Donald Tusk po raz kolejny wzdął się z przekonania o własnej geopolitycznej istotności i postanowił pokazać obywatelom swą asertywność i stanowczość niezłomnego przywódcy. Koalicjantom zaś przekazał, że są jedynie sejmowym mięsem większość dającym
Ponieważ Donald Tusk jest wojownikiem internetu to właśnie na platformie X opublikował pełen mocy wpis:
Ani sondaże, ani podpowiedzi rozgorączkowanych komentatorów nie będą miały wpływu na moje decyzje w sprawach Ukrainy. Bezpieczeństwo Polski - wyłącznie tym będę się kierował. Temu służą działania rządu i wysiłki naszej dyplomacji. W porozumieniu z naszymi sojusznikami i Ukrainą.
To wszystko tylko na pokaz dla tubylców jest, bo Donald Tusk żadnych cech przywódczych nie ma, co znakomicie widać w jego relacjach zewnętrznych. Nawet w postawie jaką przybiera jego ciało w czasie jego spotkań z panami Unii, w gestach i minach znać korne poddaństwo wobec jaśnie państwa z Brukseli, Berlina i Paryża. Z tą sztucznie podtrzymywaną wielkością, odwagą i stanowczością obnosi się też wobec rządu amerykańskiego. Dostał bowiem od Unii i Niemiec zadanie obszczekiwania Trumpa.
Treść tego wpisu nie ma żadnego znaczenia poza jednym aspektem, na który niżej wskażemy. Wiemy, że Donald Tusk wykona w sprawie Ukrainy to, co mu Berlin poleci. Jak zdecydują, że żadnych wojsk unijnych nie będzie, to pierwszy będzie sprzeciwiał się narażaniu naszych chłopców. Jak jednak padnie rozkaz o kontyngencie europejskim, to będzie gardłował o dziejowej konieczności, odpowiedzialności za losy Europy i będzie gotów posłać polskich żołnierzy w charakterze mięsa armatniego pod rozkazami niemieckich i francuskich panów oficerów.
W tym wpisie jest jedna rzecz, która ma znaczenie. Otóż Donald Tusk stroi się na udzielnego władcę, który niczym imperator sam podejmuje decyzje. Kiedy pisze, że sondaże nie będą miały wpływu na jego decyzje, to jednocześnie kłamie i prawdę głosi.
Kłamie bo do czasów wyborów prezydenckich niczym innym tylko sondażami się kieruje. Dla każdej decyzji istotne jest tyko jedno: czy to może zaszkodzić Trzaskowskiemu w tym, by został prezydentem.
Ale Tusk głosi też prawdę, bo w całkowitej pogardzie ma opinie, oczekiwania, troski, obawy Polaków. Gdy okazuje się, że seksualne deprawowanie w szkołach dzieci może zmniejszyć szanse Rafała Trzaskowskiego, to odkłada sprawę na czas po wyborach. Ale, że rujnowanie edukacji przez Nowacką jest jeszcze procesem nieuchwytnym, rozłożonym w czasie i stopniu intensywności i może nie mieć wpływu na majowe wybory, to pozwala jej, by się wyżywała realizując swe skrajnie głupie, wręcz obłąkańcze pomysły. Poziom wykształcenia dzieciaków jest mu całkowicie obojętny. Ba, im niższy tym lepiej, bo niewyedukowaną tłuszczą łatwiej się manipuluje.
Dla koalicjantów kluczowa jest druga część zdania Ani sondaże, ani podpowiedzi rozgorączkowanych komentatorów nie będą miały wpływu na moje decyzje w sprawach Ukrainy. Tusk pisze „nie będą miały wpływu na moje decyzje w sprawie Ukrainy”.
„Na moje decyzje” – króla złotego mamy, cesarza, imperatora, basileusa, sułtana i szejka, który nie potrzebuje wybranego przez motłoch Sejmu i Senatu, nie potrzebuje ministrów ani prezydenta, tylko sam jeden sobie w sprawie Ukrainy, czy czegokolwiek decyzje podejmie.
Ani Kosiniak-Kamysz jako minister obrony, ani Hołownia jako druga osobie w państwie, ani nawet Czarzasty jako osoba osiem tysięcy dwieście czterdziesta druga nic do powiedzenia nie mają. Są w tej koalicji nikim. To właśnie stanowczy i wodzowski Tusk im zakomunikował.
Ta nieznośna maniera w stylu: „kazałem”, „poleciłem”, „przyjąłem raport”, „oczekuję od moich ministrów”, „weź się Czesiek kopsnij do monopolowego i załatw sprawę wódy w tubkach”, przybiera jeszcze bardziej aroganckie tony.
To ja sam, ja jeden Donald zdecyduję, czy polskie wojsko wkroczy na Ukrainę, czy nie. Poniżanie koalicjantów osiąga coraz wyższy stopień. Dorośli ludzie, ba tacy, którzy uważają się za mężczyzn, pozwalają sobą bezkarnie pomiatać. Nikogo w tej lichej koalicji nie stać na to by się przeciwstawić, swój głos zaznaczyć.
Amoralni tchórze, którzy jak Tusk rozkaże, zgodzą się by Niemcy przysyłali nam ze swych obozów przymusowych przesiedleńców, byśmy my ich zamykali we własnych i pilnowali jak niemieccy strażnicy. Całkowicie pozbawieni swego głosu, dla kariery i przywilejów godzą się by jeden człowiek im panował.
Oczywiście Tusk sam o niczym nie zdecyduje – jest prezydent, jest jeszcze Sejm, a co najważniejsze są jeszcze wolni obywatele. Tym niemniej przekaz Tuska do własnych koalicjantów jest jasny: jesteście nikim. Jak w Psalmie 1: Ale są jako plewa, którą wiatr rozmiata.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/721650-wazna-wiadomosc-od-tuska-dla-koalicjantow-jestescie-nikim