„W haśle „j…. PiS” nie chodziło tak naprawdę o samo PiS. To było wzbudzanie wrogości wobec samego państwa” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Piotr Grochmalski. Ekspert ds. bezpieczeństwa zauważa, że w państwie demokratycznym podważanie legalnie wybranych władz to uderzanie w samo państwo. Niestety dziś zbieramy pokłosie totalnej wojny ówczesnej opozycji. „Totalna opozycja (kiedyś tak się nazwali), dziś realizuje model totalnego państwa. Wbito im do głowy, że nie ma żadnych barier, nie ma żadnych ograniczeń, a im wolno wszystko” - podkreśla prof. Grochmalski.
Według przedstawionych w TVN24 informacji, polskie służby ustaliły, że akcja promowania wulgarnego hasła „J…ć PiS”, była wspierana i finansowana przez Rosję. Zdaniem prof. Piotra Grochmalskiego takie działania Kremla miały na celu przede wszystkim uderzenie w polskie państwo.
To jest sukces operacyjny Federacji Rosyjskiej. Dużo większym jednak sukcesem jest nagonka na oprogramowanie Pegasus oraz niszczenie polskich służb i paraliżowanie ich lękiem przed używaniem instrumentów, które pozwalają na działanie wyprzedzające względem rozpoznanych zagrożeń. Chodzi tu o takie zagrożenia, jakie udało się wyeliminować w 2023 roku, czyli unieszkodliwić największą rosyjską siatkę szpiegowską, która działała przeciwko NATO, prowadząc groźną działalność dywersyjną. To była formacja generała rosyjskiego wywiadu wojskowego Andrieja Awerianowa, wiceszefa GRU
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Piotr Grochmalski.
Rosjanie chcą wzbudzić w Polakach nienawiść do własnego państwa
Ekspert ds. bezpieczeństwa naświetla szerszy kontekst operacji dezinformacyjnej Rosji, która - jak ustaliły polskie służby - płaciła za promocję hasła „J…ć PiS”.
Patrząc szerzej, to była operacja nakierowana na odsunięcie PiS-u od władzy. Wystarczy uważnie przeczytać książkę głównego ideologa resetu Jarosława Bratkiewicza, w której pokazuje, że Rosjanie próbowali docierać do PiS-u, ale to się im nie udało, partia była mocno antyrosyjska. Dlatego ucieszyli się, że Platforma Obywatelska doszła do władzy. W wymiarze szerszym, takie oddziaływanie na scenę polityczną i wpływanie na wyniki wyborów, czyli destabilizowanie naszej sytuacji, jest bardzo niebezpieczne. Natomiast, jeśli mówimy o bezpośrednim zagrożeniu, to widzimy sparaliżowanie polskich służb i uczynienie z Pegasusa jakiegoś wcielonego diabła. Powoduje to, że konkretni ludzie w państwie przestają być bezpieczni. Służby podejmują wtedy działania, ale już po fakcie, a nie przed pewnymi zdarzeniami. Nie pozwala to na prowadzenie działań wyprzedzających, a jedynie na sprzątanie szkód po operacjach dywersyjnych. To jest właściwie nie do naprawienia i wiąże się z ośmieszaniem naszych służb w ramach NATO, to potężny kopniak w stosunku do służb amerykańskich. Trzeba pamiętać, że po podpisaniu za pierwszych rządów Trumpa, umowy dotyczącej strategicznych relacji z USA, mamy szczególne relacje z amerykańskimi służbami. Amerykanie podpisują takie umowy tylko z niektórymi państwami. W zasadzie pozwala ona na niezależne od NATO działanie. Na przykład, na przekazywanie polskiej stronie w trybie pilnym ważnych informacji wywiadowczych. Tymczasem Amerykanie dowiadują się, że my sami walczymy z polskimi zdolnościami do rozpoznania zagrożeń i niszczymy nasze zdolności operacyjne. Mamy tu także przykład Rubcowa i umowę z czasów pierwszego rządu Tuska o kooperacji SKW z FSB
— podkreśla prof. Grochmalski. Naukowiec zauważa, że takiemu graczowi, jak Kreml, nie chodziło jedynie o zdyskredytowanie największej polskiej partii politycznej, te działania były wprost wymierzone w polską państwowość.
To jest jeden z dużych instrumentów wojny hybrydowej wskazanych w doktrynie Gerasimowa. Mowa o podważeniu w obywatelach wiarygodności własnego państwa i skierowanie obywatelskiego gniewu przeciwko instytucjom państwa, które mają ich bronić i zabezpieczać. Ten instrument, jakim jest wywołanie niekontrolowanej agresji i kierowanie tą agresją, jest szerszą strategią. Rosja buduje ją w perspektywie od 10 do 15 lat. Każda faza tej operacji charakteryzuje się innymi czynnikami, ale generalnie wszystkie zmierzają do rozsadzenia od środka danego państwa. Chcą spowodować, że będzie niezdolne do samoobrony i niezdolne do podjęcia woli przeciwdziałania. Chodzi o zbudowanie nienawiści wśród obywateli do własnego państwa
— wyjaśnia nasz rozmówca i za chwilę doprecyzowuje swoją myśl.
W haśle „j…. PiS” nie chodziło tak naprawdę o samo PiS. To było wzbudzanie wrogości wobec samego państwa, jako Polski PiS-u. Ta nienawiść była skierowana de facto wobec państwa polskiego, pisowskiego państwa. I nie można inaczej tego odczytać, bo demokracja charakteryzuje się przecież zmiennością rządów. Siły polityczne kierują państwem na przemian i nie próbują działać poza systemem demokracji. Wymyślenie przez Rosjan i przez Niemców koncepcji tzw. totalnej opozycji powoduje, że nie ma żadnych ograniczeń, jeśli chodzi o atak na państwo. Nie ma żadnego kagańca, nie ma żadnych reguł demokratycznych. Można posunąć się do każdego działania, także pozasystemowego, aby atakować instytucje państwa
— ocenia prof. Grochmalski.
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Prof. Jabłoński: To groźne, kiedy wrogie państwo promuje osiem gwiazdek. Poważne uderzenie w naszą rację stanu
Totalna kiedyś opozycja, dziś tworzy totalne państwo
Wymyślenie i zastosowanie pojęcia totalnej opozycji jest totalnie destrukcyjne. Oznacza to działania, których zamiarem jest zniszczenie danego systemu i zastąpienie go innym. To, co zostało wbite do głów tych ludzi, to groźna świadomość tego, że nie istnieje świętość państwa polskiego. Nie istnieje nienaruszalność państwa w wymiarze jego demokratycznych instytucji i trzeba to wszystko wymieść, by zbudować coś nowego. Jeśli spojrzymy na totalną opozycję (kiedyś tak się nazwali), to ona dziś realizuje dokładnie model totalnego państwa. Wbito im do głowy, że nie ma żadnych barier, nie ma żadnych ograniczeń, a im wolno wszystko. Wszystko to oblane jest sosem nienawiści i poczucia bezkarności, bo przecież mogę bluzgać wobec każdego i wobec każdej instytucji. Mogę nawet uczyć dzieci tak bluzgać
— zauważa celnie nasz rozmówca.
Każdy, kto wie, jak cenną wartością jest dla Polaka własne państwo i ile nas kosztowało, by je mieć, takich rzeczy nie wymyśli. Polak nie może wymyślić ruchu, który jest ruchem gotowym do zniszczenia własnej państwowości, inaczej musiałby się puknąć w głowę. To jest zrozumiałe, że tylko absolutny wróg państwowości polskiej – Rosja - mógł tak pomyśleć i opłacać tego typu akcje. To tak, jakby ktoś z nas krzyczał: Podpalę swój dom! Żyję w swoim domu z rodziną i raptem „podpalę swój dom”. To naprawdę musiałby być człowiek, który postradał zmysły. To jest przecież coś tak bardzo absurdalnego i niedemokratycznego oraz przeczącego fundamentom prawa. Dziwi mnie, że te publiczne ataki na państwo i demokrację nie zostały wzięte pod lupę przez instytucje Unii Europejskiej, skoro są tak bardzo niebezpieczne
— podsumowuje prof. Piotr Grochmalski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/722264-grochmalski-8-gwiazdek-to-element-wojny-hybrydowej-rosji