polakom. Albo nic nie zrozumiał, albo się tam nie odzywał, więc nie chce się ośmieszać. Albo nie wie, co się w ogóle dzieje. O tym mogłyby świadczyć jego wyjątkowo niemądre wpisy na platformie X po tym, co się stało w gabinecie owalnym podczas spotkania Donalda Trumpa z Wołodymirem Zełenskim.
Donald Tusk zachowuje się jak kompletny ignorant, choć powinien wystąpić z kilkoma pomysłami tylko w tygodniu po wizycie Zełenskiego u Trumpa. Ale nie, pomysły to ma Emmanuel Macron (zwykle bezsensowne i wynikające z urojeń wielkościowych), Keir Starmer (mimo że Wielka Brytania jest poza Unią) albo Giorgia Meloni (przy Tusku w politycznym sensie prawdziwy mężczyzna). Tuska nikt nie traktuje poważnie, a polska prezydencja przelatuje przez palce. A przecież Tuska z Sikorskim wręcz rozdymała pycha wynikająca z urojeń wielkościowych i przypisywania sobie ról, których nigdy nie odgrywali.
Można powiedzieć, że przywództwo Tuska w trudnych czasach jest albo tragedią, albo farsą. Nie tylko, że on nic nie może, to jeszcze nic nie jest w stanie wymyślić, nie mówiąc o zorganizowaniu. To jest po prostu chodzące (latające, zjeżdżające) nieszczęście. Nawet na nartach nie umie jeździć, choć stwarza wrażenie, jakby był jakimś Ingemarem Stenmarkiem czy Alberto Tombą. I nie jest tak, że mu akurat nie idzie. On się zwyczajnie do niczego nie daje. I nie on płaci za to cenę, tylko miliony Polaków.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/722822-tusk-nad-niczym-nie-panuje-niczego-nie-organizuje