Trochę obawiałem się tej konwencji zachowawczo nazwanej konferencją programową. Od dłuższego czasu ze strony części znudzonego/zmęczonego zaplecza okołopisowskiego słychać bowiem absurdalne oczekiwania. Na jakieś fajerwerki, na wygranie tej kampanii już teraz, na szarżę, która może dostarczy ciekawych komentarzy ale kompletnie zlekceważy zasady strategii i konieczność myślenia o II turze.
Próby wymuszenia fałszywego ruchu i zniszczenia kampanii Karola Nawrockiego nasilają się także ze strony establishmentu. Wymyślono tam, że radykalne pompowanie Sławomira Mentzena (który ma obiektywnie dobrą falę, pytanie, czy nie za wcześnie) rozedrga sztab Nawrockiego i jego zaplecze. Mentzen jest dla obozu władzy wymarzonym kandydatem: błyskawicznie zorganizowano by kampanię pod hasłem „zatrzymać faszystę” (którym oczywiście nie jest).
Ten kontekst wytwarzał ciśnienie w którym łatwo o błąd. Albo zbytni radykalizm albo niewłaściwą w kampanii prezydenckiej zachowawczość. Jak z tego wybrnięto? Oto pięć najważniejszych dla mnie wniosków.
Po pierwsze, dr Karol Nawrocki pokazał, że ma w sobie gen zwycięzcy, pomysł na kampanię i energię. Opłaciło się postawić na polityka nie zmęczonego sprawowaniem władzy, nie zużytego, głodnego sukcesu. Przyjemnie się jego przemowy słuchało, przyjemnie się na tego mówcę patrzyło. Pokazał świeżość i prezydencki format, kompetencje konieczne do sprawowania urzędu. To wielki atut, bo w wyborach prezydenckich Polacy wybierają trochę także domownika - kogoś, kto przez media, będzie gościł w ich domach przez następne pięć lat. Musi się taką osobę lubić, musi się jej ufać.
Po drugie, przemyślano precyzyjnie rozłożenie akcentów na to, co z pisowskich czasów jest brane na sztandary (CPK, silne państwo, patriotyzm, inwestycje w tanią energię) a co trochę zostaje tylko wspomniane (800 Plus, programy prospołeczne, socjalne). Bez względu na to, co o tym sądzimy, zmiana w podejściu do tych programów jest widoczna zwłaszcza wśród młodszych wyborców i tych zerkających życzliwie na Konfederację. Takie ustawienie plus kurs na niższe podatki otwiera Nawrockiemu szanse na skuteczne pozyskanie nowych wyborców przed II turą. Jednocześnie mocne wsparcie ze strony Solidarności, umowa programowa podpisana ze związkiem, świetne wystąpienie Piotra Dudy zabezpieczają go z flanki socjalnej. Bardzo cieszy odwołanie do dziedzictwa śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego (w tym udział w konwencji Marty Kaczyńskiej) - w tym dziedzictwie jest klucz do nowoczesnego patriotyzmu.
Po trzecie, widać ambitną próbę znalezienia nowych propozycji dla opisania modernizacyjnej linii obozu patriotycznego (Fundusz Przełomowych Technologii). Nawrocki skutecznie punktował antyrozwojową politykę rządu Tuska, która ma Polaków zredukować do tanich, źle wykształconych pracowników. Kto wie, czy w tym poczuciu milionów Polaków iz kraj wytraca impet, nie ma największej szansy na zwycięstwo.
Po czwarte, dobrze wybrzmiały wątki obrzydliwego zamordyzmu i białoruskiego bezprawia obecnej władzy („warcząca demokracja”) ale nie dopuszczono, by konferencja stała się jękiem prześladowanych pisowców. Prześladowania są realne, bezprawie nie spotykane po 1990 roku ale jednak w tym tonie wygrać wyborów się nie da. Wieś, nauczyciele, rodzice - każda z tych grup i inne miały poczucie, że to jest program o nich i dla nich, że to oni stoją w centrum troski kandydata. Złożył Nawrocki obietnice normalności, dobrobytu, zadeklarował niechęć do wszelkich eksperymentów na żywym organizmie społecznym.
Po piąte, Nawrocki podnosił zasadniczo tyle te sprawy, które dają większość. Takie jak reparacje (badanie CBOS z września 2023 roku wskazywało na 58 procent poparcia), niechęć do skrajnie lewicowych eksperymentów społecznych, których symbolem jest Trzaskowski, jak szacunek dla obrońców polskich granic. Dobrze to przemyślano z puentą tego przekazu: te wybory będą referendum za lub przeciw rządowi Tuska. Głosować można na wiceTuska Trzaskowskiego lub za kandydata wszystkich, którzy są przeciw tej szkodliwej linii - Karolem Nawrockim.
Punktów „kontraktu” z Polakami jest 21. Konferencja trwała bardzo długo. Dla zwykłego widza mogło to być trudne do strawienia ale może inaczej się nie dało - wykuwano tam programowe zaplecze kampanii. Co najważniejsze, wysłano skutecznie sygnał mocy, wielkiej wiary w zwycięstwo, programu atrakcyjnego dla większości Polaków. Dobrze to podsumował prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński: „Nasz kandydat. Innego nie ma”.
Teraz wiele zależy od zaplecza. Nawrocki dowozi, zaplecze musi się zmobilizować, zakasać rękawy w kampanii, odnaleźć w sobie gen zwycięzców, odrzucić postawę ofiary liżącej rany po porażce 2023 roku i skupionej na obronie przed bezprawiem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/722730-nawrocki-dowozi-teraz-wiele-zalezy-od-zaplecza