„To jest szansa dla środowisk prawicowych i dla mnie jako kandydata, który jest popierany przez Prawo i Sprawiedliwość, żeby zrobić dobry wynik i zmobilizować elektorat szeroko rozumianej prawicy. Jest okazja sprawić niespodziankę w Krakowie i przebić ten szklany sufit” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Mateusz Małodziński, były wicewojewoda małopolski, kandydat KWW dla Krakowa z poparciem PiS w wyborach uzupełniających do Senatu w okręgu wyborczym nr. 33.
wPolityce.pl: Bogdan Klich 14 lat reprezentował okręg, w którym pan startuje, czyli od początku jego utworzenia w 2011 roku. Można stąd wnioskować, że Platforma Obywatelska ma tu duże i stabilne poparcie. Jak pan chce przebić ten szklany sufit?
Mateusz Małodziński: Rzeczywiście, Kraków jest dużym miastem i Platforma Obywatelska od wielu lat ma tutaj bardzo duże poparcie. Bogdan Klich był senatorem od dłuższego czasu i zdobywał bardzo dobre wyniki, jednakże są to inne wybory niż te, które obserwujemy co cztery lata, gdyż są to wybory uzupełniające do Senatu.
Zakładamy, że będzie bardzo niska frekwencja. Patrząc z perspektywy wyborów, które odbyły się we Włocławku w zeszłym roku, to był tam podobny okręg wyborczy na zasadzie podobnej liczby osób uprawnionych do głosowania. Frekwencja w wyborach uzupełniających do Senatu we Włocławku była na poziomie niecałych 8 procent, choć przewidujemy w Krakowie trochę wyższą frekwencję.
To jest szansa dla środowisk prawicowych i dla mnie jako kandydata, który jest popierany przez Prawo i Sprawiedliwość, żeby zrobić dobry wynik i zmobilizować elektorat szeroko rozumianej prawicy. Jest okazja sprawić niespodziankę w Krakowie i przebić ten szklany sufit.
Czyli można powiedzieć, że niska frekwencja będzie sprzyjała pańskim szansom?
Myślę, że tak. Liczymy na to, że niska frekwencja będzie nam sprzyjała. Oczywiście wszystko rozegra się w zakresie mobilizacji własnych elektoratów. My codziennie, odkąd zostałem zarejestrowany jako kandydat KW Wyborców dla Krakowa z poparciem Prawa i Sprawiedliwości, codziennie jesteśmy wśród mieszkańców, prowadzimy kampanię wyborczą, informujemy o wyborach.
Jest też w Krakowie problem, ponieważ mało kto wie o tych wyborach. O nich się nie mówi, nie są one wspierane taką kampanią ogólnopolską, jaką widzimy podczas wyborów parlamentarnych, odbywających się co cztery lata. Nawet osoby, które interesują się polityką, są słabo doinformowane. W związku z tym wykonujemy tytaniczną pracę, chodzimy po osiedlach, targach, po miejscach, gdzie są duże skupiska ludzi, informując mieszkańców Krakowa o wyborach. Zachęcamy oczywiście codziennie do wzięcia w nich udziału.
Z jakim więc programem startuje pan do Senatu?
Na pewno będę wspierał budowę metra w Krakowie, o którym mówi się już od dłuższego czasu. To jest projekt, który uważam za słuszny dla miasta i nadszedł czas, by rzeczywiście został zrealizowany. Będę też wspierał rozwój komunikacji miejskiej i współpracy z samorządem województwa małopolskiego, ponieważ mamy tutaj marszałka Łukasza Smółkę, który reprezentuje Prawo i Sprawiedliwość. Moim celem jest rozwój komunikacji aglomeracyjnej.
Będę też stawiał na poprawę bezpieczeństwa, czyli zwracał uwagę m. in. na to, że w mieście jest bardzo słabej jakości monitoring w miejscach publicznych. Jest też słabe oświetlenie miejsc publicznych, takich jak plac zabaw czy parki miejskie. Na te problemy zwracają uwagę mieszkańcy podczas naszych rozmów i spotkań, które codziennie odbywamy, nawet po kilkaset codziennie. Właśnie na te problemy zwracają uwagę mieszkańcy.
Chciałbym również być senatorem obywatelskim, bo do tej pory był tutaj problem. Było dwóch senatorów z Krakowa, poza Bogdanem Klichem, który złożył mandat, drugim jest senator Fedrowicz, ale tak naprawdę oni są w ogóle niewidoczni w Krakowie i nawet większość mieszkańców mówi, że są niewidoczni podczas kampanii. Mieszkańcy potrzebują kogoś, kto zadba o ich interesy, kto pomoże im w rozwiązywaniu również tych lokalnych problemów. Senator ma takie możliwości, ma narzędzia do tego, żeby nawet w lokalnych problemach mieszkańcom pomagać.
Chciałbym też, aby moje biuro senatorskie prężnie funkcjonowało i każdy, kto będzie pomocy potrzebował, mógł się zgłosić do niego i ją uzyskać.
Chciałbym się teraz skupić na pańskich konkurentach, bo podobno struktury krakowskiej Platformy Obywatelskiej miały być zaskoczone wskazaniem Moniki Piątkowskiej jako pańskiej kontrkandydatki. Czy mógłby pan przybliżyć co się za tym kryło?
Rzeczywiście. Jeżeli chodzi o kandydatkę z Koalicji Obywatelskiej to tu od początku było bardzo duże zamieszanie. Krakowska Platforma Obywatelska rekomendowała do centrali w Warszawie sześciu kandydatów na senatora. Wśród tych kandydatów byli znani radni miejscy i sejmikowi. Był też jeden ze znanych profesorów Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Jednakże Donald Tusk zlekceważył wskazania lokalnej PO. Można powiedzieć, że podarł kartkę i wrzucił ją do kosza. Prawdopodobnie w porozumieniu z Polskim Stronnictwem Ludowym wskazał kandydaturę Moniki Piątkowskiej, która kiedyś rzeczywiście była związana z Krakowem - była urzędniczką w urzędzie miasta za prezydentury Jacka Majchrowskiego - ale to są czasy zamierzchłe. Już od dekady nie jest związana z naszym miastem, już bardziej z Warszawą.
To wywołało duży sprzeciw lokalnego środowiska, działaczy, nawet polityków Platformy Obywatelskiej. Ten sprzeciw nie był ukrywany, bo nawet przewodniczący klubu PO w radzie miasta Krakowa mówił otwarcie na antenie Radia Kraków, że nie zna osoby z PO w Krakowie, której kandydatura pani Moniki Piątkowskiej się podoba, także ten sprzeciw jest rzeczywiście widoczny.
Pani Piątkowska reklamuje się jako kandydatka Koalicji Obywatelskiej, ale nie jest popierana przez Trzecią Drogę, tworzącą rząd szeroko rozumianej Koalicji Obywatelskiej. Nawet sam pan Hołownia w wywiadach mówił, że pakt senacki w Krakowie nie obowiązuje i ta kandydatura nie była konsultowana z działaczami Trzeciej Drogi. Widać ewidentnie i wyraźnie, że jest tam wewnętrzny konflikt o tę kandydaturę. Przejawia się on zresztą nie tylko na szczeblu lokalnym, ale również na szczeblu ogólnopolskim.
Spodziewa się pan, że kandydat Konfederacji, czyli Adam Roman Berkowicz może odebrać panu część głosów ludzi zorientowanych na prawicę?
Jeżeli chodzi o pana Berkowicza to został zastosowany manewr „na nazwisko”, ponieważ pan Berkowicz nie jest mieszkańcem Krakowa, co zresztą otwarcie mówi. To jest ojciec posła Konrada Berkowicza, który mieszka na Podkarpaciu. Z Podkarpaciem jest też politycznie związany, ponieważ jest radnym sejmiku województwa podkarpackiego.
Wszystko zależy od pracy, jaką wykonamy w terenie. Nieustannie podkreślamy, że jestem jedynym kandydatem, który mieszka w Krakowie i z Krakowem jest od dłuższego czasu związany. Ta tytaniczna praca, którą wykonujemy i która jeszcze jest przed nami, mam nadzieję, że przyniesie efekt.
Chciałbym jeszcze zapytać, jak pan ocenia długoletnie pełnienie mandatu senatorskiego przez Bogdana Klicha. Proszę o podsumowanie wielu kadencji w jego wykonaniu.
Jeżeli chodzi o Kraków, to Bogdan Klich był wśród wyborców słabo odbierany. Nie angażował się w życie krakowskie. Wszyscy wiemy, że podczas pełnienia przez niego funkcji ministra obrony narodowej, doszło niestety do dwóch katastrof - jednej lotniczej z oficerami Wojska Polskiego, a drugiej w Smoleńsku. Łatka osoby, której podczas pełnienia funkcji zdarzyły się te dwie katastrofy, bardzo dla nas znamienne, jednak dalej przy Bogdanie Klichu jest. W dodatku ćwierkają teraz wróbelki, że nie zostanie ambasadorem w Stanach Zjednoczonych, a funkcję tę będzie pełniła inna osoba.
Jeżeli chodzi podsumowanie jego kadencji poselskich i senatorskich w Krakowie, to nie angażował się za bardzo w życie polityczne czy społeczne mieszkańców i nie zabiegał o sprawy Krakowa. Wszyscy wiemy, jak wyglądały dla Krakowa czasy pełnienia rządów przez Platformę Obywatelską. Kraków nie był wspierany przez przez rząd i nie płynęły tu środki centralne. Wszyscy pamiętamy tę sytuację nawet z taśm u „Sowy i Przyjaciół”, kiedy to ówczesny marszałek województwa Marek Sowa udał się do ówczesnego ministra Arłukowicza z prośbą o pieniądze na krakowskie szpitale. Ten w odpowiedzi kazał mu jednak zamknąć połowę szpitali i przyjść po pięć razy mniej pieniędzy.
Inaczej wyglądały czasy dla Krakowa, za rządów Prawa i Sprawiedliwości, kiedy to naprawdę strumienie pieniędzy płynęły na krakowskie inwestycje. Bardzo dużo udało się zrobić i takiej pomocy finansowej Kraków jeszcze nie widział. To nie są nawet moje słowa czy moje zdanie, choć oczywiście ja też tak uważam, ale są to słowa byłego prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości naprawdę sporo inwestycji udało się zrealizować, na które Kraków nie mógł liczyć, gdy rządziła Platforma Obywatelska. W czasie rządów PO senator Klich pełnił przecież znaczne funkcje w rządzie Donalda Tuska, ale niestety nie przysłużył się miastu, jeżeli chodzi o wsparcie finansowe czy rozwój inwestycji. W dodatku jest źle oceniany przez mieszkańców, a to, że osiąga takie wyniki, to kwestia specyfiki wyborczej dużego miasta.
Ludzie często mówią, że niezależnie od tego, kogo PO wystawi, to i tak w dużym mieście wygra. Tak było przynajmniej do tego czasu. Ja uważam i mam nadzieję, że ta sytuacja się zmieni po 16 marca i uda się przebić ten szklany sufit, odczarować Kraków. Wierzę, że Kraków będzie miał w końcu senatora, który będzie realnie angażował się w w życie miasta, rozwiązywanie problemów mieszkańców i realne wsparcie miasta w inwestycjach.
Każdy głos się liczy i ważne jest, by wyborcy prawicy nie lekceważyli tych wyborów, poszli do urn wyborczych i namówili do tego swoją rodzinę, sąsiadów i znajomych.
CZYTAJ TEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/722349-malodzinski-uwazam-ze-16-marca-uda-sie-odczarowac-krakow