Zaklinanie rzeczywistości nie pomogło. Gen. Keith Kellogg, specjalny wysłannik amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, spotkał się wczoraj z prezydentem Andrzejem Dudą. I tylko z nim. To rozmowa niezwykle istotna, zwłaszcza że dziś generał jest już w Kijowie z prezydentem Ukrainy. Dlaczego pominął Donalda Tuska? Czy polityk, który jeszcze niedawno atakował Trumpa i publicznie oskarżał go o rosyjską agenturalność może być przez amerykańską administrację traktowany poważnie? Czy rząd, łamiący praworządność i naruszający zasady demokracji, może zostać uznany przez zwolenników prawdziwej wolności i demokracji za wiarygodnego partnera? Stanowisko Stanów Zjednoczonych, zaprezentowane przez JD Vance’a w Monachium, wstrząsnęło unijnym establishmentem, ale i polskim rządem. Padło wiele ważnych słów o fundamentalnych wartościach i pozorowanej demokracji. Zdemaskowane kłamstwo podniosło wrzask. Wystąpienie amerykańskiego wiceprezydenta mocno dotknęło także samego Donalda Tuska. Być może zrozumiał, jak wiele Waszyngton wie o Polsce.
Król jest nagi
Mimo, że od Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa minęło już kilka dni, unijne elity wciąż nie potrafią pozbierać się po przemówieniu JD Vance’a. Prawda zawarta w kilkunastominutowym wystąpieniu tak ich sparaliżowała, że wpadły w histerię, czego wyrazem był publiczny płacz niemieckiego dyplomaty Christopha Heusgena, którego musiała utulić jedna z uczestniczek konferencji. Jego żałosny popis zostało nagrodzony brawami. Czy potrzeba bardziej czytelnych sygnałów o stanie Europy? A to właśnie tacy ludzie podejmują za nas decyzje i narzucają nam własną interpretację „wolności” i „demokracji”. Pojęcia te zostały przez wiceprezydenta USA poddane rzeczowej analizie, z której jednoznacznie wynika, jak daleko od wartości demokratycznych odbiega dzisiejsza Unia Europejska. Słowami Vance’a dotknięty poczuł się także Donald Tusk. Naga prawda potrafi zaboleć najbardziej.
Jaki mandat demokratyczny ma UE?
Takiego wstrząsu Europa potrzebowała od dawna. Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych przebił balon złudzeń unijnych politykierów, urządzających nam życie w coraz bardziej totalitarnych strukturach pseudowolności. Podkreślił, że największym zagrożeniem dla Europy nie są zewnętrzni gracze, jak Rosja czy Chiny, lecz odwrót od fundamentalnych wartości demokratycznych.
Niestety, gdy patrzę na dzisiejszą Europę, czasem nie jest zbyt jasne, co się stało z niektórymi spośród zwycięzców zimnej wojny. Patrzę na Brukselę, gdzie komisarze unijni przestrzegają obywateli, że w czasie zamieszek zamierzają wyłączyć media społecznościowe, gdy tylko zauważą coś, co uznają za, cytuję: „nienawistne treści”. Albo na ten kraj [w którym się znajdujemy], gdzie policja przeprowadziła naloty na obywateli podejrzanych o zamieszczanie w sieci antyfeministycznych komentarzy, w ramach, cytuję, „dnia działań na rzecz zwalczania mizoginii w internecie”. Patrzę na Szwecję, gdzie dwa tygodnie temu rząd skazał działacza chrześci-jańskiego za udział w paleniu Koranu, za które jego przyjaciel został zamordowany. Co przerażające, sędzia rozpatrujący jego sprawę stwierdził, że szwedzkie prawo, które rzekomo chroni wolność wypowiedzi, nie daje, cytuję, pozwolenia, by mówić lub robić cokolwiek, nie ryzykując obrażenia grupy utrzymującej dane przekonanie
— mówił wiceprezydent USA. Wezwał Europę do refleksji nad przyszłością swoich społeczeństw oraz do ochrony podstawowych wartości zachodniej cywilizacji. Skrytykował europejskie elity za tolerowanie unieważniania wyborów, co miało miejsce w Rumunii. Podkreślił znaczenie wolności słowa i demokracji, ostrzegając przed cenzurą i eliminowaniem opozycji politycznej.
Jeśli boicie się swoich własnych wyborców, to Ameryka nie może dla was nic zrobić. Tak naprawdę nie możecie też nic zrobić dla Amerykanów, którzy wybrali mnie i prezydenta Trumpa. Potrzebujecie mandatu demokratycznego, aby w najbliższej przyszłości osiągnąć coś znaczącego. Czy nie nauczyliście się, że niewielka większość daje niestabilne wyniki? Ale jest tak wiele, co można osiągnąć, jeśli otrzyma się mandat demokratyczny, który jak sądzę wynika z lepszej reakcji na głos waszych obywateli. Jeśli zamierzacie cieszyć się konkurencyjnymi gospodarkami, jeśli zamierzacie cieszyć się tanią energią i bezpiecznymi łańcuchami dostaw, to potrzebujecie do rządzenia legitymacji demokratycznej, bo musicie dokonywać trudnych wyborów. I oczywiście wiemy o tym bardzo dobrze w Ameryce. Nie możecie zdobyć legitymacji wyborczej cenzurując przeciwników lub wsadzając ich do więzienia. Czy to jest przywódca opozycji, czy pokorna chrześcijanka modląca się we własnym domu, czy dziennikarz starający się przekazać wiadomości. Nie wygracie również lekceważąc pytania waszego własnego elektoratu o to, kto jest częścią waszego społeczeństwa. A ze wszystkich tych pilnych wyzwań, przed którymi stoją narody, które reprezentujecie, wierzę, że nie ma nic pilniejszego niż masowa migracja
— powiedział JD Vance.
Ideologiczna dominacja
Choć analiza wiceprezydenta USA ujęta została w słowach wysoce dyplomatycznych, doprowadziła unijnych decydentów do histerii. Cios był precyzyjny, uderzał w samą istotę działań. Przecież pełni wolności i demokracji w Europie nie doświadczamy od dawna. Poprawność polityczna stała się nieznośnym kneblem, a aktywizm ideologiczny zdominował aktywność obywatelską. Partie prawicowe i jej elektoraty uznane zostały za środowiska skrajnie ekstremistyczne i nieuprawnione do publicznej debaty. Wszystko to rozgrywa się także w Polsce. Doświadczamy postępującego prześladowania opozycji, marginalizowania konserwatystów i ustawicznego łamania praworządności, na co w pełni przyzwala unijny establishment, mający w tych działaniach własne cele. Chodzi o osłabienie wypracowanej przez PiS pozycji międzynarodowej Polski, zawrócenie nas z drogi konkurencyjnego dla Niemiec rozwoju gospodarczego oraz pełne podporządkowanie kraju woli politycznej Brukseli. Polską rządzi Koalicja 13 grudnia złożona z kilkunastu różnych podmiotów, których łączy tylko jeden wspólny cel – nienawiść wobec Prawa i Sprawiedliwości, wyrażona w wyborczym haśle „je..ć PiS”. Czy mają silny mandat demokratyczny, o którym mówi JD Vance? Warto pamiętać, że to Prawo i Sprawiedliwość jest partią, która zdobyła najwięcej głosów w demokratycznym procesie i de facto wygrała te wybory. W myśl zasady „siła złego na jednego”, władzę przejęła koalicja zgromadzona wokół Donalda Tuska, którego jedną z największych ambicji politycznych jest – jak się wydaje – delegalizacja partii Jarosława Kaczyńskiego. Proces postępuje. Należne PiS środki zostają wstrzymywane, wbrew decyzji Sądu Najwyższego, a kolejnym politykom odbierane są immunitety. Tylko słaba demokracja porywa się na tak totalne rozwiązania. Właśnie takie działania wypunktował JD Vance, co doprowadziło do wściekłości również Tuska, który dołączył do niemieckiego chóru krytyków, ale w swoisty dla siebie, pełen manipulacji sposób.
Niszczenie opozycji przez rząd Tuska
Sytuacja Polski jest administracji Donalda Trumpa doskonale znana. I nie chodzi tu jedynie o to, że obecny rząd jawnie stawiał na Bidena, atakując w kampanii obecnego prezydenta USA. Amerykanie obserwują działania polityczne rządu Tuska i widzą postępujące łamanie zasad demokratycznych. To także można wyczytać z wystąpienia JD Vance.
Niezwykle interesujący jest także raport konserwatywnego think-tanku Hudson Institute, którego autorzy oskarżają władze w Polsce o „przekroczenie czerwonej linii” w traktowaniu opozycji. „Dalsze próby koalicji w Polsce, by „zniszczyć PiS” zostaną dostrzeżone przez Waszyngton i może się to odbić na interesach Polski oraz relacjach z USA” - podkreślają w dokumencie. Były dyplomata Matthew Boyse i ekspert Fundacji na rzecz Obrony Demoracji (FDD) Peter Doran, bronią część zmian - w tym w wymiarze sprawiedliwości - wprowadzonych przez PiS oraz szeroko krytykują zmiany wprowadzone przez koalicję rządzącą po przejęciu władzy, wymieniając m.in. zmiany w mediach publicznych, sądownictwie, „czystki” w MSZ, a także ściganie i śledztwa polityków PiS przez wymiar sprawiedliwości.
CZYTAJ WIĘCEJ: „Czerwona linia” przekroczona. Amerykański think-tank przestrzega rząd Tuska: „Dalsze próby zniszczenia PiS-u zostaną zauważone”
Tusk zniecierpliwiony przywołaniem św. Jana Pawła II
Vance przywołał w Monachium św. Jana Pawła II, jako „jednego z najbardziej niezwykłych orędowników demokracji na świecie”, przypominając słowa pasterskiej otuchy: „Nie lękajcie się”.
Wierzyć w demokrację to rozumieć, że każdy z naszych obywateli ma mądrość i głos. A jeśli odmówimy słuchania tego głosu, nawet nasze najbardziej udane walki niewiele dadzą. Jak powiedział kiedyś papież Jan Paweł II, moim zdaniem jeden z najbardziej niezwykłych orędowników demokracji na tym kontynencie lub na jakimkolwiek innym, „nie lękajcie się”. Nie powinniśmy bać się naszych ludzi, nawet jeśli wyrażają poglądy, które nie zgadzają się z ich przywództwem
— powiedział wiceprezydent Stanów Zjednoczonych na zakończenie swojego wystąpienia. I właśnie to przywołanie zniecierpliwiło Donalda Tuska, który zamieścił na Twitterze następujący wpis:
Każdy, kto cytuje słowa Jana Pawła II „NIE LĘKAJCIE SIĘ”, powinien pamiętać, że miały one na celu wzmocnienie narodu polskiego w jego oporze przeciwko dominacji rosyjskiej
JD Vance z pewnością doskonale o tym pamięta. Dał temu wyraz kilkakrotnie. Ale czy pamięta o tym Donald Tusk, który jeszcze niedawno stawiał na dialog z Rosją „taką, jaka jest”? I nie jest to jedynie pusty frazes, lecz kwintesencja jego postawy podczas całych rządów Platformy Obywatelskiej, z których emanowała uległość wobec Rosji i realizacja interesów Niemiec z Rosją współpracujących. Można by tę historię rozpisać na licznych przykładach, ale zamknijmy tę klamrę tylko jednym dopowiedzeniem. Niemiecki dyplomata Christoph Heusgen, przewodniczący 61. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, który po wysłuchaniu wystąpienia JD Vance’a rozpłakał się zamiast wygłosić rozumną konkluzję tak ważnego międzynarodowego spotkania, nie jest człowiekiem bez przeszłości. Podobnie jak Donald Tusk szydził z Donalda Trumpa. W 2018 roku, gdy podczas posiedzenia ONZ prezydent USA chwalił Polskę za budowanie suwerenności energetycznej poprzez inwestowanie w Baltic Pipe i krytykował Niemcy za uzależnienie gazowe od Rosji, Heugsen wraz z niemiecką delegacją pokładał się ze śmiechu.
Im więcej mówią o wolności, tym większy wprowadzają zamordyzm. Im bardziej krzyczą o wrogiej Rosji, tym większy reset mają na sumieniu. Unijny establishment nie zbudował żadnej strategii mającej wesprzeć Ukrainę w walce z Putinem, a gdy do gry wkroczył Donald Trump, Berlin i Bruksela wpadają w panikę. Przyszedł czas weryfikacji. Europa pozbawiona wartości, konkurencyjności, środków bezpieczeństwa i planu wyjścia z kryzysów, staje się coraz słabsza. Tym bardziej, że unijni dyplomaci są niezdolni do postawienia oczywistej diagnozy. Vance powiedział: „król jest nagi”. Prawda ta otwiera dwie drogi: szansy albo ostatecznej porażki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/721683-elity-wstrzasniete-slowami-vancea-tusk-odsuniety-przez-usa