Marcin Warchoł (PiS) podkreślił podczas posiedzenia komisji regulaminowej, że część zarzutów wobec b. wiceszefa MS Marcina Romanowskiego powiela te, które już zostały mu postawione, zmieniono tylko ich kwalifikację prawną. Romanowski dostarczył komisji zaklejoną kopertę z informacjami ze śledztwa.”Polityczne prześladowania na zlecenie Tuska, szefa zorganizowanej szajki przestępczej, uniemożliwiają mi pojawienie się w Sejmie i ustosunkowanie się do kolejnych politycznych ataków” - napisał na X Marcin Romanowski.
Komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych opiniuje dziś wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu posłowi PiS Marcinowi Romanowskiemu oraz o wyrażenie zgody na jego zatrzymanie i areszt w związku z przestawieniem mu nowych zarzutów dotyczących Funduszu Sprawiedliwości.
Nowe zarzuty
Prok. Piotr Woźniak z zespołu śledczego nr 2 Prokuratury Krajowej, stwierdził, że kierując obecny wniosek o uchylenie immunitetu „można by powtórzyć argumenty poprzednio złożonego wniosku wobec Romanowskiego z 19 czerwca 2024, który został pozytywnie rozpoznany”. Woźniak dodał, że aktualnie złożony wniosek jest konsekwencją kontynuowania czynności w ramach śledztwa badającego nieprawidłowości związane z wydatkowaniem środków z Funduszu Sprawiedliwości.
Woźniak wskazał, że wobec Romanowskiego sformułowano kolejne osiem zarzutów. Podkreślił, że dla formułowania tych zarzutów niezbędne jest uzyskanie zgody Sejmu. Jak mówił, dwa pierwsze zarzuty dotyczą czynów polegających na ustawieniu konkursów organizowanych przez dysponenta Funduszu Sprawiedliwości, czyli ministra sprawiedliwości, który swoje uprawnienia powierzył wiceministrowi Romanowskiemu.
Kolejne zarzuty - kontynuował prokurator - to zawieranie przez Romanowskiego umów o udzielenie dotacji w okresie, gdy nie miał już upoważnienia do dysponowania środkami Funduszu Sprawiedliwości.
Marcin Warchoł (PiS), reprezentujący Romanowskiego przed komisją regulaminową, ocenił, że dwa pierwsze zarzuty powielają te, które wcześniej zostały Romanowskiemu postawione.
Jest tylko jedna różnica, kwalifikacja prawna. Dlaczego prokuratura występuje z konkretnym zarzutem, następuje uchylony immunitet i następnie wraca z inną kwalifikacją prawną? To jest tym bardziej bulwersujące, że doszło już poprzednio do uchylenia immunitetu
— powiedział Warchoł.
Dodał, że kolejne zarzuty - od 3 do 8 - są nowe, ale „tak absurdalne, że zachodzi podejrzenie, że znów za jakiś czas przyjdą prokuratorzy prosząc o kolejne uchylenie immunitetu, tylko w innej szacie prawnej”.
Szef komisji regulaminowej Jarosław Urbaniak (KO) poinformował, że dostał dwa pisma od Romanowskiego napisane w Budapeszcie - w jednym ustanawia on Marcina Warchoła jako posła obrońcę, w drugim, skierowanym do niego jako szefa komisji, formułuje on liczne zarzuty w stosunku do prokuratora generalnego, wiceminister Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz i prokuratora z zespołu prowadzącego śledztwo.
Urbaniak przekazał, że „jednym z głównych zarzutów jest kwestia naruszenia tajemnicy postępowania przygotowawczego”. Dodał, że do pisma została dołączona zaklejona koperta, w której - jak podał Romanowski - „znajduje się kopia zawiadomienia z 7 listopada 2024 r. którego uzasadnienie zawiera informacje stanowiące tajemnice śledztwa”.
Urbaniak stwierdził, że traktuje tę przesyłkę jako „delikatną prowokację” i przekazał ją, nieodpieczętowaną, posłowi-obrońcy Marcinowi Warchołowi. Wiceszef komisji Kazimierz Smoliński (PiS) chciał, by komisja zapoznała się z zawartością koperty na posiedzeniu zamkniętym.
Urbaniak odpowiedział, że dysponentem tych informacji jest prokuratura. Warchoł zwrócił Urbaniakowi kopertę.
„Romanowski nie był we władaniu środków z FS”
Marcin Romanowski (PiS), który był wiceszefem MS, nie był we władaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości, nie miał żadnego wpływu na sposób ich wydatkowania
— mówił poseł Marcin Warchoł (PiS) podczas posiedzenia komisji regulaminowej, która zajmuje się wnioskiem o uchylenie immunitetu Romanowskiemu.
Minister Romanowski nie miał żadnego wpływu na sposób wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości; nie był we władaniu tych środków, podmioty dotowane też nie były we władaniu tych środków. One otrzymały je na własność
— mówił Warchoł.
Poseł PiS, który reprezentuje Romanowskiego na komisji, zaznaczał, że także podmioty, które stały się beneficjentami środków z pochodzących z Funduszu nie dopuściły się przywłaszczenia, ponieważ trafiły do nich w sposób bezzwrotny.
Z istoty danego stosunku prawnego wynika, że mienie wręczone stało się własnością danej osoby
— podkreślił Warchoł.
Środki zostały przekazane podmiotom w sposób bezzwrotny. Władały nimi, jak właściciele
— dodał Warchoł.
Komisja za uchyleniem immunitetu
Komisja regulaminowa zarekomendowała Sejmowi uchylenie immunitetu posłowi PiS, b. wiceszefowi MS Marcinowi Romanowskiemu oraz wyrażenie zgody na jego zatrzymanie i areszt. Ponowny wniosek o uchylenie mu immunitetu ma związek z przestawieniem przez prokuraturę nowych zarzutów.
Prokuratura chce postawić Romanowskiemu kolejne osiem zarzutów w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości związanych z wydawaniem pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości. Mimo że Sejm już wcześniej - 12 lipca ub.r. (a 2 października ub.r. Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, którego poseł PiS jest jednym z delegatów) - wyraził zgodę na pociągnięcie Romanowskiego do odpowiedzialności karnej i jego areszt, to w przypadku nowych zarzutów izba musi się do nich odnieść.
Komisja w tajnym glosowaniu zdecydowała, że przedłoży Sejmowi propozycję przyjęcia wniosku o uchylenie immunitetu Romanowskiemu i wyrażenia zgody na jego zatrzymanie i areszt.
Sejm rozstrzygnie wniosek prokuratury w zaplanowanym na czwartek wieczór głosowaniu.
Punkt widzenia Romanowskiego
Do dzisiejszych wydarzeń w Sejmie odniósł się w mediach społecznościowych sam zainteresowany, poseł Marcin Romanowski.
Polityczne prześladowania na zlecenie Tuska, szefa zorganizowanej szajki przestępczej, uniemożliwiają mi pojawienie się w Sejmie i ustosunkowanie się do kolejnych politycznych ataków. Dlatego odniosę się do sprawy w przestrzeni wolności, jaką jest X. Siłą rzeczy, będzie trochę długo – ale dla niecierpliwych na początek jedno zdanie które wszystko streszcza: Ludzie Bodnara, którzy objęli stanowiska w wyniku przestępstwa popełnionego przez Bodnara i jego współpracowników, prezentują zarzuty i przychodzą po zgodę na pozbawienie wolności posła, wobec którego wcześniej popełnili przestępstwo pozbawienia wolności, przy czym same te zarzuty zostały sformułowane w sposób stanowiący przestępstwo po to, aby ludzie Bodnara uniknęli odpowiedzialności karnej za swoje przestępstwa. A o sprawie decyduje większość posłów wchodząca w skład zorganizowanej szajki przestępczej
— napisał na platformie X Romanowski.
Zastrzegając, że ww. twierdzenia to na razie to przedmiot śledztw czy zawiadomień o uzasadnionych podejrzeniach - tak wygląda w skrócie podsumowanie dzisiejszego dnia i kolejnych prób pozbawienia mnie wolności przez bodnarowców. Sześć „nowych” zarzutów, w których przestępstwem jest rzekome działanie bez kompetencji przez miesiąc! A na czym opiera się teza bodnarowców o tych strasznych zbrodniach? Na tym, że minister nie wydał nowego zarządzenia, tylko zmienił dotychczasowe. Student pierwszego roku prawa wie, że zmiana np. ustawy ma taką samą moc prawną jak wydanie nowej. Tymczasem oskarżyciele idą dalej i twierdzą, że celowo działałem bez upoważnienia, i to w ramach zorganizowanej grupy przestępczej. Nie wiem, co tam bierzecie, ale weźcie połowę. Nie będzie jednak do śmiechu, bo w tej sprawie w listopadzie zeszłego roku złożyłem zawiadomienie o przestępstwie. Po analizie akt ustaliłem, że doszło do manipulacji materiałem dowodowym. Odpowiedzi na pytanie, kto się jej dopuścił, raczej za obecnej ekipy się nie doczekamy, bo w grę wchodzą albo sami prokuratorzy, albo – co bardziej prawdopodobne – urzędnicy z Ministerstwa Bodnara i osoby wykonujące prace na zlecenie wiceminister Rudzińskiej-Bluszcz. Dzisiaj komisja immunitetowa nie uznała za stosowne zapoznanie się z materiałem, który ujawniał mechanizm preparowania 6 obecnych, a 2 poprzednich zarzutów
— dodał.
Ale w sumie nie to jest najważniejsze. Bo rzeczywiście można zadać sobie podstawowe pytanie: po co formułować tak absurdalne, idiotyczne zarzuty? Oczywiście: liczba zarzutów ma znaczenie, bo w mediach dobrze brzmi hasło „kolejne liczne zarzuty”. Zapowiedziane po nieudanym uwięzieniu mnie, bo dostałem azyl na Węgrzech. Ogłoszono je dzień po tym, jak komisja śledcza uciekła przed Zbigniewem Ziobrą – aby medialnie przykryć tę kolejną kompromitację. Medialna szopka? Tak, ale chodzi też o coś więcej. Te sześć obecnych i dwa poprzednie zarzuty dotyczą umów dla organizacji, które otrzymały dofinansowanie w ostatnim konkursie jesienią 2023 roku. Umowy zostały podpisane, projekty miały ruszyć od 1 stycznia 2024. Nie ruszyły. Dlaczego? Bo Bodnar rękoma wiceminister Rudzińskiej-Bluszcz najpierw wstrzymał wypłaty, a potem po prostu uznał, że umowy można wyrzucić do kosza. Tak po prostu. W tej sprawie zawiadomiłem prokuraturę o przestępstwie nadużycia władzy ze strony wiceminister Rudzińskiej-Bluszcz i innych osób, a rzecznika o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych. Gdy pierwsza rewolucyjna euforia opadła, ktoś u Bodnara poszedł po rozum do głowy. Bo taka decyzja to zarzuty karne i dyscyplina finansów publicznych na 100%. I odpowiedzialność odszkodowawcza. Więc trzeba było znaleźć „podkładkę” – żeby nie określić tego bardziej dosadnie jako ochronę tej części ciała, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Nic nie znaleźli, więc wymyślili te zarzuty. W konkursie na prawniczą głupotę roku może nie wygrają, bo konkurencja w rządzie Tuska duża. Ale na tych absurdach mogą „jechać” kilka miesięcy, a może nawet lat, licząc, że sprawa się rozmyje albo przedawni. Rozczaruję: ani się nie rozmyje, ani nie przedawni. Nie będziecie rządzić wiecznie. Dwa pozostałe zarzuty to wciąż te same bajki Pana Kleksa spisywane przez mdlejącego Romana – te same absurdalne oskarżenia o rzekomy wpływ na „decyzje” komisji konkursowych, choć komisje w ogóle żadnych decyzji nie podejmują! To nie przetarg – komisje jedynie wydają niewiążące rekomendacje. Decyzję podejmuje dysponent, czyli w tamtym czasie ja. Tymczasem według prokuratury wpływałem na… własne decyzje. Doprawdy ciekawa konstrukcja prawna. Czy Zbigniew Ziobro również miał wpływać na moje/swoje decyzje? Nawet gdyby chciał, nie musiał – jako minister główny tym bardziej miałby pełne prawo je podejmować
— podkreślił.
Marcin Romanowski powiedział, że w obradach komisji biorą udział prokuratorzy, którzy „powinni przebywać w areszcie”.
Pominę już fakt, że na posiedzenie Komisji przyszli prokuratorzy, którzy w ogóle nie powinni się tam pojawić – powinni przebywać w areszcie za przestępstwo pozbawienia wolności (lipcowe zatrzymanie zostało uznane za nielegalne nawet przez trzy polskie sądy i szefa Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z EPP - partii Tuska) lub przynajmniej zostać objęci postępowaniem dyscyplinarnym. Minimum jakichkolwiek standardów byłoby wyłączenie się lub decyzja o wyłączeniu ze względu na uzasadnione podejrzenie braku bezstronności (gdybym był pamiętliwy, przypomniałbym, że trzy zeszłoroczne zarzuty wobec mnie dotyczyły właśnie… niewyłączenia się ze sprawy). Tymczasem zawiadomienie o przestępstwie, wniosek o postępowanie dyscyplinarne i wniosek o wyłączenie złożyłem – i coś się istotnego wydarzyło? Nic. No, może poza tym, że decyzje o odmowie wyłączenia podejmował osobiście… Bodnar – główny podejrzewany, w ramach sprawstwa kierowniczego, o pozbawienie posła opozycji wolności. Co więcej, zrobił to z naruszeniem prawa, bo nie ma do takich działań kompetencji (gdybym był złośliwy, zauważyłbym, że sześć dzisiejszych zarzutów i dwa zeszłoroczne dotyczą właśnie… działania poza zakresem kompetencji). Poprawka: jednak w ww. sprawach coś istotnego wydarzyło się: sprawa mojego zawiadomienia o lipcowym pozbawieniu wolności została przekazana do specjalnej jednostki Prokuratury Krajowej. Żeby nikomu ze śledczych do głowy nie przyszło przeprowadzać jakieś sensowne czynności. W końcu zarzuty dotyczą szefów - Bodnara i Korneluka
— napisał.
Jeszcze „drobnostka”: wszystko to, co dzieje się w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, dzieje w Prokuraturze Krajowej: na której czele stoi uzurpator, w zespole powołanym na wniosek uzurpatora, w ramach śledztwa przedłużanego przez uzurpatora. Pierwszy wniosek o uchylenie mojego polskiego immunitetu podpisał uzurpator. Tym razem zachowali większą ostrożność – wniosek podpisał szef zespołu prokuratorskiego. Ale to niewiele zmienia, bo przecież został powołany na wniosek uzurpatora. Śledztwo toczy się mimo że – zgodnie z art. 17 k.p.k. – powinno było zostać umorzone po nieskutecznym postawieniu zarzutów w lipcu. Nie pofatygowali się nawet, by zachować minimalne pozory proceduralne – zamiast umorzyć postępowanie, a następnie wszcząć je ponownie na podstawie nowych faktów i dowodów za zgodą prokuratora nadrzędnego. A nie, przepraszam – zgodę musiałby wyrazić uzurpator. Wymyślili zarzut „zorganizowanej grupy przestępczej”, żeby dobrze brzmiało w mediach i uzasadniało areszt. W lipcu okłamali Sejm, wymyślając zarzut z art. 296 k.k. (nadużycie zaufania w obrocie gospodarczym), z którego potem się wycofali, bo sąd ich zmasakrował. Wymyślili też zarzut nadużycia uprawnień – choć działanie mieściło się w ramach szerokiego uznania administracyjnego i było zgodne z prawem –, naruszenia interesu publicznego (mimo że organizacje, które otrzymały środki, zrealizowały projekty) lub prywatnego (bo oni wybraliby inne organizacje – domyślam się, że LGBT), w celu osiągnięcia korzyści majątkowej (którą były dotacje dla organizacji, które wydały je zgodnie z przeznaczeniem) lub korzyści osobistej (którą była satysfakcja wynikająca z finansowania organizacji i projektów konserwatywnych i chrześcijańskich – zgodnych z moim światopoglądem – serio, tak argumentowali!). No cóż, w tym ostatnim przyznaję – muzeum queer czy dystrybucji pedofilskich komiksów bym nie finansował - to zadanie dla zastępcy Tuska w Warszawie. A teraz wymyślili „przywłaszczenie”(!) – na tej samej zasadzie co „korzyść majątkowa” – bo przekazywałem środki organizacjom na realizację projektów (które były realizowane, i do czego nie tylko miałem prawo, ale obowiązek). I to wszystko miało, jako „zagrożone wysoką karą”, uzasadniać areszt. Plus w sposób zmanipulowany i wprost nieprawdziwy przedstawione fragmenty rzekomo nagrań Tomasza M., wcześniej odpowiednio dawkowane w polskojęzycznych mediach przez medialnych funkcjonariuszy. Nie muszę chyba dodawać, że nigdy nie było żadnych zarzutów o korupcję, „kradzież” ani nic podobnego. Kto ma rozum, ten to rozumie. Kto nie – cóż, zapewne spotkamy się kiedyś w sądzie w sprawie o naruszenie dóbr osobistych. W uczciwym i bezstronnym sądzie, czyli jeszcze chwilę to potrwa
— dodał.
Powtarzałem wielokrotnie: chętnie wyjaśnię te wszystkie idiotyzmy przed bezstronnym sędzią, ale nie przed zorganizowaną grupą przestępczą, która nielegalnie przejęła prokuraturę i sądy, ignoruje wyroki Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego oraz ordynarnie ustawia składy orzekające. Komisji sejmowej opiniującej wniosek w sposób arogancki przewodniczył Jarosław Urbaniak z rządzącej Koalicji Obywatelskiej. Człowiek, który w swojej bucie kazał sobie salutować funkcjonariuszowi policji, stanowiąc tym samym przykład pospolitego chamstwa. I żeby było jasne: wrzaski, hejt czy groźby szajki 13 grudnia zupełnie mnie nie interesują. Może kiedyś uda wam się mnie dosięgnąć – cóż, takie ryzyko zawodowe w walce z bandytami zawsze istnieje. Ale raczej zakładam, że to wy będziecie się tłumaczyć za bezprawie i niszczenie Polski. Prędzej niż później. I nie będzie to dla was miłe
— podkreślił Marcin Romanowski.
CZYTAJ TEŻ:
maz/PAP/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/721805-komisja-regulaminowa-za-uchyleniem-immunitetu-romanowskiemu