„Donald Trump był na początku wyjątkowo koncyliacyjny jak na niego. Donald Trump jest trochę narcystyczny nie ulega to kwestii, a mimo wszystko chwalił ukraińską armię, chwalił ukraińskich generałów, mówił, że Ukraina to wspaniały naród. Na pytanie dziennikarki o to, czy da się odzyskać te tereny zajęte przez Rosję, mówił, że tak, że USA będą o to zabiegać, będą się o to starać. Czyli wszystko było w koncyliacyjnym tonie. No ale potem, niestety, Zełenskiego poniosło i skończyło się właściwie katastrofą” - powiedziała Aleksandra Rybińska, dziennikarka „Sieci”, w programie „Ostra szpila” na antenie Telewizji wPolsce24.
Oczy całego świata były wczoraj zwrócone na Waszyngton. Rozmowy między przywódcami USA i Ukrainy zakończyły się jednak fiaskiem.
„Zełenskiego poniosły emocje”
Do kłótni w Białym Domu odniosła się w programie „Ostra Szpila” na antenie Telewizji wPolsce24 Aleksandra Rybińska, dziennikarka Tygodnika „Sieci”, specjalizująca się w polityce międzynarodowej.
Chyba jest dosyć oczywiste, że nie tak miało być. Wołodymir Zełenski wiedział, po co tam przyjeżdża, wiedział, co ma podpisać, to zostało wszystko wcześniej uzgodnione i wiemy z przecieków do mediów, że te negocjacje ze zamkniętymi drzwiami także były bardzo burzliwe. Ale mimo wszystko coś zostało uzgodnione. Teraz strona amerykańska mówi, że w aneksie do tej umowy były jeszcze jakieś gwarancje bezpieczeństwa, Wołodymyr Zełenski twierdził, że były niewystarczające. Jest oczywiście pytanie, dlaczego, skoro to było uzgodnione, wszystko przebiegło tak źle
— powiedziała.
I wydaje mi się, że prezydenta Ukrainy troszeczkę emocje poniosły. To jest pierwsze wytłumaczenie, bo właściwie to on rozpoczął tę kłótnię. W pewnym momencie J.D. Vance zaczął mówić o tym, że brakuje żołnierzy ukraińskiej armii, że pobór nie idzie, że zginął milion ukraińskich żołnierzy, że nie ma komu walczyć, to wszystko. Oczywiście, te liczby nie do końca się zgadzają, i Wołodymyr Zełenski w tym momencie postanowił się wtrącić i zaczął pouczać wiceprezydenta USA i od tego właściwie ta kłótnia się zaczęła, to było to ostatnie 10 minut
— zwróciła uwagę.
O co poszło?
Rybińska podkreśliła, że Vance nie uderzał w Zełenskiego ani Ukrainę.
Wydaje mi się, że wszystko to, co Vance mówił, było skierowane do publiczności amerykańskiej. Przede wszystkim krytykował Bidena, krytykował Demokratów, nie atakował w zasadzie Zełenskiego i nie było żadnego powodu, żeby to w ten sposób rozegrać, no ale, niestety, tak się stało, no i potem poszło już można powiedzieć coraz gorzej i skończyło się na tym, że go wyproszono praktycznie z tego spotkania i poproszono, żeby wrócił na Ukrainę
— podkreśliła.
To prawda, że Ukraina nie robi postępów na polu bitwy, to prawda, że wielu Ukraińców nie chce walczyć, ludzie wyjechali, różne mamy dane na ten temat, ale jest mowa o tym, że Ukraina ma w tej chwili 26, może 28 milionów mieszkańców, ponieważ tyle osób wyjechało w tym oczywiście. (…) Wołodymyr Zełenski poczuł się dotknięty zaczął pouczać i Trumpa i Vance’a, jaka jest Rosja, jakie zagrożenie z Rosji się bierze, zaczął robić szantaż emocjonalny, (…) mówić, że całe szczęście, że USA jest otoczone morzem, bo inaczej Rosja by ich także zaatakowała, że i tak może przyjść po nich
— dodała Aleksandra Rybińska.
Donald Trump był na początku wyjątkowo koncyliacyjny jak na niego. Donald Trump jest trochę narcystyczny nie ulega to kwestii, a mimo wszystko chwalił ukraińską armię, chwalił ukraińskich generałów, mówił, że Ukraina to wspaniały naród. Na pytanie dziennikarki o to, czy da się odzyskać te tereny zajęte przez Rosję, mówił, że tak, że USA będą o to zabiegać, będą się o to starać. Czyli wszystko było w koncyliacyjnym tonie. No ale potem, niestety, Zełenskiego poniosło i skończyło się właściwie katastrofą, bo tak źle przebiegającej rozmowy, muszę przyznać, że nigdy nie widziałam. Oglądanie tego bolało
— oceniła dziennikarka.
Co z gwarancjami bezpieczeństwa?
Czy zachowanie prezydenta Zełenskiego może osłabić pozycję Ukrainy?
Trump powiedział jasno, że już teraz w tej chwili nie będzie rozmawiał na temat tej umowy. Strona amerykańska przedstawiała to w ten sposób, że jeśli Stany Zjednoczone miałyby setki miliardów dolarów zainwestować na Ukrainie, to właśnie w surowce. Bo jeśli będą tam obecne w pewnym sensie, to znaczy, że będą miały tam interesy swoje i będą te interesy chronić, więc w jakiś sposób miała to być gwarancja bezpieczeństwa dla Ukrainy i oczywiście z możliwością wynegocjowania dalszych gwarancji
— powiedziała dziennikarka „Sieci”.
Teraz oczywiście stanęło to pod znakiem zapytania. Wprawdzie sygnały z Waszyngtonu są takie, że będzie można wrócić do tych rozmów, ale one mogą już nie być aż tak korzystne, może Wołodymir Zełenski będzie musiał, gdy ponownie przystąpi do stołu negocjacji, pójść na kolejne koncesje
— oceniła Rybińska.
jj/Telewizja wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/722656-rybinska-umowa-surowcowa-byla-gwarancja-dla-ukrainy